Reklama

To jest Polska! Jesteśmy dumni!

redakcja

Autor:redakcja

12 października 2014, 00:07 • 3 min czytania 0 komentarzy

Bombardowanie, dominacja, poprzeczka, dziesiątki strzałów. Niemcy zagrali dokładnie tak, jak oczekiwaliśmy – szybciej, lepiej technicznie, z łatwością przedostając się w okolice naszego pola karnego. Tyle że w piłce nie wszystko zależy od taktyki, sumy umiejętności, klasy zespołu, selekcjonera… Nie, piłka jest tak cudowna właśnie dlatego, że nawet mając wszystko – od tytułu mistrza świata, przez znakomitego fachowca na ławce, aż po kapitalnych, wyśmienitych piłkarzy – możesz przegrać z grupą ludzi, których argumenty kończyły się na wierze, nadziei, ambicji i potężnej waleczności.

To jest Polska! Jesteśmy dumni!

Nawet masakrując wszystkich rywali podczas Mistrzostw Świata możesz wyjść na murawę wiecznie zawodzących, na murawę wiecznie wyszydzanych, pozwolić im na trzy celne strzały i przegrać 0:2.

To coś więcej, niż pierwsze w historii zwycięstwo z Niemcami, właśnie z Niemcami! Z mistrzami świata, z faworytem grupy, z – pod względem emocji wśród kibiców – rywalem niemal derbowym, z doskonałym zespołem, który wygrałby pewnie osiem z każdych dziesięciu spotkań z Polską. To wielki, potężny sygnał, że wreszcie mamy drużynę zdolną do rzeczy wielkich. Wreszcie mamy Glika, który w sposób godny profesora raz po raz gasił napastników Niemiec. Wreszcie mamy Szczęsnego, który wyczyniał w bramce cuda, łapał niemożliwe piłki. Mamy Milika, który w decydującym momencie potrafił przeskoczyć obrońcę i pokonać Neuera, mamy Lewandowskiego, który NARESZCIE w kluczowym momencie wziął na siebie ciężar gry i zrobił Mili drugiego gola dając nam trzy punkty.

Mamy wojowników, którzy potrafili w jednej akcji cztery razy jechać na dupie, mamy ludzi z ogromnym serduchem, którzy potrzebowali tylko wiary, że ich walka ma sens. Że warto zapierdalać, że to wszystko jest do zrobienia, że da się zamurować bramkę, da się wygrać z każdym – wystarczy koncentracja, konsekwencja, fura szczęścia i piękny wieczór na stadionie wypełnionym Polakami.

I to wszystko z Niemcami. NIEMCAMI.

Reklama

Taktyczne analizy tracą w tym wszystkim sens – byliśmy słabsi, we wszystkich statystykach poza liczbą goli – do tyłu. Ale czy można krytykować pozostawienie Podolskiego zupełnie samotnego, gdy obił poprzeczkę, czy kilka innych błędów całej naszej drużyny przy takim wyniku? Czy jest w ogóle sens krytykować naszą ofensywę za oddanie zaledwie trzech celnych strzałów, jeśli dwa z nich skończyły się golami?

Zagraliśmy realistycznie – bez wielkiej filozofii. W tyłach momentami (długimi momentami) prawdziwa obrona Częstochowy, w ataku trochę na hurra. Ale gdy trzeba było pokazać piłkarską jakość – Piszczek, Lewandowski, Glik, Szczęsny, Krychowiak, nawet Mila i Milik, strzelcy goli, nie kiksowali. Nie strzelali do Wisły, nie wybijali w aut. Czepialstwo nie ma dziś sensu.

Wygraliśmy. Ani słowa o stylu. Ani słowa o sytuacjach Niemców. To nie był konkurs piękności, to była wojna, w której od wirtuozów więcej warci byli żołnierze jak Glik czy Krychowiak. Wygraliśmy. Nic innego dziś się nie liczy. Historia na naszych oczach. Z szansą na zluzowanie Wembley na pozycji narodowej dumy przywoływanej przy każdym spotkaniu.

Jesteśmy dumni.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...