Gdy kończyło się Euro 2012, jako jeden z pozytywów opadnięcia piłkarskiej gorączki podaliśmy: „zdjęcie piłkarskiego kapelusza przez Monikę Olejnik i jej podobnych asów”. Zapewne doskonale pamiętacie czasy, gdy przez kilkadziesiąt dni musieliśmy wysłuchiwać, jakie wyniki typuje Monika Richardson i dlaczego jej ulubionym piłkarzem jest Robert Lewandowski (wcale nie dlatego, że innych nie zna), co i w jaki sposób zjedli na śniadanie nasi zawodnicy oraz jakie szanse na wyjście z grupy ma Polska w opinii każdego celebryty, mądrującego się na ekranie w temacie, który poznał dziesięć minut wcześniej. Dziś, obserwując to, co się dzieje się w mediach (włączcie TVN24), nie mamy wątpliwości – ogólnonarodowa histeria wróciła.

WARSZAWA 10.10.2014 KONFERENCJA PRASOWA REPREZENTACJI POLSKI --- POLAND FOOTBALL NATIONAL TEAM PRESS CONFERENCE IN WARSAW WOJCIECH SZCZESNY FOT. PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL --- Newspix.pl
Dobrze się dzieje czy źle? Nie mamy żadnych wątpliwości, diabelnie nas cieszy, że piłka znów jest na świeczniku. Odpowiedzmy sobie na proste pytania.
Czy piłkarze Adama Nawałki zasłużyli sobie na to, by być na okładce każdego dziennika w tym kraju? Czy po wygranej z Niemcami należy im się atencja telewizji i innych mediów, które na co dzień zajmują się nieco innymi – najczęściej poważniejszymi – sprawami?
Oczywiście, że tak.
To, co się teraz dzieje jest całkowicie usprawiedliwione, sprawiedliwe i pozytywne. Historyczny wyczyn był? Był. Piłkarzom obrywało się w mediach przy różnych okazjach, co w świadomości laika doprowadziło do utrwalenia się krzywdzącego w gruncie rzeczy stereotypu „polski piłkarz-nieudacznik” (w domyśle: w przeciwieństwie do np. siatkarza)? Tak, tak było, teraz jest czas, by pewne sprawy wyprostować. W końcu – czy jest lepsza okazja, by popularyzować dyscyplinę, niż zwycięstwo z aktualnymi mistrzami? Oczywiście, że nie. Odciągniecie dzieciaków od komputerów, zachęcanie do aktywności i uczestnictwa w zajęciach wychowania fizycznego. Może to i mrzonki, ale wierzymy, że w ramię w ramię z całą tą histerią, może iść działalności edukacyjna.
Jak na razie, widzimy wiele plusów. Jednak, czym innym jest sam fakt mówienia o sukcesie, a czym innym sposób, w jaki media – nazwijmy to – niespecjalistyczne, to robią. Analizując to, co się teraz dzieje, mamy wrażenie, że o ile tzw. media ogólne jako tako nauczyły się już, jak opowiadać o piłkarskich klęskach, o tyle do bawienia się sukcesem są kompletnie nieprzygotowane. W pierwszym przypadku trochę pobiadolą, wyrecytują wyświechtane formułki, ewentualnie zaproszą do studia eksperta, który objaśni przyczyny niepowodzenia. Koniec, kropka, następny temat, bo życie toczy się dalej. Teraz, gdy widz potrzebuje jeszcze więcej Lewandowskiego i Nawałki, gdy trzeba opowiedzieć mu, co się działo przez ostatnie 7 lat z Sebastianem Milą i skąd wziął się Arkadiusz Milik, wychodzi to wszystko źle…
… nieprzemyślanie, idiotycznie, śmiesznie, strasznie, karykaturalnie.
