Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

10 grudnia 2012, 10:49 • 7 min czytania 0 komentarzy

Jezu, ostatnio tylko z pogrzebu na pogrzeb. W zeszłym tygodniu Stasiuk, dziś, za chwilę, Gabryś Ł»ewłakow. No, ale tak to jest jak się ma przyjaciółki coraz młodsze, a przyjaciół coraz starszych. No i jedni odchodzą, a inni przychodzą! Gabryś – troje dzieci, piątka wnuków – szacuneczek. Wieczny odpoczynek racz Ci dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj Ci świeci na wieki wieków. Amen. A ja na pogrzebach staram się trzymać wesoło, zawsze szukam chętnych do stypy, a również wypatruję sytuacji żartobliwych. Oto na przykład pogrzeb Bogusia Bańki, wieloletniego korespondenta futbolowego La Gazetta dello Sport.
Bańka miał ze dwieście kilo, lubił wypić, lodówka była jedynym meblem w jego warszawskim biurze i nie służyła do przechowywania jedzenia bynajmniej. No i lubił wlewać w korpus, raz udało mu się nawet wchłonąć, pomyłkowo w drodze do Monaco na mecz, litr oleju silnikowego. Bez strat, chyba że dla auta. No i pogrzeb na Wólce, schodzą się koledzy spod sklepu, na katafalku stoi malutka urna.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

I słychać taki komentarz z tylnego rzędu:
– O kurwa, a co ta urna z prochami taka mała!

I natychmiast odpowiedźâ€¦
– Bo chyba tylko z jednej nogi Bogusia wzięli…

*

A ostatnio pośmiałem się i z żartu Leszka Ćmikiewicza, to największy kawalarz wśród piłkarzy. Mówię piłkarzy, bo on jako jeden z niewielu umiał w Polsce w piłkę grać.

Reklama

No więc przychodzi do domu Robert Korzeniowski. I mówi do żony: Wiesz? Sprzedają specjalne prezerwatywy olimpijskie!
– A czemu olimpijskie?
– No bo są złote, srebrne i brązowe.
– I jakie wziąłeś?
– Jak to jakie! Złote!
– Ł¹le! Trzeba było brać srebrne.
– A to czemu?
– Bo byś przynajmniej raz doszedł jako drugi…

Moja córka powiedziałaby, że suchar. A mnie się podoba.

A Leszek całe życie dowcipkuje. Kiedyś spotykam go na ulicy i pytam co robi. On na to:
– Aaa… lotnikiem jestem.
– Lotnikiem?
– No tak. Bo za robotą latam!

*

OK., jak chcecie trochę piłki, to podsumuję wam tabelę. Mistrzem jesieni Legia, ale zaskakująco dobrze spisuje się Górnik Zabrze. Niewesoło wygląda natomiast sytuacja PGE Bełchatów i Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Czy wiecie, że dla napisania takiego jednego zdania, niektórzy z was potrzebują pięciu lat studiów dziennikarskich?

Reklama

*

W największych klubach Europy, w oknach transferowych, komunikat bywa jeden.

Kogoś się kupuje. Jak niedawno Albę do Barcy, van Persiego do Utd, Ibrę do PSG itp…

Legia, która takim klubem chciałaby zostać, kupiła sobie też kogoś nowego. Trzeciego w tym roku prezesa.

Jak tak dalej pójdzie, to Walterowi uda się zapełnić stadion nie kibicami, nie piłkarzami, a prezesami.

*

W Wawie odbył się Puchar Polski w „futbol stołowy”, czyli w piłkarzyki. Otóż futbol, jak sama nazwa wskazuje, polega na kopaniu piłki stopą – footem właśnie. Zatem machanie łapami w grę świetlicową dla cymbałów mających za dużo wolnego czasu i za mało koleżanek, zabraniam nazywać futbolem.

*

Pamiętacie jak śmiałem się z Wacha? Z tych komentarzy: „Czapki z głów przed Wachem”? Otóż okazało się, że chłop był napakowany sterydami. I dzwoni Grajek, było nie było bokserski promotor z Niemiec i mówi: „Pawka, ja od razu wiedziałem, że coś jest nie tak! Jak on powiedział, że zmiecie Kliczke z ringu jednym ciosem. Bo sterydy, te chamskie, dają masę mięśniową, ale rzucają się na głowę!”.

