Reklama

Zsiadłe mleko, słupki, zmiany i praktyka doskoku agresywnego

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

06 października 2014, 13:13 • 9 min czytania 0 komentarzy

”– Chciałbym czystą filiżankę – rzekł Kapelusznik – Przesuńmy się wszyscy o jedno miejsce.

Zsiadłe mleko, słupki, zmiany i praktyka doskoku agresywnego

To mówiąc Kapelusznik przesiadł się. Suseł zajął jego miejsce, Szarak miejsce Susła, Alicji zaś przypadło w udziale miejsce Szaraka. Jedynie Kapelusznik zyskał na tej zamianie. Alicja wyszła na niej bardzo źle, bo talerzyk Szaraka był zupełnie zalany herbatą.”

Wszelkie podobieństwa do polityki zatrudniania i zwalniana trenerów w klubach Ekstraklasy są nieprzypadkowe, a wręcz oczywiste.

PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – ŚLĄSK WROCŁAW 2:2

Śpiączka za Korzyma, Chrapek za Demjana – na pierwszy rzut oka to jakiś sen szaleńca z kłopotami żołądkowymi, to jakby do walki o punkty wpuścić „młodego Dudę” i Ryszarda Kalisza albo Małgorzatę Foremniak i Adriana Świątka na kacu. A jednak zadziałało…
No bo wiesz – Pawełek… – zaśmiała się Opinia Publiczna
Pawełek – Pawełkiem, sam w pierwszym momencie rechotałem donośnie, ale potem zrobiło mi się żal bramkarza Śląska. Bodaj najbardziej usprawiedliwiony „Pawełek” w karierze, a kosztował aż dwa punkty.

Reklama

WISŁA KRAKÓW – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 0:2

Wisła przegrała ostatnio trzy mecze…
Nie, źle pan liczy, z matematyki kiepsko – zaprotestował trener Smuda.
Ale w pucharze?…
Puchar się nie liczy.
I proszę – jednak trzy porażki. Ale teraz będzie przerwa, Wisła będzie mogła zagrać sparing z TKKF Bąbelki albo FC Zdzichex, trener Smuda z dumą stwierdzi, że to się liczy jak najbardziej i zła passa została właśnie przerwana.
Pech! Dwa słupki! – upierali się kibice Wisły.
Ano pech. Ano dwa słupki. Ale także odrobiona przez Jagiellonię lekcja i zasłużona wygrana.
Przeciwnicy trenera Smudy zaczęli domagać się jego dymisji, a zwolennicy trenera Smudy podzielili się na zwolenników trenera Smudy i „zwolenników trenera Smudy, ale skoro Jan Kocian miałby być wolny…”

GÓRNIK ŁĘCZNA – KORONA KIELCE 1:0
Dejmek, Quattara… Treningi kieleckiej obrony muszą należeć do najweselszych wydarzeń w regionie…

…treningi kieleckiego ataku – do najsmutniejszych, a kielecka pomoc wygląda jakby nie trenowała wcale i to od ładnych paru tygodni
Zsiadłe mleko – powiedziały bandy reklamowe, piłkarze Korony udawali, że to nie o nich , a trener Tarasiewicz opierniczał sędziego Złotka, ponieważ opierniczanie zawodników i tak nie miałoby sensu.

LECHIA GDAŃSK – CRACOVIA 1:0
Rzeczywistości równoległe: kibice Lechii twierdzą, że spalony czy nie – i tak by ten mecz wygrali, bo sytuacji Lechia miała co niemiara, kibice Cracovii twierdzą, że gdyby nie spalony, to „roznieślibymy was”, choć zagrożenie dla bramki Bąka stwarzał tylko „Dziabąg”, a i to zaledwie dwukrotnie, a trener Podoliński doszedł do wniosku, że przegrał, bo za mało wykorzystywał Marciniaka.
Po meczu piłkarze umówili się na kolejny trening. Tym razem wypadło na kwadrat Zenka, bo mieszka na ostatnim piętrze, ma taras i fajnych sąsiadów, a drogi na osiedle nie wyasfaltowano i Straż Miejska nie przyjeżdża, bo się boi o zawieszenie. W przeciwieństwie do piłkarzy.

