Reklama

Osuch nie wycofuje się ze swoich stwierdzeń na temat Beenhakkera!

redakcja

Autor:redakcja

04 września 2008, 01:26 • 4 min czytania 0 komentarzy

Tak jak się spodziewaliśmy i jak pisaliśmy, menedżer Radosław Osuch najwyraźniej nie przestraszył się pohukiwań Leo Beenhakkera i nie zamierza go przepraszać za nazwanie „handlarzem żywym towarem”. Mało tego – udziela wywiadów w najlepsze. A Beenhakkerowi coś dziwnie dużo czasu zabiera wytoczenie procesu. To naprawdę nie jest trudne, byle prawnik zrobi to w mig. O co więc chodzi, don Leo?
Poniżej zamieszczamy wywiad z Osuchem z „Polski”:

Leo Beenhakker zapowiedział, że poda do sądu każdego, kto podda w wątpliwość jego uczciwość. Pan wprost napisał na swojej stronie internetowej, że selekcjoner wraz z dyrektorem kadry Janem de Zeeuwem handluje żywym towarem.

Główne zarzuty mam pod adresem Jana de Zeeuwa, niby-menedżera reprezentacji, którego rola jest mi dokładnie znana. Zostałem przez niego wykiwany w walce o naszych zawodników. Wiadomo, że nasza liga jest słaba. I piłkarze promują się głównie poprzez reprezentację. De Zeeuw to wykorzystuje, mając w ręku licencję menedżera, której przez dwa lata nie zawiesił.

Ma Pan twarde dowody? To Pan, jeśli dojdzie do rozprawy, będzie musiał udowodnić, że Beenhakker transferuje reprezentantów.

O dowody jest bardzo trudno. Zawsze przecież można komuś coś obiecać, choćby kolejne powołanie czy pomoc w znalezieniu klubu. Jednak wiem to od zawodników, którzy na razie publicznie nie chcą mówić, co się w tej kadrze dzieje, gdyż Leo dalej pracuje. Mleko się jednak wyleje, gdy przestanie pracować. Wtedy poznamy, jak było naprawdę.

Przypadkiem nie przemawia za Pańskimi słowami żal, że Beenhakker pomija przy powołaniach prowadzonych przez Pana piłkarzy.

Nie odczuwam, by ich pomijał. Gorzej, że z tymi zawodnikami tracę przyjazny kontakt, bo stawiani są w nieprzyjemnej sytuacji. Problemem jest, że cała masa piłkarzy powoływana jest do kadry do tzw. promocji. Cierpi na tym drużyna. Jak ma grać dobrze, skoro trzech, czterech graczy w zespole występuje tylko dla promocji.

To prawda, że de Zeeuw starał się przejąć Pańskich zawodników?

Po reakcjach powracających z obozu kadry graczy miałem wrażenie, że nagle mój kontakt z nimi się zmienia. Tak samo jak z Bruno Satinem z IMG, który jest jednym z trzech największym menedżerów w Europie. Po nastaniu ery de Zeeuwa w kadrze ten kontakt się nagle urwał, ludzie z IMG zaczęli pojawiać się na obozach, a kadrowicze podpisywali z nimi umowy. Czy to nie dziwne, że po Euro Leo zmienił cały sztab, a zabiegał o zostawienie de Zeeuwa i postawił na swoim? Mamy więc nadal syndrom Górnika. Niektórym piłkarzom wyrządza się krzywdę, biorąc ich do kadry. A to odbija się na wynikach zespołu. I formie takich Pazdanów czy Zahorskich. Doprawdy, dobra znajomość prezesa Szustera, byłego menedżera, z Janem od truskawek nie musi owocować powołaniem przeciętnych piłkarzy do kadry.

Zarzuca Pan selekcjonerowi, że prowadzi prywatę w kadrze, co odbija się na wynikach reprezentacji. A to przecież Beenhakker wprowadził naszą drużynę do Euro 2008.

I chwała mu za to. Jednak nie zapominajmy, że mieliśmy bardzo łatwą grupę. Popatrzmy na średnią punktów Leo, która była dużo niższa niż przy awansach Engela czy Janasa. Ł»yjemy meczem sprzed dwóch lat z Portugalią, która przyjechała do nas na zabawę. Oni i tak wiedzieli, że awansują do Euro, choćby z drugiego miejsca. Spójrzmy prawdzie w oczy: Leo przyjechał do nas z Trynidadu i Tobago, gdy przez 10 lat nie mógł znaleźć pracy w Europie. To naprawdę nie jest wybitny trener, a nas traktuje jak Trzeci Świat, w którym tylko może nieźle zarobić.

Twierdzi Pan, że Beenhakker urządza castingi kadry ze słabymi przeciwnikami, jak choćby rezerwami Estonii czy juniorami Maccabi Tel Awiw, by korzystnie zaprezentować reprezentantów zagranicznym agentom?

Bo tak jest. Poza meczem z Portugalią nie odnieśliśmy od dwóch lat żadnego sukcesu z poważnym przeciwnikiem. Wygrywamy tylko z amatorami po 1:0. A gdy przyjechali Amerykanie przed Euro, to pokazali naszą siłę. Ograli nas jak chcieli 3:0. Leo nas, Polaków, oszukuje. I to mnie, jako Polaka, bardzo boli, czym na pewno nie przejął się żaden Holender z poprzedniego sztabu, który wziął gigantyczną premię za odstawioną fuszerkę.

Pana zawodnik Paweł Brożek w końcu wrócił do kadry i Beenhakker bardzo na niego liczy.

Cieszę się, gdyż jest to obecnie zdecydowanie najlepszy polski piłkarz. Boryka się z drobnym urazem, ale wierzę, że się wyleczy i uratuje głowę Leo, który na to nie zasłużył.

Dariusz Dudka, którego sprzedał Pan do Auxerre, poważnie podpadł Beenhakkerowi.

Nie jestem od publicznego bronienia Darka ani tym bardziej od linczowania. Powiem tylko, że wypicie piwa czy szklaneczki whisky po meczu naprawdę nie jest grzechem.

Najnowsze

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?
EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
3
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...