Reklama

O dwóch takich, którzy rozkładają Legię na łopatki

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2008, 01:29 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie będziemy cytować plotek, jakie słyszymy na temat Leszka Miklasa i okoliczności, w jakich po raz drugi został prezesem Legii. Ale przyznacie, że to dziwne, że ITI odkupuje zadłużony po uszy klub, a potem zatrudnia człowieka, który tym klubem wcześniej zarządzał – w sposób taki, że księgowa wyrywała sobie włosy z głowy. W każdym bądź razie drugie podejście Miklasa do Legii wygląda równie źle, jak pierwsze. Klub jak na siebie nie zarabiał, tak nie zarabia dalej, a do tego rozpętała się druga wojna z kibicami. Druga, bo pierwsza była za czasów „pierwszego Miklasa”. Chyba nie na tym ta robota polega…
Są na świecie ludzie, którzy mają dobre chęci, ale za grosz nie potrafią tego przełożyć na coś pozytywnego. Tacy, którym wydaje się, iż wszystko wiedzą i wszystko potrafią (i czasami to nawet prawda!), a mimo to ich życie jest pasmem frustracji i porażek. Wyedukowane kujony, które przyciągają nieszczęścia. Nie wiemy, czy słusznie, ale właśnie z kimś takim kojarzy nam się Leszek Miklas (choć co do dobrych chęci nie jesteśmy pewni) – to inteligentny człowiek, ale nie powierzylibyśmy mu zarządzania warzywniakiem. Bo klienci by się obrazili.

O dwóch takich, którzy rozkładają Legię na łopatki

Tak, kraj pełen jest osób, którym wszystko przychodzi łatwo, nawet jeśli zupełnie o to nie zabiegają. I tych, którzy zawsze mają pod górkę. Warto otaczać się szczęściarzami, bo czasem ta kropelka szczęścia spadnie też na ciebie. Ale są i wieczni pechowcy. Ostatnimi czasy można odnieść wrażenie, że Legia przyciąga właśnie takie osoby. Trzeciaka, który rozumy pozjadał, a jak ściąga piłkarza, to się płakać chce. Eliaszewicza, który odpowiadając za marketing sprawił, iż Legia w Warszawie kojarzy się ze wszystkim co najgorsze. I Miklasa, który całe życie z kimś negocjuje i nie może nic wynegocjować – bo znaleźć z nim wspólny język to naprawdę sztuka.

Duet Miklas – Trzeciak rozkłada aktualnie Legię na dwóch frontach, organizacyjnym i sportowym. Ten pierwszy doprowadził do sytuacji, że klub systematycznie traci setki tysięcy złotych z powodu złej frekwencji na trybunach, a piłkarze pozbawieni wsparcia fanów zdobywają mniej punktów niż mogliby. O braku prawdziwej (a nie podrzuconej przez właściciela) reklamy na koszulkach nie wspominamy, ale to też jakieś trzy miliony rocznie w plecy. Trudno wytłumaczyć sobie gorszą cenzurkę dla prezesa. Ten drugi wydaje pieniądze na lewo i prawo i jedyny z tego pożytek jest taki, że… sprowadzani przez niego zawodnicy minimalnie ratują frekwencję na trybunach. Zaszczyt wyjścia na boisko spotyka ich niezwykle rzadko.

Jakie są zasługi Miklasa? Ktoś powie – jest nieugięty i słusznie walczy z chuligaństwem. Nieugięty – prawda. Słusznie walczy – prawda. Tylko co to za walka? Taka, że zwykli kibice klubu (a nie chuligani) z każdym dniem coraz bardziej nienawidzą właściciela Legii. Gdyby taka walka z chuligaństwem i z patologiami była prowadzona w sposób mądry, wszyscy by jej przyklasnęli. Jednak sytuacja, w której policja zatrzymuje 742 osoby pod zarzutem nielegalnego zbiegowiska, a prezes przed kamerą mówi o dwuletnich zakazach stadionowych, sprawia, że ludzie mający do wyboru opowiedzenie się po jednej ze stron, opowiadają się po stronie anty-Miklas. Poza tym… Nieugięty – tak, ale można też powiedzieć, że uparty jak osioł. Słusznie walczy – tak, ale można też dodać, że nie tylko z tymi, co trzeba.

Legia z tym prezesem nigdy nie wybrnie z patowej sytuacji, w jakiej się znalazła. W dodatku ów prezes – jako osoba absolutnie niezdolna do dialogu, bo wychodząca z założenia, że i tak wszystko wie najlepiej – takiego wyjścia wcale nie szuka. Sądzi, że wszystko jakoś się ułoży. Otóż nie ułoży się. Klub w takich okolicznościach zawsze będzie tylko i wyłącznie źródłem frustracji wszystkich. Niestety, ratunku nie widać – ITI nie ustąpi, bo to by oznaczało, że daje sobą rządzić. Kibice też nie ustąpią, bo ich ustąpienie oznaczałoby, że mają zapomnieć o chodzeniu na mecze.

Reklama

Poza tym jesteśmy ciekawi jednego – może ktoś zadałby sobie trud i obliczył, jakie przychody w ostatnich dwoch latach wygenerowała Legia (transfery, pieniądze z tranmisji tv, z biletów, wpływy reklamowe). Ciekawe, na jakim poziomie mógłby utrzymywać się ten klub, gdyby nie było ITI. Być może by zrobił się drugą Odrą Wodzisław. A być może plotki o dobroczyńcach są przesadzone…

W każdym razie zwycięzców tej całej sytuacji jest wielu – Wisła, Lech, Polonia, Górnik… Cała liga.

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...