Reklama

Historia Mariusza Rumaka miała poruszyć posłów. Kompletna kompromitacja Iwińskiego

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 listopada 2014, 20:10 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie trzeba było długo czekać, by wyjaśniła się tajemnica sejmowego wystąpienia posła Tadeusza Iwińskiego. Jest gorzej niż zakładaliśmy. To nie słaba pamięć i pomieszanie faktów, co można by nazwać po prostu wpadką. To kompromitacja wybrańca narodu. Czujemy zażenowanie, już wyjaśniamy dlaczego.

Historia Mariusza Rumaka miała poruszyć posłów. Kompletna kompromitacja Iwińskiego

Trwała debata na temat odwołania ze stanowiska Radosława Sikorskiego, Marszałka Sejmu, jakby nie patrzeć – jednej z najważniejszych osób w tym kraju. Poważna sprawa, żadne targowanie się o czapkę gruszek. Przedstawiciel Sojuszu Lewicy Demokratycznej – prawdopodobnie chcąc efektownie skończyć swą przemowę – pokusił się o piłkarską analogię (od 4:25). Polską piłkę znamy od podszewki, jednak ciężko było nam dopasować historię opowiedzianą przez pana posła do rzeczywistych wydarzeń.

Jak się okazuje, nic dziwnego. Otóż pan poseł (etatowy! na zaufanie wyborców może liczyć w każdych wyborach od 1991), doktor nauk politycznych i poliglota bajeczkę o podstępnym trenerze znalazł w internecie. Niestety w takich jego rejonach, w które zapuszczają się tylko gimnazjaliści, ewentualnie osoby, które chcą się trochę pośmiać.

Nonsensopedia, na pewno słyszeliście. Jeśli nie, to już wyjaśniamy. To prześmiewcza kuzynka Wikipedii. Layout strony niemal identyczny, tylko wyjaśnienia wszystkich haseł wyssane są z palca. Ktoś po prostu robi sobie jaja i dzieli się tym z całym światem. Znajdziemy tam również sylwetkę Mariusza Rumaka. Oto jej fragment:

Reklama

Mariusz Rumak od zawsze chciał być trenerem w swoim ukochanym Lechu. W tym celu zakończył karierę piłkarską w wieku 23 lat i czekał na ofertę pracy. O dziwo, władze klubu nie kontaktowały się z nim w sprawie kontraktu. Rumak postanowił więc uknuć intrygę. Podając się za tłumacza z hiszpańskiego, zatrudnił się w zespole z Poznania jako asystent trenera Jose Bakero. Błędnie przekazywał instrukcje trenera piłkarzom, przez co ci grali słabo w lidze, co doprowadziło do dymisji szkoleniowca z Hiszpanii. Ponieważ była końcówka sezonu, prezes Lecha zdecydował się na pokerową zagrywkę i powierzył prowadzenie zespołu Rumakowi. Ten zaczął prowadzić treningi według instrukcji Bakero, które wcześniej ukrywał, co spowodowało nagły wzrost formy zawodników i awans Lecha do europejskich pucharów. Tym samym, Rumaka uznano za wschodzącą gwiazdę polskiej polskiej myśli szkoleniowej i spadkobiercę tradycji Franka Smudy.

Wracamy do słów Iwińskiego.

Na wiosnę tego roku były znany piłkarz w jednym z czołowych polskich klubów Ekstraklasy, chciał być trenerem. Ale wówczas trenerem był Hiszpan. W związku z tym zaangażował się jako asystent tego trenera i powiedział, że jeszcze będzie tłumaczyć z hiszpańskiego. Ale uknuł intrygę i tłumaczył źle dobre rady Hiszpana, w związku z czym kierownictwo klubu zwolniło go (Hiszpana – red.) i nasz bohater zajął jego miejsce. Wtedy, mając na uwadze dobre rady Hiszpana, wcielał je w życie. Zaczął odnosić sukcesy i awansował do lig europejskich!

Uderzające podobieństwo, prawda? Przypadek? Nie sądzę. Jeśli chcecie wierzyć w zbieg okoliczności, to OK, my jednak podziękujemy, bo to zbyt ewidentny babol. Szanowany poseł na Sejm podczas oficjalnego wystąpienia w poważnej sprawie zacytował internetowy dowcip. To tak jakbyśmy my cytowali fejkowe konto na Twitterze Franciszka Smudy, uważając przy tym, że zamieszczone tam wpisy osobiście tworzy trener Wisły.

Brakuje nam słów, a to nie zdarza się często. W takich chwilach człowiek nawet zaczyna doceniać to, że Cezary Kucharski w sejmie milczy jak grób. Oj, ciężko będzie przebić tę kompromitację. Przecież to człowiek, który zarządza naszymi sprawami. Jeśli robi to z taką gracją, jak porusza się po meandrach Internetu, to biedny jest nasz kraj.

MR

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...