Reklama

RUCH CHORZÓW – GÓRNIK ZABRZE 1:2
Krótko i po żołniersku: derbowe były tylko momenty pierwszej połowy i finał w postaci bramki Madeja, reszta była przeciętna łamane przez cienka, a doping, w którym więcej było wjazdów na „niebieskich” mundurowych niż wspierania „niebieskich” boiskowych, był idiotyczny. Mizerną całość dopełniała afera z „minowaniem” i doniesienia o zwolnieniu trenera Kociana. Wielkie derby? Raczej drobne.

PIAST GLIWICE – LEGIA WARSZAWA 3:1
Sposób na mole? Polubić. Sposób na Legię? Nie bać się. Aż tyle, ale i tylko tyle. Niedawno nie bał się GKS Bełchatów, teraz nie bał się Piast – i wystarczyło.
Ale Legia grała dziwnym składem, bez najlepszych piłkarzy, trawa kąsała, muchy bzyczały, świadomość historycznego brzemienia i geopolitycznych uwarunkowań uwierała w krzyże…
Jasne, i tysiąc różnych innych-takich. Ale wystarczyło się przestraszyć, włączyć tryb „może uda się ugrać remis”, zamurować bramkę, pozwolić Jakubowi Koseckiemu strzelać do skutku i tłumaczyć przegraną tysiącem wykrętów. Albo kombinować jak koń pod górę trener Smuda, który skład miał lepszy od Piasta o dwa koma cztery, a jednak zamiast wepchnąć „trójkę” przeciwnikowi, sam ją zainkasował boleśnie. Brawa dla Piasta, brawa dla Kamila Wilczka, a dla trenera Pereza Garcii 6,0 za wartość artystyczną break-dance’ów po strzelanych przez Piasta bramkach.

POGOŃ SZCZECIN – ZAWISZA BYDGOSZCZ 3:0
Pogłoski o zmartwychwstaniu Zawiszy okazały się mocno przesadzone – Pogoń rozpykała go jak chciała, mogła rozpykać o wiele wyżej, a najsmutniej zrobiło się, gdy…
Gdy Anna Maria trener Rumak wciąż patrzył w dal?
…gdy na boisko weszli Goulon z Masłowskim i też nic nie pokazali. A, nie – przepraszam – Masłowski pokazał pół kilo frustracji, w ciągu 10 minut zapracowując szarpaniem, kopaniem i ogólną A-klasą na żółtą kartkę, której pan sędzia Marciniak mu nie pokazał, bo nie chciał się znęcać.

LECH POZNAŃ – GKS BEŁCHATÓW 5:0
Koncert Lecha na dwa świerszcze i wiatr w kominie oraz jęczmieniu. W roli świerszczy wystąpili Hamalainen i Lovrencsics, a w roli wiatru – Szymon Pawłowski, mijający Adriana Bastę (w roli jęczmienia) z łatwością i wdziękiem. A przecież GKS Bełchatów wcale nie grał aż tak źle, jak sugerowałby wynik i skala bramkowych klopsów – gdzieś tak do 40 minuty nie odstawał, nie raził, nie śmieszył. To raczej Lech był precyzyjny i bezlitosny: wciskał się w każdą lukę, wykorzystywał każdą niedokładność, punktował każdy błąd. Jeśli rzeczywiście „gra się tak, jak przeciwnik pozwala”, to Lech pozwalał jedynie w pierwszej połowie, a w drugiej był po prostu perfekcyjną maszyną do zabijania.
Poznańska publiczność wywiesiła wielką oprawą, sławiącą Polaków, odpierających ataki obcych. Po przeciwnej stronie boiska obcokrajowcy strzelali piłką do bramki bronionej przez Polaka, a ta sama publiczność cieszyła się bardzo.
Paradoksalnie… – westchnął niejaki Perłowski.

