Reklama

Ciężki sprawdzian dla naturalizowanego Ukraińca…

redakcja

Autor:redakcja

21 lipca 2014, 23:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Uważamy się za ludzi obdarzonych sporą wyobraźnią, której granice bezustannie poszerzają dziewięćdziesięciominutowe seanse z najbardziej nieprzewidywalną ligą świata. Takiego scenariusza jednak nie braliśmy pod uwagę i do teraz ciężko nam w to wszystko uwierzyć. Edmar. Brazylijski Ukrainiec, farbowany lis, ale w wersji „light” – już w 2008 roku poślubił tamtejszą kobietę, Tatianę, która dorzuciła mu do nazwiska człon Galowskij, a obywatelstwo przyjął trzy lata później, w marcu 2011 roku. Chłop raczej nie wiązał się z Ukrainą (i tą konkretną Ukrainką) dla promowania w reprezentacji, ale i nie wzbraniał się szczególnie przed przyjęciem obywatelstwa, gdy stwarzało to okazję do gry w kadrze.

Ciężki sprawdzian dla naturalizowanego Ukraińca…

Solidny chłopak z Metalista Charków, farbowany lis z dziewięcioma występami w reprezentacji, nic szczególnego. Wymiataczem nie jest, nie był i pewnie już nigdy nie będzie, w kadrze zagrał co swoje, wykorzystując, że w Ukrainie zadomowił się na dobre, a za żonę wziął rodaczkę Szewczenki i Tymoszczuka. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie obecna sytuacja na Ukrainie. Wobec zachowania Rosjan na wschodzie kraju, o obywateli w wieku umożliwiającym służbę państwu upomniała się armia. Powołanie do wojska dostał również Ukrainiec z Metalista – Edmar.

– Byłem bardzo zaskoczony powołaniem, bo nigdy się tego nie spodziewałem. Nie wiem nadal, co mam na ten temat myśleć. Poszedłem do klubu, gdzie wręczono mi pismo, pojawiły się pytania, niedowierzanie. Nie wiem, może koledzy też dostali, ale na razie nikt mi niczego nie wyjaśnił – tłumaczył w sport.ua zaszokowany piłkarz. Według ukraińskich gazet gość naprawdę zbaraniał, a w dodatku zaczął dość się dość pokrętnie tłumaczyć. – Moja żona była przerażona, musiałem ją przekonywać, że wszystko jakoś się ułoży. Ciężko trenuję, zbliża się start ligi, myślę wyłącznie o swoim zawodzie, o niczym innym. Nie wiem co bym zrobił, gdybym faktycznie musiał wyjechać do wojska. Nie jest to rzecz, w której mógłbym kiedykolwiek się odnaleźć. Jedyna rzecz, jaką umiem robić dobrze to kopanie piłki – przyznał w momencie wyjątkowo rozbrajającej szczerości zawodnik Metalista.

Z jednej strony – naprawdę nam go szkoda, jak każdego mężczyzny, przed którym rysuje się wizja uczestnictwa w militarnym konflikcie. Z drugiej… Sądzimy, że żony piekarzy, sadowników i bankierów są przerażone dokładnie w taki sam sposób, jak małżonka Edmara. Ba, piekarze, sadownicy i bankierzy też pewnie nie sądzą, że wojsko to „rzecz, w której mogliby się kiedykolwiek odnaleźć”. Obywatelstwo to duży honor, sporo praw, ale i kilka obowiązków, wśród których znajdują się te z półki „patriotyzm i przywiązanie do Ojczyzny”. Zastanawiamy się też, co stałoby się, gdyby – tfu, tfu – w podobnej sytuacji znalazł się nasz kraj. Jakoś nie widzimy rodzimych lisków w polskich mundurach, choć militarnie stanowią sporą wartość – część z nich jest absolutnie niewykrywalna dla radarów w okresie, gdy nie potrzebują promocji w koszulkach reprezentacji.

Edmarowi – jak każdemu Ukraińcowi zmuszonemu do obrony granic – współczujemy. Ale nie widzimy powodów, by do armii ściągać przedstawicieli wszystkich zawodów świata, a pomijać akurat tych, którzy solidnie posługują się futbolówką… Tym bardziej nie widzimy powodów, by pomijać tych, którzy obywatelstwo przyjęli wyłącznie dla korzyści, nie spodziewając się, że kiedykolwiek przyjdzie i czas zapłaty za reprezentowanie nowej Ojczyzny. Są sytuacje, w których wszyscy jesteśmy równi. To jedna z tych, gdy przewrotny los mówi „sprawdzam”.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...