Reklama

Różalski mocno porozbijany na inaugurację Genesis

Kacper Bartosiak

Autor:Kacper Bartosiak

24 października 2020, 00:06 • 4 min czytania 6 komentarzy

„Najlepiej byłoby, gdybym umarł w ringu” – zapowiadał przed udziałem w projekcie Genesis Marcin „Różal” Różalski. Weteran sportów walki w wieku 42 lat powrócił do korzeni. Nowy projekt ludzi odpowiedzialnych za sukces KSW proponuje brutalne walki na gołe pięści. W debiucie „Różal” przegrał jednak z Joshem Barnettem – byłym mistrzem federacji UFC i swoim rówieśnikiem. 

Różalski mocno porozbijany na inaugurację Genesis

„Już dawno zaakceptowałem drogę do samozniszczenia, do samodestrukcji. Nie widzę siebie w wieku 42 lat w świecie cywilnym. Muszę to robić. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że chyba nie potrafię nawet robić czegoś innego” – mówił „Różal” w klipie promującym piątkową galę. Legendarnemu fighterowi łamał się głos, a do tego miał łzy w oczach. Już wtedy trudno było nie odnieść wrażenia, że sprawy zaszły trochę za daleko…

W piątek okazało się, że „Różala” chyba po prostu dogonił wiek. Przecież po tytuły mistrza świata organizacji I.S.K.A i WKA sięgał w K-1 już w latach 2007 i 2008! Mało kto w polskich sportach walki ma taki przebieg. Mimo to pewną niespodziankę zobaczyliśmy jeszcze przed walką. Wydawało się, że fighter już nigdy nie dogada się z organizacją KSW. W 2017 roku zdobył pas tej federacji i odszedł skonfliktowany z Maciejem Kawulskim.

„My się poróżniliśmy, ale czas trochę złagodził ten konflikt i spowodował, że byliśmy w stanie usiąść do rozmów, co mnie bardzo cieszy. Ja ogólnie nie lubię się kłócić z kolegami, z przyjaciółmi, o rzeczy, które można było normalnie załatwić. Ja się obraziłem na Maćka, który obraził się na mnie, że ja się na niego obraziłem i powstało takie błędne koło” – tłumaczył „Różal” w magazynie „Koloseum”.

W ostatnich latach Różalski był wolnym agentem. Wrócił do kickboxingu, walcząc dla nieaktywnej już organizacji DSF. Potem można było go zobaczyć nawet… podczas gal Fame MMA, ale w roli komentatora. Częściej angażował się w działalność charytatywną. Walki na gołe pięści to jednak nowy trend w polskich sportach walki. Zaczęło się od WOTORE – tajemniczej organizacji, która postawiła na pojedynki toczono na otwartej arenie.

Reklama

„To powrót do pierwotnych korzeni sportów walki. Dozwolone są łokcie, kolana, ciosy głową, dźwignie na stawy. Walka trwa tylko jedną rundę, ale bez limitu czasowego. Walczymy do końca. Nie będziemy przydzielać punktów. Stawiamy na jakość, a nie na ilość” – tłumaczył nam Michał Waleszczyński, rzecznik organizacji.

W międzyczasie zmieniły się przepisy i… pojawiła się konkurencja. GROMDA to projekt powołany do życia przez Mateusza Borka (MB Promotions) i Mariusza Grabowskiego (Tymex Boxing Promotion) – promotorów znanych z boksu zawodowego. Panowie postawili na mniejszy ring, a walki są toczone na zasadach boksu na gołe pięści. Jeśli po czterech rundach nie ma rozstrzygnięcia, to ostatnie starcie nie ma już limitu czasowego. Jest brutalnie – pękają kości, a ciężkie nokauty zdarzają się często.

Niszę dostrzegli też włodarze KSW. Nic dziwnego – oni już raz przecierali szlaki, torując drogę dla rozwoju MMA w Polsce. Może walki na gołe pięści podążą podobnym szlakiem? Piątkowa gala miała kilka ciekawych momentów. Przede wszystkim po raz pierwszy w tej formule sprawdziły się kobiety – Aleksandra Rola pokonała Monikę Porażyńską na punkty. Takich rozstrzygnięć było zresztą więcej, a walki najczęściej toczyły się na dystansie trzech rund.

W walce wieczoru z dużej chmury spadł mały deszcz. „Różal” wylądował na deskach w pierwszej rundzie, a w kolejnych minutach zaczął mieć problemy z opuchlizną. W końcu przestał widzieć na jedno oko. Znów znalazł się na deskach, ale wstał i próbował dalej walczyć. Dotrwał do końca drugiej rundy, ale trzeciej już nie było – pojedynek został przerwany przez lekarza z powodu jego kontuzji.

„Dziękuję Barnettowi, który jest lepszym bokserem. Ja jestem uliczny zawodnikiem. Nie boję się porażek, ale jest mi po prostu przykro. Czy wrócę? Zależy kiedy będzie następna gala… Problemem jest mój wiek. Mam problem z nogami – niedowładem nóg. Mam tylko ręce sprawne… Co będzie dalej? Najpierw muszę oko naprawić” – ocenił po wszystkim Różalski. Cóż, nie brzmi to optymistycznie… Może warto zapewnić legendzie sportów walki inną możliwość realizowania życiowej pasji?

Fot. Newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
7
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Inne sporty

Komentarze

6 komentarzy

Loading...