Reklama

Widzew wreszcie bierze… trenera. Co oznacza przyjście Stawowego?

redakcja

Autor:redakcja

01 grudnia 2014, 19:36 • 3 min czytania 0 komentarzy

Sylwester Cacek w przerwie zimowej weryfikuje przedsezonowe plany. Jako że z rozpychania się łokciami o Ekstraklasę nic już nie będzie, pora przynajmniej uratować pierwszą ligę. Podstawowy krok, który daje nadzieję, wykonał – po trenerze, który realizował się bardziej jako nauczyciel WF-u (Tylak) i trenerze, który w seniorskiej piłce nieźle jedynie grał (Pawlak), zatrudniony został Wojciech Stawowy.

Widzew wreszcie bierze… trenera. Co oznacza przyjście Stawowego?

Długość nie ma znaczenia. To znaczy, długość kontraktu. Stawowy podpisał umowę z Widzewem do czerwca 2019 (!), choć tak naprawdę to nikt nie wie, co będzie się działo w klubie w czerwcu 2015. Jeśli odkurzyć nie tak dawno podpisane papiery, to do takiego układu dziś nie miałoby prawa dojść. Stawowy przecież w czerwcu związał się na rok z Miedzią Legnica, a i do 2016 roku powinna go obowiązywać słynna, dziesięcioletnia umowa z Cracovią. Widzew z kolei niespełna dwanaście miesięcy temu zatrudniał Artura Skowronka na dwa i pół sezonu. I niezależnie od tego, czy drużyna w Ekstraklasie się utrzyma, jedni i drudzy dalej mieli iść za rękę. No ale puszczenie informacji w świat o tak długotrwałym kontrakcie, jak ten dzisiejszy ze Stawowym, daje sygnał o długofalowej współpracy i powszechnym spokoju. Może ktoś to łyknie.

Wszyscy na karuzelę się nie zmieszczą. Że polscy trenerzy mają ciężko, mówi się naprawdę rzadko. A jeśli już – to tylko o tym, że często mają związane ręce i mizerne narzędzia pracy. Prawda jest jednak też taka, że mają ograniczone możliwości podjęcia pracy. Z Polski za granicę nie wyjeżdża właściwie nikt, a Skorża czy Probierz to jedynie wyjątki. Zostaje więc szesnaście klubów w Ekstraklasie, gdzie w co najmniej kilku zatrudnieni są obcokrajowcy, no i pierwsza liga. Dopiero co Tomasz Hajto miał brać Lechię z dużymi aspiracjami, a ma skończyć się na spadającym na dziś z zaplecza GKS-ie Tychy. Stawowy też chciał budować wielką Cracovię, a dziś musi ratować życie dla Widzewa.

Pawlak na karuzelę może tylko popatrzeć. Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, by ten, który z Widzewa teraz odchodzi, miał w najbliższym czasie dostać do poprowadzenia jakąkolwiek drużynę. Otóż na w miarę poważnym poziomie pracował on dwukrotnie i dwukrotnie z Widzewem. Za pierwszym razem, w zeszłym roku w Ekstraklasie, zanotował bilans 2-1-9, teraz – na zapleczu – 0-1-7. Czyli osiem punktów w dwudziestu meczach. Średnia: 0,4 pkt na kolejkę. Pawlak, który dla Widzewa zrobił wiele jako piłkarz, może znacząco przyłożyć rękę do dwóch spadków rok po roku.

Stawowy musi zejść na ziemię. W sumie to już zszedł, bo dziś na konferencji prasowej wyznał, że typował przed sezonem Widzew jako głównego, obok Zagłębia Lubin, kandydata do awansu. Przede wszystkim jednak musi zweryfikować swoje ambicje. Stawowy, co wiadomo nie od dziś, lubi, kiedy jego drużyny prowadzą grę, wymieniają wiele podań, szukają niekonwencjonalnych rozwiązań. Ale my w łódzkim zespole ludzi do tego typu gry raczej nie dostrzegamy. Zresztą, trener odbił się już w tym sezonie od ściany w Legnicy. Tiki-taki ani nie pokazała jego Miedź, ani teraz nie pokaże też Widzew. I Stawowy – przy całym szacunku do niego – tego nie zmieni.

Reklama

Promyk nadziei jeszcze się tli. Widzew jest na ostatnim miejscu, ma na koncie dziewięć punktów, a do bezpiecznego miejsca traci… ponad drugie tyle (trzynaście!). Ponadto, wiosną straci atut w postaci kibiców – mecze domowe nie będą już rozgrywane w Łodzi, tylko w Piotrkowie Trybunalskim, na pół roku przyznano też fanom zakaz wyjazdowy. Mimo wszystko, Sylwester Cacek podejmuje jeszcze jedną próbę uratowania Widzewowi życia: powierza drużynę poważnemu trenerowi i zapowiada wzmocnienia. Ale jak to w tym klubie nieraz już bywało – plany i rozmowy to jedno, a rzeczywistość to drugie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
1
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Komentarze

0 komentarzy

Loading...