Reklama

Od pucybuta do milionera. Niezwykłe życie Yacine’a Bammou

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2014, 12:26 • 5 min czytania 0 komentarzy

Chyba żaden piłkarz na świecie nie czeka z takim utęsknieniem na szósty grudnia, jak Yacine Bammou. Od razu podpowiadamy – nie, nie chodzi o Mikołaja i wręczanie prezentów. Przynajmniej nie w klasycznej formie. Tego dnia na Parc des Prince zawita FC Nantes, w którego składzie występuje właśnie wspomniany wcześniej Yacine. Dlaczego będzie to dla niego specjalny mecz? Bynajmniej nie chodzi o prestiż PSG i zastępy gwiazd, jakie na co dzień biegają po murawie „Parku Książąt”. O co zatem chodzi? Poznajcie historię piłkarza, któremu udało się spełnić marzenia każdego fana futbolu.

Od pucybuta do milionera. Niezwykłe życie Yacine’a Bammou

Opowieść ta śmiało mogłaby uchodzić za kolejną część filmowej serii „Gol”, opowiadającej losy fikcyjnego piłkarza z Meksyku, Santiago Muneza. Przypomnijmy – Santi był Meksykaninem, który wraz z rodziną uciekł do USA, gdzie parał się sprzątaniem posiadłości bogatych ludzi w Los Angeles. Jednocześnie pogrywał amatorsko w piłkę, gdzie wypatrzył go przypadkowo skaut Newcastle. Jeśli ktoś nie oglądał, dalszego ciągu łatwo można się domyślić. Co będzie jednak, jeśli meksykańskiego ogrodnika zamienimy na francusko-gabońskiego sprzedawcę, a Newcastle na FC Nantes? Dostaniemy historię rodem z bajki potwierdzającą, że marzenia jednak czasem się spełniają.

Yacine Bammou musi się czuć, jakby trafił „szóstkę” w lotto. Ma niespełna 23 lata i całą karierę przed sobą, chociaż jeszcze niedawno zapowiadało się na to, że jego życie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Dlaczego? Zamiast trenować i robić karierę zarabiał na życie… sprzedając koszulki w klubowym sklepiku PSG, pogrywając przy okazji w amatorskim klubie. Niektórzy powiedzą, że wstęp do kariery miał dobry – nie każdy spotyka codziennie Zlatana, Beckhama i innych. Szkoda tylko, że nie działo się to na murawie, a jedynie w kuluarach budynku należącego do klubu z Paryża.

Nie jest tajemnicą, że francuski futbol słynie z produkcji młodych talentów, które wystrzeliwują do dorosłej piłki niezwykle szybko. Mało jest jednak takich przykładów, kiedy piłkarz ma 22 lata i robi karierę, a wcześnie był praktycznie nieznany. Trochę jak w skokach narciarskich, gdzie przygodę zaczyna się bardzo wcześnie, a 22-letni debiutant jest już praktycznie „stary”. Yacine miał jednak inne plany i udało mu się spełnić marzenia. Ile czasu zajęło mu udowodnienie wszystkim, że jednak nadaje się do Ligue 1? Z punktu widzenia jego życia prawie 23 lata, z perspektywy boiskowej… 32 sekundy.

Reklama

Bammou zadebiutował w lidze francuskiej 9 sierpnia tego roku, kiedy w meczu przeciwko RC Lens w 64. minucie zastąpił Fernando Aristeguietę. Okazja do gry nadarzyła się, ponieważ zabrakło innych napastników – Djordjevicia dopiero co sprzedano, a Shechter leczył akurat kontuzję. Minęło ledwie pół minuty, a Yacine strzelił, jak się później okazało, zwycięskiego gola dla „Kanarków”. To lepszy debiut niż miał nawet Santi Munez w filmie „Gol”, on nie strzelił gola od razu po wejściu na murawę. Tamto to był jednak tylko hollywoodzki film, a historia Yacine’a to prawdziwe życie. Kariera zupełnie niespodziewana, ale póki co z happy endem. Jak pokazuje jego przypadek, warto jednak marzyć.