Przede wszystkim takowe media – cóż za nowość – popadają ze skrajności w skrajność. Wydaje się nawet, że ktoś uznał, iż do piłki nożnej pasują zasady z boksu – skoro w bezpośrednim pojedynku wygraliśmy z mistrzami świata, to teraz my nimi jesteśmy, dumnie nosimy pas i nie mamy sobie równych. Zaledwie 90 minut trwała druga od bardzo średniej reprezentacji do drużyny gladiatorów, którzy skonsolidowani mogą wygrać z każdym. Strasznie ciężko przychodzi ważenie słów. Balon nie pękł w sobotę, więc dmuchamy dalej. Tylko co jeśli – odpukać – przegramy ze Szkocją? Jak wtedy wytłumaczyć widzom/czytelnikom poniedziałkowe zapewnienia o potędze?
Piłkarska głupawa, lecimy dalej na przykładzie TVN 24. Naszym oczom naszym ukazał się las…
Po legendarnym żółtym pasku: „Piłkarze zjedli śniadanie” dziś czas na pasek „Piłkarze trenują w lesie” 🙂 @tvn24 pic.twitter.com/gnAPJW09Gl
— Krzysztof Kosiński (@kosinskik) October 13, 2014
Nic śmiesznego? Przeciwnie. Reporter czatujący w lesie na piłkarzy jak jakiś partyzant. Mógł jeszcze postarać się o lepszy kamuflaż. Peleryna z liści, te sprawy…
Mnóstwo błędów, przeinaczeń. Zdarzają się one każdemu, można próbować rozgrzeszać autorów, ale są tak nagminne, że po prostu nie wypada. Tak, znów TVN24. Mamy „profesjonalne” rozmowy, w których kapitan Śląska Wrocław, Sebastian Milik, dla którego powołanie było sporym zaskoczeniem, stanowił prawdziwego jokera w talii Adama Nawałki. Grzegorz Krychowiak? Bramkarz reprezentacji Polski. Ekspert Rząsa. Artur Rząsa. Kto by się przejmował, że na imię ma Tomasz.
Znów mamy histerię, w której merytoryki znajdziecie mniej więcej tyle, ile w niedawnych analizach dotyczących siatkówki, często autorstwa tych samych osób. Wtedy przekonywali, że bez Kurka, że kadra słaba, że będzie ciężko – teraz biorą się za rozłożenie na czynniki pierwsze gry Szkotów. Powracają również pseudoeksperci i celebryci. Obawiamy się tego, że niedługo usłyszymy z ust jednego z nich: „Oni cały czas mają w sobie ducha tego „Bravehearta”, Williama Wallace’a”. W tym kierunku to zmierza.
Wypada jeszcze „pochwalić” tradycyjną „wpadkę”.
tak się robi newsy w tvn … czyli jak dobrać zdjęcie żeby zafałszować rzeczywistość pic.twitter.com/aMwPRalJOc
— (L) (@itiNieWracaj) October 12, 2014
Długo można by wyliczać. Babol goni babol, zupełnie jak w obronie Zawiszy Bydgoszcz. Powtórzmy jeszcze raz – nie mamy problemu z tym, że media niespecjalistyczne wchodzą na naszą działkę. Wręcz przeciwnie – im więcej się mówi, tym lepiej. Zapraszamy do stołu, ale pod jednym warunkiem: biesiadnicy powinni potrafić posługiwać się nożem i widelcem.
Wszystkie stacje mają przecież redakcje sportowe. Mają ekspertów od piłki, mają ludzi, którzy się na tym znają, którzy mają wiedzę, umiejętności i żyją tym na co dzień. Wierzymy, że można i na fali zainteresowania, i z sensem. Może nawet udałoby się dokształcić widzów, pokazać im, że porządnie w dobrych ligach gra nie tylko Lewandowski i duet z Borussii. Trzeba by jednak zluzować tych „Kuźniarów” fachowcami. Warto. Zamiast znowu zmuszać swoich celebdziennikarzy do uczenia się piłki.
W przeciwnym wypadku będzie się kończyło, jak zwykle. Dziś jedna z dziennikarek wydzwaniała do PZPN-u, bo nigdzie nie mogła znaleźć informacji, kiedy nasza kadra wylatuje do Szkocji. Ot, dzisiejszy dzień w mediach w pigułce.
Fot. FotoPyK