Reklama

Ujawniamy sekret kadry. Piłkarze mają dosyć!

redakcja

Autor:redakcja

07 września 2008, 22:15 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zaintrygowało nas spostrzeżenie, które zawarł na swoim blogu Wojciech Kowalczyk. Napisał: „Leo Beenhakker po raz kolejny pokazał, że nie można dawać mu reprezentacji na dłużej niż trzy dni. To jest dawka krytyczna – po dłuższym przebywaniu z tym trenerem każdy piłkarz robi się zwyczajnym kasztanem. Ile razy to już przerabialiśmy? Lepiej by było, gdyby wszyscy przylatywali na taki mecz w piątek, przespali się we Wrocławiu i szli na boisko. Fizycznie wyglądali jak wraki”. Postanowiliśmy porozmawiać z jednym z zawodników reprezentacji. No i…
No i się potwierdza. Oczywiście wiele osób będzie sądziło, iż wszystko sobie zmyślamy („jak jesteście tacy mądrzy, to napiszcie kto to powiedział!”), ale prawda jest taka, że zasięgnęliśmy języka u jednego z kadrowiczów. Jego nazwiska nie podamy, bo chłopak chce jeszcze w kadrze pograć. Otóż powiedział nam, że treningi są tak ciężkie, jakby był to początek obozu przygotowawczego. Wielu piłkarzy we Wronkach po prostu padało na twarz. Zmuleni, zmęczeni, ociężali, marzący tylko o tym, by się zdrzemnąć. Nic dziwnego, że na boisku we Wrocławiu wyglądali, jakby biegali za karę… Kowalczyk też napisał to, co zacytowaliśmy powyżej, na podstawie rozmowy z jednym z zawodników.

Ujawniamy sekret kadry. Piłkarze mają dosyć!

Nikt tego na głos i pod nazwiskiem nie potwierdzi, bo zemsta „Mistera Tralala” byłaby sroga (wynurzenia Dziekanowskiego skwitował kulturalnym „Fuck it, bye, bye”). Pamiętajmy jednak, ile było kontuzji przed i w czasie Euro 2008. Teraz też – Bosacki pachwina, Brożek (choć z Cracovią dograł mecz do końca) nie zdołał dojść do siebie. Cykl treningowy zazwyczaj jest taki: poniedziałek – trening (ciężki), wtorek i środa – po dwa treningi, czwartek (trening) – ciężki. Samych gierek jest tyle, że nogi wszystkich wchodzą w tyłek. Liczba urazów mięśniowych znacznie przewyższa średnią…

Spróbujcie przeanalizować, jakie wyniki osiągała reprezentacja Polski, gdy na mecz przyjeżdżała z marszu i jakie, gdy spotkanie poprzedzone było dłuższym zgrupowaniem. Przypomnijcie też sobie, jak te mecze wyglądały. I przeczytajcie jeszcze słowa Dariusza Dziekanowskiego z wywiadu, jakiego niedawno udzielił (na temat Euro 2008): „Zadecydowała ostatnia część przygotowań. Zbyt mocno trenowaliśmy, trzeba było odpuścić, poszukać świeżości. Popracować nad taktyką. Zabrakło burzy mózgów. W efekcie przesadnych obciążeń nasi zawodnicy biegali w jednostajnym tempie”.

To może wyjaśniać zagadkę katastrofalnego bilansu Beenhakkera na wielkich imprezach – na dziesięć meczów nie wygrał ani razu, a przecież prowadził nawet Holandię z Van Bastenem, Gullitem, Koemanem i Rijkaardem. Oglądaliście skrót tego meczu? Holandia – Egipt z 1990 roku, polecamy…

Reklama

Teraz czekamy, aż ktoś przerwie zmowę milczenia. Ale ktoś taki może się nie trafić – przez wielu zostałby przecież uznany za zdrajcę. Poza tym zdecydowana większość gazet w Polsce pisze o Beenhakkerze albo tylko dobrze, albo wcale. Bo ludzie podobno chcą (chcieli) to czytać…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...