Reklama

„Superpippo” rozpoczyna rządy. Milan w poszukiwaniu dawnej wielkości

redakcja

Autor:redakcja

24 lipca 2014, 14:53 • 6 min czytania 0 komentarzy

„Rossoneri” w ostatnim czasie przypominali bardziej telenowelę w stylu „Mody na sukces”, aniżeli poważną piłkarską organizację. Klub zdominowały medialne gierki i wojny gabinetowe w trójkącie Barbara-Silvio-Adriano, całości dopełniło niesmaczne zwolnienie z posady trenera Clarence’a Seedorfa. Przypomnijmy, iż stało się to za pomocą maila, co zbulwersowało większość mediów we Włoszech. Następcą niezbyt lubianego Holendra został Filippo Inzaghi, prowadzący przez ostatnie dwa lata drużynę Milanu do lat 21, czyli Primaverę. Czy nowy trener jest w stanie zaprowadzić porządek na San Siro?

„Superpippo” rozpoczyna rządy. Milan w poszukiwaniu dawnej wielkości

Na początek wróćmy do Seedorfa. Przychodził do Milanu jako rycerz na białym koniu, skończył jako persona non grata. Po pięciu miesiącach pracy na San Siro Holendrowi podziękowano za pracę i to paradoksalnie mimo nie najgorszych wyników. Były znakomity piłkarz stracił poparcie włodarzy „Rossonerich”, a także części szatni. Włoskie media donosiły, iż smaczku całej sytuacji dodawał fakt, że Seedorf dowiedział się o wszystkim z… e-maila. Otwieranie z samego rana poczty elektronicznej to jednak życie na krawędzi. Miejmy nadzieję, że były już trener Milanu nie pił wtedy kawy.

To pod wpływem Berlusconiego Seedorf zakończył zawodniczą karierę, skupiając się na powrocie do „Rossonerich”. Powitano go jako ukochanego syna Milanu, pod koniec sezonu działacze nie mogli już na niego patrzeć. Co poszło zatem nie tak? Domniemanym powodem zwolnienia trenera był fakt, iż popadł on w niełaskę włodarzy klubu po tym, jak piłkarze wyrazili niezadowolenie z powodu współpracy z Holendrem. Seedorfa znamy nie od dziś – jest typem filozofa, uwielbia dużo mówić, co czasem przysparza mu wrogów. Szeroko cytowano słowa, jakie w kontekście Holendra wypowiedział Mattia De Sciglio: „Może powinien był słuchać nas więcej.”

Image and video hosting by TinyPic

Sytuacja była o tyle dziwna, ponieważ kilku piłkarzy mimo wszystko broniło trenera, m. in. De Jong, Balotelli i El Shaarawy. Czyli nie było aż tak źle, jak twierdziła wierchuszka Milanu. Wiadomo nie od dziś, że Barbara Berlusconi nie ma zbytnio po drodze z wiceprezydentem „Rossonerich”, Adriano Gallianim. W tym wypadku wybuchowa para znalazła sobie jednak wspólnego wroga, czyli Clarence’a Seedorfa. Holender lubił narzekać, że nie ma wsparcia góry i ciągle dyskutuje się o jego przyszłości, a także publicznie komentuje się metody prowadzenia przez niego drużyny. Adriano i Barbara zadziałali, a Holender musiał odejść. Ostatnio swojego byłego szkoleniowca otwarcie skrytykował kapitan „Rossonerich”, Riccardo Montolivo. Narzekał on na marną atmosferę w szatni.

Reklama

Seedorfa zastąpił Inzaghi, który wykonał kawał dobrej roboty w Primaverze. „Człowiek, który urodził się na spalonym” – jak nazywały go często media ze względu na charakterystyczny styl gry – pracował przed dwa lata z młodzieżą Rossonerich ucząc ich m. in. tego, z czego sam słynął: „Ustawianie się, antycypacja są czymś naturalnym. Ja zawsze wiedziałem, gdzie piłka spadnie (…) Mam jednak dużo więcej do zaoferowania, jeśli chodzi o szkolenie chłopców”. Teraz szkolić będzie mężczyzn, a Berlusconi żąda nie tylko wyników, ale i powrotu do piłki pięknej dla oka. Boski Silvio pragnie spektaklu i wielu goli, marzy mu się nawiązanie do czasów wielkiego Milanu z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Pamiętacie te wszystkie anegdoty o Berlusconim wchodzącym do szatni zespołu w przerwie, ingerującym w sprawy trenera i żądającym odważniejszej gry dwójką napastników? To wszystko prawda – Silvio jest specyficzny i nie ma z nim lekko, sam zwykł mawiać: „Wolę patrzeć na piękną dziewczynę, niż być gejem”. Futbol traktuje podobnie – musi cieszyć jego oko.

