Reklama

Derby Anglii w chlaniu: Polish Magician, Król Bristolu, po prostu „Jacki”

redakcja

Autor:redakcja

10 października 2014, 17:03 • 5 min czytania 0 komentarzy

W końcu doszliśmy do momentu, kiedy cykl ten doczeka się polskich akcentów. Sylwetki Dariusza Dziekanowskiego nikomu przedstawiać nie trzeba. Wiadomo, zawsze te same etykietki – niespełniony, acz ogromny talent, alergia na łódzkie powietrze i wielka słabość do balowania. Ciekawa w karierze piłkarza jest za to niesłabnąca do niego miłość na Wyspach, a zwłaszcza w jednym klubie – Bristol City FC. Popularny „Jacki” (lub „Jackie”, używano obu wersji) zdążył rozegrać tam ledwie 43 mecze, ale do dzisiaj uznaje się go powszechnie za „najbardziej kultowego” piłkarza, jaki zagrał w koszulce „The Robins”. Sytuacja niesamowita zważywszy na to, że drużyna Bristol City istnieje już od… 117 lat.

Derby Anglii w chlaniu: Polish Magician, Król Bristolu, po prostu „Jacki”

Nie dalej jak cztery lata temu prawdziwą furorę zrobił w Polsce wywiad z Andym Cole’em, który ukazał się na łamach angielskiego „ForFourTwo”. Wywiad jak wywiad, ale zaskoczyło jedno pytanie. Dziennikarz spytał Cole’a, kto dla niego był lepszy: „Polski Magik” Dziekanowski czy… Eric Cantona. Odpowiedź Andy’ego, któremu dane było podczas kariery zawodniczej zagrać z obydwoma, była równie ciekawa jak samo pytanie: „Muszę powiedzieć, że Eric, ale „Jacki” naprawdę mnie zaskoczył. Technika plus inteligencja w grze, był lata świetlne przed kimkolwiek na tamtym poziomie. Wywołałeś uśmiech na mojej twarzy, przypominając Dziekanowskiego…”.

Co uczyniło Polaka aż taką legendą w Bristolu, że do dzisiaj wspomina się go z łezką w oku? Na sukces piłkarza złożyło się wiele czynników: wspomniane już ogromne umiejętności czysto futbolowe, ale i ciągoty do życia nocnego. Legenda głosi, że „Dziekan” był bywalcem największych i najsławniejszych nocnych klubów zarówno w Szkocji (podczas gry w Celtiku), jak i w Anglii. W jednym z nich miał mieć nawet własny stolik, zawsze zarezerwowany wyłącznie dla niego. Jeśli akurat nie balował, miejsce stało puste i czekało na polskiego księcia nocy. Ile w tym prawdy nie wiemy, ale patrząc na imprezowe CV „Jacki’ego”, jest to wielce prawdopodobne. A raczej niemal pewne. Mówiło się o nim: „Największy playboy wśród piłkarzy, najlepszy piłkarz wśród playboyów”.

Image and video hosting by TinyPic

Byłem kiedyś na meczu Premier League w jednym z angielskich pubów w Krakowie i ku mojemu zaskoczeniu, spotkałem starszego fana z Bristolu, doskonale pamiętającego „Dziekana”. Mało tego – kibic o imieniu Paul zaintonował nawet starą przyśpiewkę, która brzmiała mniej więcej tak: „”Jack Jack, Super Jack, Jack Jack, Super Jack, Jack Jack, Super Jack, Jacki Dziekanowski”. Mało tego – na koniec zaśmiał się dziko i powiedział: „Wiesz, nasz „Jacki” był królem Bristolu i naprawdę lubił pić Jacka…”. Cóż, uwierzyłem Paulowi na słowo, widząc jego miłość do piwa i okazji, by powspominać stare dobre czasy. Po cóż miałby kłamać?

Reklama

Dziekanowski spędził na Wyspach łącznie prawie pięć lat, grając trzy lata w barwach Celtiku oraz dwa w Bristol City. W każdym z tych miejsc wspomina się go podobnie: kapitalny technicznie, a do tego dusza towarzystwa. „Dziekan” jadąc do Szkocji, wiedział co robi. Jego zdolność do efektownej gry robiła duże wrażenie na przedstawicielach siermiężnej (wtedy) brytyjskiej piłki, a bogate życie nocne było stałym elementem wpisanym w krajobraz kariery kopacza z Wysp. Przeglądając stare materiały odnośnie Polaka, można natrafić na ciekawe opinie wielu fanów Bristol City. Mnie spodobała się zwłaszcza jedna: „Doskonały piłkarz, ale jeszcze większy kobieciarz”.

