Reklama

Tutaj goli raczej nie zabraknie. Lech z wizytą na Widzewie…

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2014, 12:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ile jest takich meczów w sezonie, co do których nikt – nasz Hubert (typer, nie Wołąkiewicz) oczywiście też – nie ma złudzeń co do tego, kto wygra. Jedyną wątpliwością pozostaje właściwie kwestia: ile im wcisną? Trzy, cztery, pięć? Lech odkuł się po szczecińskiej masakrze w najlepszy możliwy sposób. A skoro z łatwością upokorzył Piasta różnicą czterech bramek, podobnie powinno być przecież z jeszcze słabszym Widzewem. Z drużyną, która im bardziej się stara, tym bardziej sama uprzykrza sobie życie.
Nie umieć grać w piłkę i do tego kompletnie nie mieć farta to najgorsze możliwe połączenie. Mówi się, że szczęściu trzeba umieć pomóc, choć w przypadku nieporadnych łodzian ta zasada dotyczy pecha. Kartki, karne… Już widzimy Lecha zapraszającego widzewiaków na swoją połowę, ci – szczęśliwi, że tak dobrze idzie im skonstruowanie ataku pozycyjnego i że są po wymianie kilku podań – nagle stracą piłkę. Pyk – ze środka na skrzydło. Wtedy pozostanie poznaniakom już tylko ostatni akcent, lecz jak pokazał pojedynek z Piastem, wcale nie najprostszy. Strzał Teodorczykiem.

Tutaj goli raczej nie zabraknie. Lech z wizytą na Widzewie…

I nasza tradycyjna zabawa, czyli pięć rzeczy, które się nie wydarzą.

1. Lech nie strzeli gola Teodorczykiem.

Grzelczak strzela wyłącznie wolejem, Kuświk lubi, jak mu wrzucą na głowę, a Paixao ładuje z każdej pozycji. Są charakterystyczni, prawda? Podobnie jak Teodorczyk. Podobno młody (23 lata), podobno silny (bo się rozpycha), podobno kandydat do reprezentacji. Odczepcie się, strzela gole – ktoś powie. I ten ktoś będzie miał rację, bo Teodorczyk broni się liczbami, mimo że wykorzystuje co piątą setkę. W ataku Lecha nie ma praktycznie żadnej konkurencji, a kiedy już się w niego totalnie zwątpi, sieknie jak ze Śląskiem. Obstawiamy, że dziś również pare razy się pomyli, lecz swoje i tak strzeli. Najpewniej samym sobą, gdy trafi w niego Lovrencsics lub coraz lepiej dysponowany Pawłowski.

2. Widzew skończy w jedenastu

Reklama

Nie, nie skończy.

3. Visnakovs strzeli pierwszego gola od 2 listopada

Widzew już liczył milion euro, bo na tyle wycenił wyjątkowo skutecznego w pierwszych meczach rudny jesiennej napastnika. Teraz my liczymy Visnakovsa, a dokładniej – jego czarną serię. Od Zaduszek sporo wody w Wiśle upłynęło. Jeszcze miesiąc i będzie pół roku bez gola najlepszego strzelca łodzian. Krępujące chwile przed Łotyszem.

4. Claasen zagra tak, że ręce same będą się składały do oklasków

Trochę z przekory, zamiast nowego Pienaara – jak lansowano Claasena na Wyspach – wystawiliśmy do wyjściowego składu Kownackiego, choć bardziej prawdopodobne, że perełka z Lecha wejdzie dopiero dopiero w drugiej połowie. To nasz cichy (jeszcze) protest przeciw wystawianiu zawodnika, który regularnie zawodzi. Człowiek-strata. Czasu i pieniędzy.

5. Rumak na pomeczowej konferencji wykaże się niebywałą skromnością

Reklama

No bo jakże inaczej? Weźmie na klatkę wysokie zwycięstwo. Usłyszymy przy okazji, że kryzys w Lechu jest już zażegnany, a po podziale punktów po sezonie zasadniczym znów wszystkie argumenty będą w nogach jego piłkarzy. Nie możemy się doczekać!

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...