Ten wysoki, mierzący prawie 190 centymetrów napastnik przygodę z piłką rozpoczął niespełna dwa lata temu, grając dla amatorskiego FC Evry. W lecie 2013 roku zaproponowano mu grę w rezerwach Nantes, ale szybko wypożyczono go do trzecioligowego Lucon. Tam nie udało mu się strzelić jednak ani jednej bramki, nie wyglądało to za dobrze. Zawodnik myślami był już ponownie w sklepiku PSG, gdzie będzie musiał znów sprzedawać trykoty swoich idoli, mijających go codziennie w drodze na trening. Nic z tego, Bammou zawziął się w sobie i po powrocie do Nantes pracował jeszcze ciężej. Efekty przyszły szybko – nieoczekiwanie przesunięto go do pierwszego zespołu „Kanarków”.

Dobre występy w letnich sparingach i braki kadrowe pozwoliły mu na dobre zadomowić się w pierwszej drużynie, a bramka zdobyta w lidze przeciwko Lens to owoc jego ciężkiej pracy. Patrząc jednak na swoje wcześniejsze „dokonania” na wypożyczeniu oraz fakt, że zdobył gola już w swoim debiucie w Ligue 1, Yacine złapał się za głowę: „To co się stało, jest nieprawdopodobne”. Napastnik nie popadł jednak w hurraoptymizm, wiedział bowiem, ile pracy jeszcze przed nim. Po swoim debiucie mówił: „Nie spodziewałem się, że strzelę od razu… Muszę się jednak poprawić, ustabilizować formę. Jestem wciąż młody, muszę się wiele nauczyć, ale moim celem jest wywalczenie sobie na stałe miejsca w składzie”.

Wtórował mu trener Nantes, Michel Der Zakarian: „On dopiero odkrywa świat profesjonalnej piłki. Jest ostry, dobrze gra tyłem do bramki, ma niesamowitą kondycję. Musi jednak nabrać ciała i siły, to niezbędne w Ligue 1”. Ale Bammou talent miał, co widać było już w lecie, w okresie przygotowawczym. Yacine w przedsezonowych sparingach zdobył trzy bramki dając jasny sygnał, że może być z niego kawał piłkarza. A przynajmniej solidny ligowiec, którego stać na zdobycie minimum 10 goli w sezonie. Początek rozgrywek i gol przeciwko Lens był imponujący, ale później nie było już jednak tak różowo, a licznik bramek zatrzymał się na tej jednej, strzelonej w debiucie.

W następnych kolejkach napastnik nie trafiał do siatki, a gola (niezwykle efektownego, dodajmy) zdobył dopiero w ostatniej serii spotkań, przeciwko Evian. Jego łączny dorobek to 10 spotkań i dwa trafienia, ale tylko raz nie znalazł się w kadrze na mecz. Warto także dodać, że Yacine często gra w wyjściowej jedenastce, co można uznać za spory sukces. Trenerzy wierzą w niego, a oczywiste jest to, że piłkarz potrzebuje czasu, by zaaklimatyzować się w lidze i ustabilizować formę. Najlepiej na szósty grudnia, kiedy zagra przeciwko starym znajomym z Paryża. Bammou wspominał, że podczas pracy w sklepie PSG spotykał często dyrektora Leonardo, któremu kiedyś zaproponował nawet swoje usługi. Ten roześmiał się tylko, mówiąc: „Naprawdę grasz w piłkę?”.

Reklama

Życie uwielbia takie scenariusze, dlatego z niecierpliwością wypada czekać na wizytę „Kanarków” na Parc des Princes. Trudno wyobrazić sobie lepszy prezent dla Bammou, niż bramka zdobyta przeciwko PSG. Bądźmy jednak realistami – już sam fakt, że Yacine może zagrać przeciwko wielkim gwiazdom, za którymi jeszcze niedawno wodził jedynie wzrokiem, zakrawa na bożonarodzeniowy cud. Cytując podtytuł filmu „Gol 2”, życie Bammou to prawdziwe „living the dream”.

Kuba Machowina

Najnowsze

Anglia

Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Damian Popilowski
0
Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League
Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
0
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Francja

Komentarze

0 komentarzy

Loading...