„Superpippo” myśli o wielkich zakupach, ale niewykluczone, że Adriano Galliani nikogo nie kupi. Milan ma za to kapitalną młodzież, co wiedzą wszyscy miłośnicy Football Managera. Do pierwszego składu pukać będą (a przynajmniej powinni): Andrea Petagna, Bryan Cristante czy Andrea Casiraghi, syn byłej gwiazdy calcio, Pierluigiego Casiraghiego. Wszystkie oczy skierowane zapewne będą jednak na być może najbardziej utalentowanego młokosa na świecie, czyli Hachima Mastoura. To dla niego próbowano zmienić przepisy, by mógł zadebiutować w Serie A przed skończeniem szesnastego roku życia. Nie udało się, ale Włoch o marokańskich korzeniach osiągnął już odpowiedni wiek i raczej na pewno zadebiutuje w tym sezonie w lidze. Ciekawe, czy cały hałas wokół tego podobno genialnego piłkarza jest uzasadniony? Dorosła piłka już wielu przerosła, a Serie A to nie są rozgrywki juniorów.

Image and video hosting by TinyPic

Tutaj wielka rola dla Inzaghiego – rozsądnie wprowadzać młodzież do zespołu, opierać klub coraz bardziej na wychowankach. Media we Włoszech określają to jako „ponowne poszukiwanie tożsamości” w Milanie. W końcu lepiej wychowywać sobie piłkarzy, niż kupować ich za krocie. Filippo zna młodzież doskonale, dlatego wielu z nich dostanie szansę w pierwszej drużynie, co zresztą potwierdził w wywiadzie. Skomentował także całe zamieszanie wokół Mastoura: „Musimy postępować z nim mądrze, nie wywierać zbytniej presji. On najpierw musi zostać dorosłym mężczyzną, dopiero wtedy zostanie wielkim graczem. Jest świetny, ale ma dopiero 16 lat, musimy być cierpliwi (…) Nie przeoczcie także innych naszych talentów, takich jak: Benedicic, Mastalli, Modic, Simic i Pinato. Musimy dać im przestrzeń i czas, by mogli rozwijać się w spokoju.”

Nowy szkoleniowiec ruszył twardo do pracy z pierwszym zespołem, a kluczem w tej układance wydaje się być Mario Balotelli. Enfant terrible włoskiej piłki łączony był (i nadal jest) tego lata z kilkoma klubami, głównie z Anglii. Przodować miał Arsenal, ale Galliani zaprzeczył, jakoby otrzymał jakiekolwiek oferty z Londynu. W całej sprawie wypowiedział się także sam Inzaghi: „Czy on odejdzie? To decyzja klubu, ale jeśli tak, trzeba będzie znaleźć następcę. Wierzę jednak, że zostanie (…) Skasuję z mojej głowy wszystko co do tej pory o nim powiedziano, nie mam z nim problemu. Muszę z niego wycisnąć jak najwięcej, pomóc mu odnaleźć wielką formę”.

Inne zdanie zdaje się mieć jednak zarząd Milanu, który chętnie pozbyłby się kłopotliwego napastnika. Wiadomo – „Super Mario” to tykająca bomba zegarowa i wiadomo jest, że znów na pewno coś wywinie. To tylko kwestia czasu. Silvio Berlusconi mówił, że była oferta z Premier League na 35 milionów, ale została wycofana po kiepskim występie Balotellego na mundialu w Brazylii. Teraz cena spadła do 20 baniek. Z klubu odejdzie także Robinho, który prawdopodobnie dołączy do Kaki w Orlando City, nowej drużynie w MLS. Właściciel klubu z Florydy Flavio Augusto da Silva zdaje się być pewny swego: „Jego transfer odbędzie się w podobny sposób co ten Kaki (…) Wierzę, że cała sytuacja rozstrzygnie się w ciągu 10 dni”.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

„Rossoneri” próbują ściągnąć kilku graczy, w tym Domenico Criscito z Zenitu. Rosjanie lewego defensora wyceniają na 12 milionów euro, dla Milanu to zdecydowanie za dużo jak na obecną kondycję finansową klubu. Próbowano także wymienić zawodników w stylu NBA (Zapata lub Mexes za Criscito, bez gotówki), ale ludzie z Zenitu nie zgodzili się na to. Sam Domenico wie za to czego chce: „Pragnę wrócić do domu, do Włoch…”. W Milanie się nie przelewa, minęły czasy wielkich zakupów. Furorę zrobiła historia o tym, jak Adil Rami dopłacił z własnej kieszeni pół miliona, by zostać w drużynie z Mediolanu na stałe. Inzaghi liczy się z tym, że może zostać jedynie z aktualną ekipą, dlatego skupia się na pracy z obecną kadrą: „Jestem zadowolony z dotychczasowej pracy. Atmosfera jest dobra, jest pozytywny duch w zespole i pragnienie zwyciężania”.

Oczywiście to mała zasłona dymna – nowemu trenerowi marzą się porządne zakupy, w tym Nani, Lavezzi i przede wszystkim sensacja ostatniego sezonu, Alessio Cerci. „Superpippo” ma także ambicje, by przywrócić Milan na należne mu miejsce, niezależnie od transferów: „Ciągle brakuje nam czegoś, by osiągnąć poziom Juventusu, Romy i Napoli. Jeśli przyjdą nowi piłkarze, to fajnie. W przeciwnym wypadku brak nowych twarzy zniwelujemy naszymi umiejętnościami, a nasza determinacja i charakter pozwolą nam powalczyć o Ligę Mistrzów”. Jeśli Inzaghi będzie taki skuteczny w pracy trenera jak w czasach kariery zawodniczej pod polem karnym przeciwnika, kibice Milanu mogą spać spokojnie.

Kuba Machowina

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
1
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...