Reklama

Augustyniak: Najbardziej mnie boli, że nie wszyscy dają z siebie maksa

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 listopada 2014, 00:50 • 4 min czytania 0 komentarzy

Sytuacja Widzewa jest coraz poważniejsza: piętnaście spotkań, jedna wygrana i – po dzisiejszym meczu – szósta porażka z rzędu z bilansem obecnego trenera 0-0-5. Świadomi są też tego kibice, którzy po piątkowym 0:3 z Zagłębiem długo rozmawiali z piłkarzami, przy czym nie zabrakło mocnych słów. Zaczepiliśmy „na gorąco” Rafała Augustyniaka, kapitana Widzewa, który chyba jako jedyny nie unika odpowiedzialności, również tej piłkarskiej, i nie owija w bawełnę. Rozmówka może być momentami chaotyczna, bo chcieliśmy jak najlepiej oddać jej klimat…

Augustyniak: Najbardziej mnie boli, że nie wszyscy dają z siebie maksa

Odbyliście burzliwą dyskusję z kibicami, momentami było ostro.
Było ostro. Ale mają oni rację. Powiem brzydko: przepierdalamy kolejny mecz. Już kurwa tak jestem wkurwiony, zagrzany na to wszystko, że już nie wiem, co się dzieje. Nie możemy przegrywać za każdym razem! Prowadzimy grę w pierwszej połowie i dostajemy jak zwykle w papę. To boli mnie jako zawodnika i kibica Widzewa. To naprawdę boli, że tak można przegrywać mecze za każdym razem. Widzimy stadion, który zaraz zostanie zburzony, a praktycznie nikt już tutaj nie przychodzi, bo nie ma tak naprawdę po co. Nikt by nie chciał cały czas przychodzić na porażki.

W którymś momencie kibice mocniej się wkurzyli, poleciały konkretne hasła w waszym kierunku, bo któryś z was coś odpowiedział. Możesz zdradzić, co?
Nie wiem, byłem zdenerwowany. Nie przypomnę sobie dokładnie, o czym mówiliśmy. Ale znowu idzie ta sama gadka – co się dzieje, dlaczego tak jest, dlaczego tak gramy, tracimy głupie bramki i strzelamy tylko z rzutów karnych. Sześć meczów, dwa rzuty karne i dwa gole. To wszystko.

I jak wy to tłumaczycie? Przyznajmy, jest tragicznie. Z Zagłębiem pierwsze pół godziny było jako takie, nie było widać między wami różnicy, ale później ta różnica była już diametralna.
Dokładnie. Było widać, że Zagłębie miało przewagę w środku pola, kontrolowało wydarzenia i przeważało. My, trójka obrońców, mieliśmy dużo problemów, bo Błąd i Woźniak cały czas oskrzydlali akcje i robili przewagę, a nam było ciężko.

Fizycznie czujecie się trochę lepiej? Nie ma co ukrywać, że problemu nie było i nie ma.
Ja osobiście czuję się lepiej. Mogę biegać, skurcze mnie nie łapią, mam siłę. Na pewno jednak nie wszyscy są tak do końca przygotowani. Widać, że brakuje nam tego pójścia za akcją, w końcówce do kontry idzie dwóch, trzech zawodników, a nie wszyscy. I to nasz problem, że przygotowanie fizyczne kuleje. Z meczu na mecz jest już coraz lepiej i mam nadzieję, że w kolejnych nie będziemy już się tłumaczyć z porażki, tylko cieszyć ze zwycięstwa. Musimy zdobyć jak najwięcej punktów do zimy i czekać na jakieś wzmocnienia. Tym, co mamy, na pewno nie utrzymamy Widzewa.

Reklama

A te tragiczne błędy indywidualne? Ktoś nie potrafi przyjąć, komuś piłka odskakuje na kilka metrów, ktoś nie trafia w piłkę. Nie można wszystkiego tłumaczyć tym, że zespół jest młody.
Błędy indywidualne są wpisane w ten sport, ale nie takie, jakie czasami popełniamy my. Sposób, w jaki tracimy bramki, to też głupota. Rzut karny, trzeci gol, błąd naszego bramkarza przy drugim… Wszystko to efekt naszych błędów. Nie jest tak, że Zagłębie nas rozklepało albo strzeliło bramkę, po której można było tylko klaskać. Przy każdym golu mieliśmy coś do powiedzenia i mogliśmy się wybronić.

Pięć meczów, pięć porażek Rafała Pawlaka. Stoicie za trenerem?
Stoimy. Wiemy, ile meczów zagrał dla Widzewa…

…ale on nie jest piłkarzem, tylko trenerem.
Ma u nas autorytet, czujemy respekt i szacunek. Trener ustawia nas personalnie, nie wychodzi na boisko, nie broni i nie gra, tylko to my gramy.

Nie wiem, czy mam rację, ale odniosłem wrażenie, że kiedy wychodziliście na mecz, to już wtedy psychicznie było źle.
Na pewno psychicznie jest źle. Jak się dołuje w pierwszej lidze z ośmioma punktami i dziewięcioma zdobytymi golami… W takiej sytuacji psychicznie jest ciężko, trudno się przełamać czy wyjść na boisko z myślą o zwycięstwie. Każdy ma psychikę, każdy ma próg, który można przełamać i nie wiem, czy u niektórych chłopaków nie został on przełamany, że poszło za daleko i już są nastawieni na porażkę. Cóż, musimy zdobyć parę punktów do zimy, wzmocnić jakoś zespół, no i gonić.

Jakakolwiek optymistyczna wiadomość dla kibiców? Poza tym, że będziecie walczyć.
Ze swojej strony obiecuję, że zaraz chłopakami wstrząsnę. Na treningach na pewno widać, że to idzie w dobrym kierunku. To nie jest tak, że wychodzimy jak teraz na boisko i wygląda to jak wygląda. Każdy walczy o skład i chce grać w lidze. Nie wiem natomiast, dlaczego wychodzimy na mecz i u niektórych chłopaków nie widać tego zęba, zaangażowania. To mnie boli. Rozumiem, można nie umieć grać w piłkę, nie umieć podać na pięć metrów albo dwadzieścia, przerzucić, strzelić, ale walczyć powinien każdy. Jako zawodnika najbardziej mnie boli to, że nie wszyscy dają z siebie maksa.

Rozmawiał PT

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...