Kiedyś postanowiono zrobić mu niespodziankę i przedstawiciele telewizji Scotsport odwiedzili go w niedzielny poranek, w dzień urodzin, by wręczyć mu tort i złożyć życzenia, a wszystko przy okazji nagrać. Skonsternowany „Jacki” owszem, otworzył drzwi i wziął tort, ale nikogo nie wpuścił, w tym znanego dziennikarza Jima White’a. Dlaczego? Legenda głosi, że paru ludziom nie spodobałoby się to, co zobaczyliby w środku. A raczej kogo. Dziekanowski był typowym „poster boy’em”, rzadko która mu odmawiała. Do dzisiaj na jednym z kibicowskich forów w Anglii trwa dyskusja, kogo „Dziekan” tam ukrywał…

Image and video hosting by TinyPic

Pisałem już o tym przy okazji jednego z odcinków tego cyklu, ale jeszcze raz przypomnę – BBC wydało piękny album „Cult Heroes”, w którym wyróżniono jednego kultowego piłkarza z każdego klubu na Wyspach. W Bristolu był to właśnie „Dziekan”, który wygrał głosowanie i uzyskał aż 41% głosów. Ok., Bristol to może nie Liverpool czy Manchester United, ale i tak wyróżnienie jest wielkie.

Do beczki pełnej miodu należy jednak wrzucić łyżkę dziegciu. Cytując jednego z kibiców: „Gdyby „Jacki” grał dzisiaj, eksperci telewizyjni zarżnęliby go żywcem. Był leniwy, do tego jego forma miała olbrzymie wahania. Przy nim nawet Berbatow wyglądałby jak najbardziej dynamiczny i drapieżny napastnik świata”. Ale jeśli Dziekanowski już grał na serio i się starał, czarował publiczność jak mało kto. Przeważnie wchodził z ławki, ale i tak go kochano. Nic lepiej nie odda klimatu tamtych czasów oraz tamtego uwielbienia dla Polaka, jak cytaty ludzi związanych emocjonalnie z Bristol City:

„Jacki” po dziś dzień jest najbardziej efektownym graczem, jaki pojawił się na Ashton Gate. Co jeszcze bardziej podobało mi się w nim to fakt, że poza murawą żył na 200 procent, nie oszczędzał się!”.

Reklama

„Przy nim „Gazza” i jego imprezowanie to były niewinne zabawy młodego chłopca z męskiego chóru. A pomimo tego wszystkiego „Jacki” był najbardziej utalentowanym piłkarzem w całej historii naszego klubu. To szokujące”.

„Może być z innego kraju, ale dziś był z innej planety..” – legendarny John Motson, po jednym ze świetnych spotkań „Dziekana”.

„Nasza legenda, a przy tym najlepszy znajomych policjantów z Bristolu. Nikt się chyba tyle razy nie upił, co „Jacki”.

„Najlepszy piłkarz, jaki kiedykolwiek założył trykot Bristol City. No i ostatni z ginącej rasy międzynarodowych playboyów”.

Image and video hosting by TinyPic

Koniec Dziekanowskiego na Wyspach był smutny, a zarazem piękny. Russell Osman, grający menedżer klubu postanowił pozbyć się Polaka, co spotkało się z gigantycznymi protestami. Ponoć powodem była zazdrość i cześć, jaką darzono Dziekanowskiego. Osman pozwolił jednak „Dziekanowi” zagrać ostatni mecz na własnym stadionie, przed falującym tłumem skandującym nazwisko Polaka. W spotkaniu tym gola dla Bristol zdobył nie kto inny jak właśnie Osman, ale reakcja kibiców przeszła najśmielsze oczekiwania grającego trenera. Kibice, zamiast się cieszyć, wybuczeli go z całych sił dając wyraz swojej rozpaczy z powodu odejścia swego idola. Dla nich liczył się tylko Dziekanowski.

Polaka stawia się wyżej nawet od legend klubu, Briana Tinniona i Johna Atyeo, czyli gości, którzy dla „The Robins” zagrali łącznie ponad 1000 meczów i strzelili prawie 400 goli. Piękne statystyki, ale „Jacki” był tylko jeden. Oczywiście Dziekanowski mógł osiągnąć więcej, gdyby nie nocne życie i miłość do balowania. A może właśnie inaczej – gdyby był świętoszkowaty to nie byłoby dzisiaj całej legendy „Jacki’ego”? W końcu – cytując kibica Bristol City Paula – „nikt nie grał tak jak on, a gdy wychodził na miasto się bawić, bawił się wraz z nim cały Bristol”.

Kuba Machowina

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Anglia

Anglia

Poruszający wywiad Richarlisona. Brazylijczyk przyznał się do walki z depresją

Maciej Szełęga
8
Poruszający wywiad Richarlisona. Brazylijczyk przyznał się do walki z depresją
Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi
Anglia

Nottingham Forest zostało ukarane odjęciem punktów. Klub złożył odwołanie

Arek Dobruchowski
0
Nottingham Forest zostało ukarane odjęciem punktów. Klub złożył odwołanie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...