No i Andrzejek wyjawił mi, że w dawnych czasach ostatniej polskiej ekipy w Lidze mistrzów, też dawał zawodnikom koks. „Kupowałem go, za kupę kasy, we Freiburgu, w Instytucie medycznym, za zgodą DFB, niemieckiej federacji. Braliśmy to samo co niemiecka kadra i było to dozwolone. I kiedy Legia czy Lech padały na pysk, to moi zawodnicy w ostatnim kwadransie biegali, jakby mecz dopiero się zaczął”.

Ciekawe, bo są też inne opinie na temat widzewskiego ostatniego kwadransa, coś o walizkach etc., ale chcę zdanko o tym dopingu legalnym. Harald Schumacher w głośnej książce „Anpfiff” pisze jak szprycowali ich na mundialu w Meksyku (wicemistrzostwo swiata, przegrali tylko z Maradoną”. I mówi, że oni z obaw o zdrowie wylewali to całe świństwo do doniczek.

I Harald komentuje:
„W tych doniczkach to chyba dziś rosną śruby”.

*

Podobno w tym roku nie odbędzie się gala Piłki Nożnej – brak sponsorów.

No, skoro piłkarzy brakuje, to nie dziwota!

A ja pamiętam jak kiedyś kilka dni namawiałem Marka Leśniaka, żeby przyjechał do Marriotta i odebrał nagrodę Piłkarza Roku.

No i przyjechał.

No i zajebali mu nowego mercedesa z parkingu.

*

Sporo młodych, kiedyś utalentowanych zawodników się mądrzy w mediach. Madej (głupota tygodnia), że nas nie chcą w Rosji. Fakt, nie chcą wcale, poza tym, że właśnie wzięli czterech.

Kuzera, coś tam o zasadach. Chłopaku, kiedyś rozjechałeś koledze z Wisły kolano. On dziś piecze bułki u mnie na wsi za dwa tysie (ale ma co jeść chociaż), a brakuje mu osiem tysięcy na operację nogi.

A ty obiecywałeś, obiecywałeś, i zapomniałeś.

Jak ci tak dobrze, pomóż kumplowi wrócić nie do piłki, ale do zdrowia przynajmniej.

*

Fajne miałem spotkanie ze Strejlauem. I mówię, że internauci wciąż żartują: „Zdobywca pucharu i superpucharu”.

Wiecie co odpowiedział?

Ł»e jakby nie zdobył pucharu, no to by Rudolf Kapera nie miał szansy powalczyć o Superpuchar, ponieważ w nim gra mistrz Polski ze zdobywcą Pucharu…

Donald Tusk mógłby się uczyć.

Chociaż on argumentuje odwrotnie. Na przykład dlaczego nie ma pracy dla studentów?

Bo sześćdziesiąt lat temu urodził się Jarosław Kaczyński.

*

W PZPN idzie nowe. Wizyta w Centrum Zdrowia Dziecka. Fajnie, Wawrzyniak nakupował prezentów, Boniek wychodzi z siebie żeby uczyć ludzi kultury i dawać przykład, szkoda tylko, że… to Centrum zamknięte jest dla malutkich pacjentów.

To nie polska piłka jest chora. Rozejrzyjcie się.

Aha, PZPN robi jakiś opłatek (ubecy i wojskowi zawsze, to znaczy raz w roku, lubią udawać dobrych chrześcijan, tanio wychodzi). Mnie nie zaprosili. Widać nie słyszeli o jednym wolnym talerzu dla zbłąkanego gościa…

Mnie zresztą na honorach nie zależy zupełnie, a wzięło się to poczucie wyższości i dobrego samopoczucia od czasów, gdy przeczytałem anegdotę o Talleyrandzie.

Był to taki minister spraw zagranicznych Francji, dyplomata królów i republikanów, słynący z rozumu.

