Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

17 grudnia 2012, 13:46 • 6 min czytania 0 komentarzy

Milik z Zabrza do Niemiec. Ja się cieszę, bo każdy kto jedzie na Śląsk, to widzi krajobraz kosmiczny, jak po jakiejś wojnie jądrowej, i widoku tego nie zmieni kilka autostrad – to są tylko drogi dojazdowe. Więc jak Górnik zarobi, to przynajmniej kilkadziesiąt osób będzie miało co dzielić. To może ważniejsze niż 15 tytuł mistrza Polski. Zwłaszcza, że chłopak idzie za gotówkę, przyzwoitą jak na małolata. A kiedyś z Zabrza się tylko uciekało – skok przez okno ze zgrupowania w „efie”, czyli w enerefie. Zwykle do rodziny, jakaś karencja, i granie. Setki graczy tak zwiało Górnikowi. Ale raz zdarzyła się sytuacja wyjątkowa.
Kierownik drużyny dzwoni ze zgrupowania w efie do prezesa kopalni, tylko tacy tam rządzili:

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

– Panie prezesie, żaden piłkarz nam nie uciekłâ€¦
– To co dupę zawracasz!
– No bo jest tak, że uciekł ktoś inny.
– A kto?
– …mmm, hmmm, kierowca autokaru.
– I co z tego?
– No i nie mamy jak wrócić, nikt z nas nie umie autokarem kierować!

Jak wspomina Andrzej Iwan, wtedy wysłano drugiego kierowcę. No i dramat. Ten drugi… też uciekł.

Trzeciego kierowcę wynajęto w Niemczech. I tak udało się wrócić.

Dziś można i legalnie wyjechać, i legalnie zarobić, no to aż tak nie narzekajmy.

Reklama

A jak już wszyscy wyjadą?

No to ostatni zgasi światło.

*

A podobno i Rafał Wolski ma pójść do Fiorentiny. Też bym się nie przejmował – sprzedać za parę baniek ducha, to wielka sztuka.

W ogóle w dzisiejszych czasach sprzedać cokolwiek to wielka sztuka. Wie to każdy kto ma jakikolwiek sklep, z czymkolwiek, nawet z brylantami. Kryzys to nie jest tylko pojęcie z gazet.

*

Reklama

Sensacja futbolowa, mini. Zajrzałem na zjazd trenerów. 150 słuchaczy, 140 bezrobotnych, w pierwszej przerwie połowa już na wagarach, jak na każdej uczelni.

A ja siedzę w knajpie, sączę piwko i patrzę, jak snuje się po piętrach Franio Smuda, niedawny Bohater Narodu. Nikt go teraz nie otacza, nie nadskakuje, nie prosi o autografy…

Wołam: „Franiu, chodź do knajpy, bo tam umrzesz z nudów. Tam ci nikt nie wytłumaczy, czy lepiej atakować środkiem czy bokiem, bo tego nikt nie wie”.

Przyszedł, usiadł, patrzy tym swoim wzrokiem małego dziecka…

– Franiu, za te dwa lata bluzgów, rzucania słuchawką (inna sprawa, że miał powody – to ja go nazwałem, cytując Grajka – „debilem poniemieckim”), więc za te dwa lata chamskich zachowań to powinieneś przeprosić mnie. Publicznie, przy świadkach.

– Wiesz co Paweł, to ja ciebie naprawdę przepraszam. Bo ja za dużo nerwów miałem. Przepraszam, przecież my zawsze byli przyjacioły!

Oczywiście przeprosiny przyjąłem, ja zawsze wybaczam, bo ja i sobie wybaczam. A potem pogadaliśmy o EURO, o Peszcze, że jednak musiał go wywalić i zostawił drużynę „czystą”, że robotę lada chwila dostanie…

– Nawet musisz, przecież ta willa w Kościelisku to skarbonka bez dna!

Posmutniał.

– Faktycznie. Ale wiesz co? Obok kupił dom Janek Urban. To z nami trenerami nie jest tak źle jak, się mówi.

No tak, ostatni ludzie, którzy maja kasę. Ciekawe za co?

Aha, i zapytałem o przesławny kupiony mecz Lubina od Cracovii. Jak trener może tego nie wiedzieć, jak dogaduje się po kilku ludzi, połowa na pewno szatniowych kapusiów.

I on mówi – a ja stosuję domniemanie niewinności zatem wierzę – że Cracovii nic nie szkodziło zagrać alibi, ale jeden facet stamtąd postanowił dorobić, i wpieprzył w to kolegów, na całe życie.

Podał jego imię i nazwisko. Ale wy znacie je wszyscy.