BRAMKA KOLEJKI
Brak zdecydowanego faworyta: bramki Celebana i Łuczaka biją się między sobą, a gol Fiodora Czernych chciałby na tym skorzystać, gol Adama Frączczaka nie miał „tego czegoś”, gol Jevticia miał, ale za mało… Subiektywnie wyróżniłbym bramkę Damiana Chmiela i wiem, że w połowie był to prezent obrony, ale na oklaski zasługuje zimna krew Chmiela, a nagrodę główną dałbym Łukaszowi Madejowi za zwycięskiego gola w Chorzowie.

KIKS KOLEJKI
Najpierw potem Mariusz Pawełek, potem na czoło wysunął się kielecki duet dwu/czworo-ręczny, aż wreszcie przed linią bramkową stanął Szymon Sawala, Arkadiusz Malarz wskoczył mu na plecy, publiczność wybałuszyła oczy, piłka wpadła do siatki, a piłkarze z Bełchatowa dostali nagrodę imienia „Andrzeja i Elizy”, przy czym wciąż trwają ustalenia, kto w tej parze był Andrzejem, a kto Elizą.

TRENER KOLEJKI
Aż się prosi, żeby uhonorować trenera Pereza Garcię, trenera Probierza, czy – och, cóż za łatwizna – trenera Skorżę. Ponieważ jednak „Poligon” zawsze był nieco „skośny” w ocenach…
Czyli silił się na oryginalność?
…tym razem laurkę dostaną Tomasz Unton i Maciej Kalkowski – za to, że potrafili wyciągnąć zespół z portugalskiego dołka i sprawić, że gra Lechii znowu może się podobać. Ba! momentami nawet musi.

DO ZAPOMNIENIA
Pomysł na „podminowanie” sektora gości w Chorzowie. Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów dostatecznie obelżywych, żeby określić takie postępowanie, więc ograniczę się do postawienia pytania, czy debili, którzy wpadli na taki pomysł najpierw leczyć, a potem wsadzić do pudła, czy może najpierw spuścić im dyskretny, ale solidny łomot, a leczyć w dalszej kolejności? Bo że leczyć trzeba – to oczywiste.

DO ZAPAMIĘTANIA
Wypowiedzi Sebastiana Mili przed meczem reprezentacji z Niemcami: „Wierzę, że nie będziemy gorsi niż siatkarze”„Niemcy są mistrzami świata, ale żeby z nami wygrać muszą zagrać jak mistrzowie świata. Jeśli tego nie zrobią – będą mieli problem”.
Czemu do zapamiętania? – zapytał Głos Wewnętrzny.
Bo gdybyśmy rzeczywiście jakimś fuksem wygrali… to będzie trochę głupio. A jeśli poczekamy – może być jeszcze śmieszniej.

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Przybył (PBB-ŚW) poszedł jednak w stronę kabaretu: piłkarze lubią „grać”? – to pozwólmy im się pozabijać łokciami. Powinien być rzut wolny? E, tam – niech faulujący grają, bo przecież lubią. Idzie świetna kontra po obcierce? Zatrzymajmy ją i każmy kontrującym cofać się z akcją o dwie wiorsty… I tak co pięć minut. Minus osiem dioptrii i zero nadziei, że przewodniczący Przesmycki coś z tym zrobi.

Pan sędzia Jakubik (WK-JB) gwizdał cieniutko, bojaźliwie i z „kompleksem Szulca”. Sporo błędnych decyzji na niekorzyść Wisły (wolne/spalone), ale Jagiellonii też się parę razy oberwało za bezdurno, a ta ręka Pazdana… Niby tak, ale jednak nie, chociaż z drugiej strony aczkolwiek chyba bym nie zagwizdał. Minus trzy dioptrie

Pan sędzia Złotek (GŁ-KK) czasem podejmował dziwne decyzje (to Prusak wpadł na Ouattarę, a nie Ouattara na Prusaka), jedne zagrania ręką gwizdał, inne puszczał, ale ogólnie nie wypadł tragicznie – zaledwie na minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Kwiatkowski (LG-C) tu powinien dać żółtą, tam nie powinien gwizdać faulu i w ogóle dużo lepiej niż dotychczas, ale bramka dla Lechii nie powinna być uznana, więc minus pięć dioptrii.

