Reklama

Twardy angielski futbol odchodzi do lamusa? Obrzydzenie po meczu Newcastle – Liverpool

redakcja

Autor:redakcja

02 kwietnia 2012, 14:30 • 3 min czytania 0 komentarzy

Newcastle – Liverpool, mecz z podtekstami, powrót do domu Andy’ego Carrolla, przy czym wciąż ostra walka o końcowe lokaty – The Reds mogli w tym spotkaniu zmniejszyć stratę do szóstego w tabeli Newcastle do pięciu punktów. Każdy kto spodziewał się świetnego show nie może narzekać. Szkoda jedynie, że zamiast pokazu piłkarskiego rzemiosła otrzymaliśmy frajerskie symulowanie. Ł»enujące zachowanie niektórych kopaczy przyćmiło nawet świetną dyspozycję Papissa Demba Cisse, który strzelił swojego szóstego i siódmego gola w siódmym występie w Premier League.
No bo jak tu zachwycać się golami, gdy już w 10. minucie taki spektakl funduje nam człowiek, odgrywający główną rolę w tym widowisku. Andy Carroll, który w Newcastle spędził niemal pięć sezonów, mógł przypomnieć sobie lata świetności na St. James Park. Mógł wbiec na szybkości w pole karne, mógł trafić do pustej bramki, bo bramkarz nieoczekiwanie cofnął ręce w obawie przed popełnieniem faulu. Mógł uciszyć gwiżdżących na niego fanów Srok, mógł zostać bohaterem w meczu przeciw swoim byłym kolegom. Mógł zrobić wszystko co chciał. Wybrał walkę o nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii rola dramatyczna.

Twardy angielski futbol odchodzi do lamusa? Obrzydzenie po meczu Newcastle – Liverpool

Ok, moglibyśmy to zrozumieć, gdyby wstał, otrzepał się i przyznał – tak, przewrócił mnie porywający doping Newcastle, owszem, na chwilę zapomniałem co się robi w biegu po postawieniu prawej nogi, jasne, każdemu zdarza się zapomnieć na chwilę jak się chodzi. Ale nie, Carroll zapewniał, że to żadne nurkowanie, w dodatku zaczął się wykłócać z byłymi kolegami z drużyny, raczej nie przebierając w słowach. Frustracja wzrosła, gdy dwie bramki strzelił jego następca w zespole Srok, Papiss Demba Cisse.

Gdy na kilkanaście minut przed końcem z boiska zdjął go Kenny Dalglish, legenda Liverpoolu, Carroll zabawił się w Patryka Małeckiego i mu nawrzucał. Młody, gniewny, sfrustrowany kontra weteran, który poświęcił życie The Reds. Koniec będzie pewnie taki sam – w Wiśle nie ma Moskala, w Liverpoolu niedługo skończy się Dalglish.

Jak się okazało, nie był to jednak koniec emocji w tym meczu. W kunszt aktorski napastnika rywali zapatrzył się bowiem James Perch z Newcastle. Najpierw zahaczył Pepę Reinę, a potem odegrał popularny dramat – „mój Boże, wybił mi oko i większość zębów”.

Reklama

Jasne, Reina powinien olać prowokatora, tym bardziej, że przy 0:2 w 82. minucie Liverpoolowi powinno zależeć na czasie, jednak zachowanie Percha jest po prostu komiczne. To jest ta słynna Anglia, ten brutalny i twardy angielski futbol? Reina otrzymał czerwoną kartkę, a że w tym momencie The Reds nie mieli już żadnych zmian, w bramce stanęła inna ex-Sroka – Jose Enrique.

Newcastle zrównało się punktami z Chelsea, odskakując jednocześnie niedzielnemu rywalowi na jedenaście „oczek”. The Reds utracili nawet miano najlepszej drużyny z Liverpoolu, bo swój mecz zwyciężył Everton. Można narzekać, że nie dostali karnego po ręce Simpsona, ale tak naprawdę Liverpool musi mieć pretensje przede wszystkim do siebie. My zaś mamy je do obu zespołów, bo zachowanie Carrolla i Percha hańbi szanowany na świecie, angielski futbol, do niedawna tak różny od hiszpańskich, czy włoskich „show”.

JO

Najnowsze

Ekstraklasa

Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu

Damian Popilowski
0
Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu
Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
1
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Komentarze

0 komentarzy

Loading...