Reklama

Nasz chamski tytuł: to nie jest kraj dla starych ludzi

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2008, 13:17 • 2 min czytania 0 komentarzy

Chamski? Pewnie tak. Ale jakoś nam się skojarzył z sytuacją Leo Beenhakkera. Lubimy miłych, sympatycznych, uśmiechniętych dziadków, którzy częstują wnuków cukierkami, ale już zgrzybiali tetrycy nie wzbudzają powszechnej sympatii. Największy błąd Holendera jest właśnie taki, że zupełnie się zmienił jako człowiek – zrzędzi, narzeka, opluwa, szuka spisków. To już nie jest dżentelmen, przed którym wszyscy czuli respekt. Teraz to upierdliwy uparciuch, może nawet zgred. Pytanie – czy zmienił się na stałe, czy jest jeszcze możliwość powrotu do dawnego zachowania…
Największym problemem Beenhakkera dziś nie jest to, że rzadko wygrywa, ani to, w jakim stylu gra jego zespół. Przy zaufaniu społecznym, jakim cieszył się jeszcze niedawno, mógłby śmiało zdusić w zarodku każdą krytykę. Z każdego dziennikarza w oczach ludzi byłby w stanie zrobić durnia. Wystarczyłoby tylko, gdyby bazował na tym, co rok temu – klasie, kulturze, rzeczowej dyskusji. Pewnie wciąż jawiłby się jako ktoś z innej planety. Po mistrzostwach Europy 80 procent osób wciąż go popierało, bez dwóch zdań wygrywał tę walkę o rząd dusz. Ale dziś jest w odwrocie.

Nasz chamski tytuł: to nie jest kraj dla starych ludzi

W naszej sondzie aż 72 procent z was stwierdziło, że traci zaufanie do Holendra. Bez wątpienia ma to duży związek z wynikami, dziwnymi powołaniami, nieprzekonującą taktyką. Ale i opakowanie tego całego produktu pod nazwą „reprezentacja Polski” stało się gorsze. Po prostu – Beenhakkera coraz mniej daje się lubić.

Najważniejsze pytanie brzmi: czy Leo jeszcze będzie pracował normalnie, czy też już tylko zrzędził, narzekał, szukał spisków. Ewidentnie praca z polską reprezentacją przestała dawać mu satysfakcję. Widać u niego syndrom oblężonej twierdzy, przestał sobie radzić z presją. Nam wydaje się, że to droga jednokierunkowa i odwrotu już nie ma. Beenhakker już zawsze wobec wszystkich będzie w najlepszym wypadku nieufny, a zazwyczaj po prostu gburowaty. Zamiast pracować dla jak najlepszych wyników, będzie pracował tak, by zrobić na złość, postawić na swoim. Ale może się opamięta?

Dlaczego tyle piszemy o jego zachowaniu? Bo tak naprawdę Michał Listkiewicz podejmując decyzję, czy go zwolnić, czy nie, wcale nie będzie kierował się wynikami. „Listek” jako prezes zrobi to, czego będzie żądała opinia publiczna, będzie chciał się przypodobać. Tak było chociażby z Jerzym Engelem, którego Listkiewicz zwalniać nie miał zamiaru, ale gdy wrócił z Korei do Polski i zaczął czytać gazety, to zmienił zdanie.

Rozpoczyna się więc walka między Beenhakkerem a dziennikarzami o przekonanie do swoich racji opinii publicznej. Łatwiej byłoby Holendrowi wygrać, gdyby obrał pozę doświadczonego światowca, a nie nazbdyczonego starca.

PS. Nie będziemy mu wypominać wieku – napiszemy tylko, że w Vision Express dostałby 66 procent zniżki.

Reklama


A jak ktoś nie kojarzy tytułowego filmu, niech obejrzy trailer…

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...