*

Tak się jakoś złożyło, że stolicą piłki została Bydgoszcz. Prezes Boniek, wice Nowak, dyrektor Majewski, w odwodzie Nowak… Szkoda, że wam tak w piłce dobrze nie idzie, jak w wyborach, a jeszcze Gollob poszedł do Torunia… Pytanie – wolicie dobrych sportowców czy działaczy na stołkach?

Nie odpowiadajcie. To się nazywa odwrócona piramida.

*

Zacząłem od Zabrza, no i ciekawa obserwacja Listka z pożegnalnego meczu Milika na Śląsku, z Lechią. Ł»e słaby (ale tym lepszą dostali cenę), ale najbardziej go zaskoczyło, jak ktoś kopnął Bieniuka z Gdańska w pachwinę. Ten stoi przy linii, a jeden kibic krzyczy: „Ty, Bieniuk, już dzisiaj Przybylskiej sobie nie poruchasz!”.

Słyszący to Stanisław Oślizło, jedyny Polak który w polskiej drużynie w europejskim finale strzelił gola, legenda Górnika, zniesmaczony mówi Michałowi:

„Wiesz, ja bym dzisiaj nie mógł grać w piłkę. Bo musiałbym takiego kibica uderzyć w twarz. I na pewno by mnie zdyskwalifikowali”.

Smutne, ale prawdziwe. Najłatwiej krzyknąć z trybun, albo rzygnąć pod tekstem.

Wy często rzygacie sami na siebie. A gdzie ja? Tam gdzie chcę.

*

Fajna uwaga kibica Legii, w knajpie rzecz jasna, bo na Legię kibice teraz mają zakaz (jak i na Wisłę, Lecha – ciekawe dla kogo te mecze):

„Najlepiej się ogląda mecze z Ł»ylety. Bo niczego nie widać”.

Ale władza rozwiązała ten problem.

Teraz widoczność jest doskonała i można nie tylko wybrać sobie krzesełko, ale nawet cały mecz siedzieć.

*

Porozmawiałem z Fornalikiem. Zapytałem czemu wystawiał na Urugwaj Polanskiego, skoro z Ukrainą o punkty on nie może grać za kartki. Odpowiedział, że mu obojętne kto z kim gra czy lubi grać, bo i tak wystawi na mecz jedenastu piłkarzy będących akurat wiosną w najwyższej formie.

To dobra odpowiedź. Jak się popatrzy jak tasują ludźmi w kadrze Niemiec, albo w Realu, znaczy się pojedynczy ludzie nie znaczą nic. Jak pisał Majakowski – jednostka niczym, jednostka zerem.

No, chyba, że Messi.

*

Kolega tłumaczy dla jakiegoś wydawnictwa tłumaczenie książki o Realu, a w nim zachwycające legendy o di Stefano, być może najlepszym graczu w dziejach piłki. I ciekawostka taka, w opowieści don Alfredo – ze na meczach piłkarze z lat 50. często grali w… chustkach.

Ł»eby podczas główkowania nie dostać w głowę rzemieniem, związującym piłkę, który zwłaszcza podczas deszczu stawał się twardy i rozcinał skórę.

Tyle lat żyję, a nie wiedziałem.

Dziś piłka nie tnie skóry. Zresztą wpada na żel albo łysinę i dostaje poślizgu.

*

Kolesie młodzi, fani Man Utd jeżdżący za nimi po Europie, zrobili sobie własne koszulki z napisem „SAF”. W zamyśle – sir Alex Ferguson.

Ale z czasem znaleźli ciekawszą treść. Mianowicie wspólne pasje wszystkich kibiców:

Sex, Alcohol, Football.

To są te sprawy, które nigdy się nie nudzą.

*

No dobra, napracowałem się, to na koniec dowcip. Sushi, na deser dla dzieci. Bo teraz jak wiadomo zima, sporo piłkarzy nie bojąc się kontuzji i zakazów w kontraktach ruszyło na narty. I przypomniała mi się anegdota, jak to ruski wojak dostaje przepustkę, niebywałe, a że z Syberii, to znika z jednostki aż na tydzień. I po powrocie otaczają go koledzy. Jak było? Opowiadaj!

– No to najpierw dwa dni pociągiem…
– A potem? Co?
– A potem cały dzień na nartach przez tajgę!
– A potem, opowiadaj!
– A potem spotkanie z dziewczyną. Kochaliśmy się godzinę.

Rozpalone twarze. – A potem?
– No a potem jeszcze raz! Dwie godziny!
– A potem, a potem co?
– A potem, koledzy, no to, uff, odpiąłem narty!

Miłego szusowania, Paweł.

Najnowsze

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...