Pan sędzia Raczkowski (RCh-GZ) średnio dogadywał się z liniowymi, z Łukaszem Madejem i czasem nawet z samym sobą, ale też i do prowadzenia miał mecz miał spod znaku „płaszcza i szpady” kilofa. Minus dwie dioptrie

Pan sędzia Frankowski (PG-LW) parę drobiazgów, bez większego wpływu na grę i bez najmniejszego na wynik. Minus jedna dioptria.

Pan sędzia Marciniak (PSz-ZB) Karny bezdyskusyjny, ale w drobniejszych sprawach pan sędzia potrafił zgubić koncentrację i nie tylko wolnego w złą stronę gwizdnąć (o ile w ogóle gwizdnąć), ale jeszcze kartkę niesłusznie pokazać. Minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Musiał (LP-GKS_B) – wrost… waga… kolor oczu… znaki szczególne – niekonsekwencja. Ślusarski żółta – Basta za to samo (i to dwukrotnie) nie, rzut wolny za bark w bark, ale brak wolnego za kopnięcie od tyłu, itede oraz et caetera, tudzież niezagwizdany karny. Minus osiem dioptrii.

CYTAT KOLEJKI

Remigiusz Jezierski: „Zobaczmy praktykę doskoku agresywnego”

Leszek Ojrzyński: „Mecz trwa 90 minut i ma dwie połowy”
Zimy so zimne, lata gorące. W rzece so ryby. W lesie brzozy. Słońce wschodzi i zachodzi.

Arkadiusz Malarz: „Lubię mieć pracę. Jak każdy bramkarz”
Mieć czy wykonywać?

Tomasz Smokowski: „Grają jak po sznurku… Tylko sznurek trochę sparciały”

Remigiusz Jezierski: „Wyjście wydawało się dobre w sensie antycypacji”
Ach, ta predylekcja do werbalizacji dekonstruującej zwykłego kopa w balon.

Adam Danch: „Ruch nas trocha przycis, ale nabrywaliśmy pewności”
…a im więcej nabrywaliśmy, tym bardziej oni obrywali.

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ””

Lech strzelał jak opętany, GKS Bełchatów zebrał baty, Wisła wtopiła z Jagiellonią, trener Berg znowu zrobił grających w „Ustaw Ligę” w balona i wystawił skład lekko-pół-dziwny, klasyfikacja fiknęła kozła… A LZS Poligon jak te Chińczyki – trzyma się mocno: awansował o jedno miejsce w klasyfikacji generalnej (na 54.) i o dwa w lidze „poligonowej” (kod: 521124413), w której wrócił do pierwszej dziesiątki. Wszystko dzięki przenikliwej decyzji żeby kupić Pawłowskiego, Sadloka zamienić na Frączczaka, Bonina na Czernycha, a Korzyma na Colaka.
I Buchalika na Malarza – zachichotał Głos Wewnętrzny.
Zgodnie ze świecką tradycją, im lepiej idzie LZS Poligon, tym gorzej wypada liga „poligonowa” (kod: 521124413). Tym razem w klasyfikacji lig prywatnych spadliśmy na miejsce dziewiąte.
Można powiedzieć, że jesteśmy najsłabsi z największych – powiedziała Opinia Publiczna, plując sobie w brodę, że nie postawiła na piłkarzy Lecha Poznań.

Można – ale lepiej chyba powiedzieć, że w 12. kolejce dołożymy starań oraz transferów, by liga „poligonowa” (kod: 521124413) wróciła tam, gdzie jest jej miejsce – na szczyt klasyfikacji lig prywatnych albo chociaż na podium, no bo co w końcu, kurczę blade!

Na pierwszym miejscu ligi „poligonowej” wciąż Lateralus CF (prezes Spiral FC, 719 punktów i  SZÓSTE miejsce w „generalce”), na drugim – rogóźnia team (prezes Fronky, 712 punktów), a na trzecim Toruń! (prezes Destor, 709 punktów). Dotychczasowy wicelider – terek – spadł aż na miejsce 17., Kolejorz Kuleje już nie kuleje i śmignął aż na miejsce 1364,zaś tabelę zamykają prowadzeni przez Króla Krosna GamoniopodobniLKS TTRT prezesa Sylwestra Drapały.

Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
2
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...