Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

14 stycznia 2013, 13:20 • 6 min czytania 0 komentarzy

Czasem ktoś mnie zapyta czemu piszę dla Weszło, mimo iż zdaję sobie sprawę, że pod tekstami są setki obelżywych wpisów? Otóż odpowiadam szczerze – robię to dla kasy. A że ktoś nasika? Ja się czuję jak cesarz Wespazjan, który opodatkował nawet szalety. Rzymianie srali, on zarabiał, no i wygłosił słynne zdanie: pecunia non olet – pieniądze nie śmierdzą (gdy mu syn Tytus wypominał ten podatek mało szlachetny, podetknął mu pod nos monety i zadał pytanie – śmierdzą ci?). Ten Wespazjan, 9 lat młodszy od Chrystusa, podbił Brytanię – współcześni Rzymianie mogą tylko o tym pomarzyć. I srać dalej.
Róbcie to co wasz idol Owsiak – róbta co chceta.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Aha, no i zapamiętajcie – zanim gruby schudnie, to chudy zdechnie.

*

A’propos Orkiestry, która wczoraj grała w całej Polsce, kiedyś wkręcił mnie w nią Hirek Wrona proponując udział w licytacji koszulki Michaela Owena. – Do ilu możesz licytować? – zapytał, na co ja – do trzech kawałków.

I o sprawie zapomniałem, Aż tu którejś niedzieli telefon. Hirek. – Paweł, miło mi ciebie poinformować, że wygrałeś licytację! Kasę jak rozumiem przyniesiesz do biura…

Reklama

Hm, nie byłem szczęśliwy, ale trójaka dałem, słowo się rzekło. Koszulki rzecz jasna nie nosiłem, Owen to był kurdupel, leżała w szafie. No i dziwny telefon po tygodniu, jakiś obcy koleś: – Słyszałem, że kupił pan koszulkę Owena. Ja po nią specjalnie jechałem spod Wrocławia i raz w życiu zepsuł mi się mercedes!
– No i co z tego?
– No czy by pan nie odsprzedał tego Owena?
– Pewnie że tak. Jak pan przyjedzie z czwórką, koszulka jest pańska.

Przyjechał, okazało się produkuje meble (o futbolowych nazwach Owen właśnie, Klose etc.), zdaje się miał nawet trzecioligowy klub piłkarski Gawin (nie mylić z Gowinem, byłym bramkarzem Czarnych Jasło). Ale po co to piszę?

Ł»e dobre uczynki lubią do ludzi wracać, dlatego nie należy się nigdy szczypać. Jak w piłce – ja do ciebie, ty do mnie…

Ważne, że zarobiła Orkiestra.

Aha, a Hirka widziałem wczoraj i powiedział rzecz zaskakującąâ€¦
– Kryzys jest dla mnie dobry!
– A to dlaczego?
– No bo wiesz, na Dodę nikogo nie stać, no to biorą na koncerty mnie.

Ja tam bym się wolał z Dodą spotkać, ale faktycznie, krótki jestem.

Reklama

*

Wszołek. Dawno nie słyszałem o gościu tak niezorientowanym w świecie. Otóż dziś znaleźć kogokolwiek skłonnego wydać kasę na cokolwiek, wszystko jedno czy to dom, auto, pole, biżuteria – niezwykle jest trudno, mamy powszechny brak gotówki. A Wszołkowi wydaje się, i sympatyzującym z nim dziennikarzom, że po świecie latają ludzie z workami pieniędzy, skłonni je wydać na debiutantów w zawodzie, trafiających do bramki raz na kwartał i nie potrafiących się nawet wysłowić. Ba, uważanych w świecie piłki za drewnianych w istocie, tyle że z zapałem…

I taki koleś, zamiast podziękować Kołakowskiemu, że stwarza mu życiową szansę przeskoku o kilka klas w górę – właściwie robi z niego jakiegoś krętacza.

Jakbym wam wyliczył, ile Kołak musi wydać pieniędzy, własnych, żeby takiemu chłopakowi ktoś zaproponował kontrakt, byście się zdziwili – nie zarabiacie tyle przez rok. Samoloty, auto, telefony, biuro, pracownicy, spotkania… I czas, zmarnowany, który można poświęcić stu innym klientom.

A Wszołek opowiada, że ma mnóstwo innych ofert, lepszych. Naiwniak.

To jak w dowcipie:
– Waliłem całą noc.
– A ona?
– A ona nie otworzyła drzwi.

Wszołek musiał od dawna nie widzieć żadnej gazety.

Tczew.

*

Niezłe transfery w tej polskiej lidze – Legia gościa przed zawałem, Wisełka emeryta. No i ten Buzała za Traore.

Der Untergang.

Upadek.

*

Ale papier cierpliwy, można fantazjować. W takim nowym tygodniku „W sieci” tekst o przejściu Roberta Lewandowskiego do Man United. Mimo, że jakieś dwa tygodnie temu Ferguson powiedział, że to totalna bzdura.