Kiedyś oto spóźnił się na przyjęcie. I pani domu, wielce skonfundowana, przeprasza, że… honorowe miejsce jest już zajęte…

A na to Talleyrand:
„Szanowna Pani. Miejsce honorowe jest tam, gdzie ja siedzę”.

No to tyle o zabawach ludzi, którzy mają się za honorowych, a są śmieszni.

*

Cacek, pan Cacek, ten z Widzewa, wydawał Futbol News i Magazyn Futbol. Pisywałem tu i tu. Otóż biurka i komputery są tam oplombowane przez komornika.

To jest to nowoczesne zarządzanie piłką.

*

Duży hałas wokół Gikiewicza, którego koledzy ze Śląska uznali za kapusia i cwela, bo doniósł na kolegę.

Nie wiem, nie znam sprawy, ja nie donoszę (to znaczy donoszę, ale zawsze pod nazwiskiem), a na mnie donosów zawsze pół tony tygodniowo, w dupie mam. Ale kolega, który był wychowawcą na Rakowieckiej w Areszcie Śledczym, opiekował się m.in. Michnikiem (słabo ci to wyszło, Dareczku, osobnik niewychowany kompletnie na mój osąd), otóż kolo pisze, że nie wystarczy zrobić z kogoś cwela. Bo niesie to daleko idące konsekwencje!

Cytuję:

Witaj Pawle.
Przesyłam Ci tekścik, który możesz wplątać w swój poniedziałkowy
felieton w Weszło. O co chodzi? Jak wiesz, piłkarze Śląska przecwelili
Gikiewicza jako konfidenta, więc jest okazja trochę się z nich
pośmiać, bo raczej nie wiedzą, że gdy w grypserze powie się „a”,
to trzeba dojechać do „ż” (nawet jeśli nie ma się na to ochoty).
Inaczej się nie da.
Jeżeli grepsik Ci się spodoba, możesz go dać jako sygnał „kolegi zza
krat” albo zawiń go, jak chcesz.
Ukłony

GRYPS DO PIŁKARZY ŚLÄ„SKA WROCŁAW

Jeśli w sprawie Łukasza Gikiewicza chcecie konsekwentnie kierować się
zasadami rządzącymi podkulturą więzienną (grypserą), przypominamy wam
wasze obowiązki wobec cwela.
Zobowiązani jesteście do:
a/ systematycznego dmuchania Gikiewicza w szatni i pod prysznicem
b/ plucia i smarkania mu w michę podczas posiłków
c/ zmuszania go do czynności obrzydliwych np. picia moczu lub spożycia
grubszej paszy

Jednocześnie informujemy, że najwyżsi rangą w grupie /np. Mila,
Kaźmierczak/ mają prawo dać Gikiewiczowi szansę na „naprostowanie”.
Przypominamy, że tę zasadę stosuje się wyłącznie w przypadkach
wyjątkowych, np. gdy czyn niegodny grypsera miał charakter przypadkowy,
był wynikiem nieporozumienia lub prowokacji klubowych władz.

Dwa najpopularniejsze sposoby „prostowania” się przez cwela:
1. dokonanie samouszkodzenia w postaci: połyku na ostro lub gabarytowego,
spożycia substancji żrącej, zasypania oczu wiórkami metalowymi
niemagnetycznymi, głębokiego porżnięcia się lub otwarcia powłok
brzusznych z prezentacją narządów wewnętrznych, wstrzyknięcia wirusa
HIV albo innej francy, przybicia moszny do taboreta, samopodpalenia lub
dokonania udanej próby samobójczej.
2. podjęcie czynnej napaści na aktualnie urzędującego prezesa PZPN (w
ostateczności OZPN), której efektem będzie ciężkie pobicie skutkujące
trwałą utratą zdrowia.

Przypominamy kolegom-grypserom, że niestosowanie się przez was do
powyższych obowiązków /szczególnie punktów a,b,c/ grozi przecweleniem
was w trybie standardowym.

*

No więc, koledzy ze Śląska, coś was pogięło.

Idźcie z Łukaszem na zgodę, bo nie będziecie żadną szatnią.

Tylko – podkulturą.

Zwracam uwagę na to „pod…”

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
4
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...