Reklama

Na punkcie Neuera niektórym odbija palma. Dla Murawskiego jest najlepszy w historii…

redakcja

Autor:redakcja

06 listopada 2014, 16:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

Manuel Neuer świetnym bramkarzem jest. I basta. Z tym nikt o zdrowych zmysłach nie będzie dyskutować. Zapewne kibice wszystkich drużyn świata myślą sobie: fajnie by było, gdyby bronił u nas.

Na punkcie Neuera niektórym odbija palma. Dla Murawskiego jest najlepszy w historii…

Niemniej obserwujemy totalne szaleństwo wokół tego bramkarskiego ekscentryka. Cokolwiek zrobi – robi najlepiej. Jakkolwiek obroni – nikt inny nie dałby rady. W porywie typowego dla siebie szaleństwa, Maciej Murawski uznał nawet, że Neuer to najlepszy bramkarz w historii futbolu, chociaż nie ujawnił metodologii, jaką zastosował, by skonfrontować go np. z Jaszynem czy Zoffem. Powiedział jasno: najlepszy w historii. Koniec, kropka.

Przyczynkiem do całej dyskusji była interwencja w meczu z Romą. Ładna, to prawda. Natomiast oceniając każdą interwencję, warto zadać sobie jedno, podstawowe pytanie: czy obarczylibyśmy winą bramkarza, gdyby przepuścił piłkę. W ten sposób można najłatwiej odróżnić paradę genialną od po prostu dobrze wykonanej, ale obowiązkowej roboty. Neuer obronił, ale czy czasem nie jest tak, że obronić musiał? Czy czasem piłka nie leciała w sam środek? Czy czasem nie leciała tak blisko niego, że nawet nie musiał wybijać się z nóg, by ją dosięgnąć? Owszem, szybko pozbierał się z ziemi po poprzedniej interwencji, ale żadnego innego bramkarza na świecie nie chwali się za to, że szybko wstał. A Neuera tak! „Tylko on by tak potrafił”. Przepraszam bardzo, ale znacznie trudniejszą podwójną interwencję zaliczył w tamtym sezonie Baran w barwach Jagiellonii Białystok. Czy naprawdę ktokolwiek z was z ręką na sercu powie: Mateusz Bąk z Lechii by tego uderzenia nie odbił?

Nie chodzi o to, by Neuera krytykować, bo przecież nie ma za co. Ale chodzi o to, by traktować go sprawiedliwie, dokładnie tak samo, jak wszystkich innych bramkarzy. Facet broni strzał z 20 metrów w sam środek bramki przy stanie 2:0 dla Bayernu i robi się z niego jednego z bohaterów meczu. Dobrze zagrał, ale mecz Bayern – Roma miał innych bohaterów.

Dyskusję o „Złotej Piłce” – jakże głupią – już podsumowałem we wtorkowym felietonie, czyli TUTAJ. Chyba roześlę ten tekst po wszystkich redakcjach, bo kiedy wczoraj w NC+ prowadzący studio zacytował Kahna, że ten przyznałby tę nagrodę niemieckiemu bramkarzowi, to myślałem, że udławię się kolacją. Wywód Murawskiego o tym, że Neuer jest najlepszy w dziejach – przyjąłem z wyrozumiałością, taką samą jak wtedy, gdy dziecko mówi, że w telewizorze mieszka jakiś pan. Oczywiście, prawdą jest, że Neuer gra bardzo oryginalnie, co zazwyczaj kończy się dobrze, chociaż czasami kończy się źle…

Reklama

Jest fachowcem wielkiej klasy – nie polemizuję. Częściej pomaga niż zawala – to jasne. Ale to tylko człowiek. Nie wszystko co robi, robi idealnie, nie każda jego interwencja jest nie do powtórzenia dla innych golkiperów i zdarzają mu się wpadki będące pochodną stylu, na jaki postawił. O tym zapomina coraz więcej osób. Neuer nie musi już bronić, nie musi uwijać się jak w ukropie. Doszło do tego, że tym więcej pochwał zbiera, im dalej od bramki wyjdzie, a nie im więcej strzałów odbije.

Jeśli mamy rozmawiać o Złotej Piłce dla Neuera i jeszcze nazywać go najlepszym bramkarzem w historii futbolu, to zacznijmy od podstaw. Na początku proszę mi pokazać mecz, który Neuer wygrałby w takim stopniu, w jakim David De Gea wygrał ten mecz dla Manchesteru United. Z góry dziękuję… Przy okazji można też zobaczyć w tym filmiku, co to znaczy naprawdę szybko pozbierać się z gleby i popisać się naprawdę trudną paradą.

Reklama

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...