Ale zaciekawił mnie autor. Andrzej Chyliński, czyli mój kolega „Ptyś”, chodziarz, wnuk Bolesława Bieruta.

Zatem ludzie kompletnie niezorientowani, coś jak Wszołek, robią transfery na miliony funtów, na odległość i na papierze.

W zimie teksty sportowe mogłyby się właściwie nie ukazywać.

Bo papier toaletowy już przecież mamy.

*

A Lewego obejrzałem wczoraj na kartoflisku w Duesseldorfie. O formie nie napiszę nic, widać, że każdy się oszczędzał poza jak zwykle szybszym od piłki Błaszczykowskim, ale zauważyłem, że strasznie zhardział Klopp. Zdejmować z boiska w finale, naraz, Lewego, Reusa i Goetzego, to jak splunięcie na tych wszystkich kibiców przyłażących na stadion w środku zimy. No przecież nie dla wursta z browarem…

Znaczy się w Niemczech robi się jak w Polsce – ten który płaci najwięcej, jest najmniej ważny.

*

Trzy czwarte klubów zalega piłkarzom z wypłatami. Dawniej też tak było, a prezesi potrafili dosyć barwnie uzasadniać sytuację. Prezes Drzymała z Groclinu mawiał tak:
– Później ci zapłacę, to dłużej będziesz miał!

I to akurat ekonomiczna prawda.

*

Jacek Krzynówek ma konkurentów. W wyborach Mistera Polski czołówka wygląda teraz u mnie tak: 1. Igor Tuleya. 2. Anna Grodzka. Dopiero trzeci jest człowiek piłki, Krzynek, ale lada moment spadnie z podium. Bo atakuje Kryspin z Paranienormalnych. Obejrzyjcie na yt.

Tak przemija chwała tego świata. Sic transit gloria mundi.

*

Dużo cennych informacji na Weszło, sporo podpowiadaczy, zatem może ktoś mi podpowie gdzie zaginął Dawid Janczyk, mega talent co ruszył w świat za miliony…

Nie odzywa się nawet do przyjaciół.

Jak wyjechał, przejąłem po nim koleżankę.

Fajniutka.

*

Kwaśniewski, ten co zamiast Górskiemu dał Orła Białego prezydentowi Kazachstanu, obiecywał mi osobiście zrobić przed Narodowym nie tylko pomnik Kazia, ale i Aleję Gwiazd. Niezły pomysł, który należałoby zacząć realizować, przecież to grosze! Pomyślmy kto tam grał: Pele (z Santosem), Beckenbauer, Mueller, Deyna, Rivera, Gadocha, Lato, Boniek, Cristiano Ronaldo, Pirlo, Rooney, Gerrard…

Jest się kim chwalić, zróbmy to!

*

Nie wymieniłem Szarmacha, ale go nie lubię, zdarzyło mu się na mnie donieść, brzydko i bez powodu. Dziwmy człowiek. Kiedyś „Piłka Nożna” wybrała go albo piłkarzem, albo odkryciem roku, w każdym razie młody dziennikarz Stefan Szczepłek jedzie trzysta kilometrów pekaesem z Warszawy, siedem godzin na stojąco, przyjeżdża na miejsce, odnajduje blok w Mielcu, wchodzi na piętro i puka do drzwi. Otwiera Szarmach.

– A pan po co?
– Wybraliśmy pana laureatem plebiscytu i przyjechałem zrobić z panem wywiad, do świątecznego numeru.
– Wywiad? A pisz pan co chcesz! Ł»eby mi tylko nie było jaj!

I zamknął drzwi.

No i Stefcio machnął się siedem godzin pekaesem z powrotem.

Szarmach tym różnił się od Wszołka (poza klasą piłkarską, a właściwie osiem klas), że chciał wyjechać na Zachód. I jak go nie chcieli puścić, to przez rok stał na boisku w Mielcu i nie strzelił żadnego gola.

No to go niemal wygonili, jako nieprzydatnego emeryta.

No to pojechał do Francji i… natychmiast walnął tych goli ze sto albo i sto pięćdziesiąt.

Taki był to spryciarz.

*

Ciekaw jestem jak przyjmie się Małecki po przeskoku z tureckiej wioski do dużego miasta. Wiem, tam był słaby, ale nie każdemu służą dalsze wojaże. Klasyczny jest tu przykład Iana Rusha, Walijczyka, który w Liverpoolu huknął ponad 200 goli. Ale kiedy jako jeden z nielicznych Brytyjczyków wyruszył do Włoch, do Juve, nagle się zaciął. Kompletnie. Więc wrócił na Anfield. A pytany o przyczynę tej niemocy wygłosił pamiętne zdanie:

„Bo czułem się w tym Turynie tak, jakbym był za granicą”.

Najnowsze

Felietony i blogi

1 liga

Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?

Szymon Janczyk
2
Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?
Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
14
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...