Reklama

Z jak Zaza, Z jak zwycięstwo. Real przegrywa i czuje oddech Barcelony

redakcja

Autor:redakcja

22 lutego 2017, 22:02 • 3 min czytania 21 komentarzy

Jeśli ktoś spóźnił się dziesięć minut z włączeniem tego meczu i zobaczył wynik 2:0, z pewnością od razu pobiegł po termometr, aby sprawdzić, czy aby na pewno wszystko jest z nim w porządku. Odpowiedź – z nim tak, z Realem nie do końca. Przegrywać dwoma bramkami po niecałych dziesięciu minutach z Valencią, której ambicje w bieżącym sezonie sięgają nie wyżej niż spokojnego utrzymania, to jednak powód do wstydu. Można było uciec Barcelonie, a tak Blaugrana – choć ma rozegrany mecz więcej – złapała kontakt.

Z jak Zaza, Z jak zwycięstwo. Real przegrywa i czuje oddech Barcelony

Fenomenalny wolej Zazy z półobrotu, bramka Orellany po wystawieniu piłki przez Naniego i Real był w tarapatach, z których wyjść było trudno. A dziś – za trudno. Królewscy nie radzili sobie z piłkarzami Valencii, którzy – idealizując powiedzenie „lepiej mądrze stać niż głupio biegać” – mądrze biegali. Rozwścieczona ekipa złożona z Cristiano, Benzemy, Marcelo czy Jamesa atakowała, ale dość długo bez efektu. Zwłaszcza – jak to zwykle bywa – zależało Cristiano Ronaldo, który miał kilka okazji do strzelenia gola, ale zawsze czegoś brakowało – szczęścia czy celności. W końcu jednak Marcelo wrzucił mu piłkę z lewej strony, Portugalczyk zawisł w powietrzu i trafił obok lewego słupka zdobywając kontaktową bramkę. Cristiano się nakręcił i już po chwili zdecydował się na rajd wzdłuż linii pola karnego, mocno uderzył w stronę bramki, ale futbolówka odbiła się od Garaya i minęła słupek bramki Alvesa.

Cristiano harował za dwóch, ale defensorzy Valencii zachowywali się po profesorsku i z wyjątkiem tej jednej główki CR7 powstrzymywali ataki Realu. Bardzo rozsądnie wychodzili spod presji, nie decydowali się na lagowanie, tylko mądrze bronili z piłką. To chyba najlepiej określa ich obronę w tym spotkaniu, bo bronili nie tylko bez piłki, a również właśnie wtedy, gdy mieli ją pod nogami. Rozgrywali ją tak, aby Real jak najwięcej biegał, a jak najmniej zdziałał w ofensywie, co kontrolował Parejo, który doskonale regulował tempo gry. Realowi brakowało ruchu bez piłki i choć jej posiadanie mieli od Valencii większe, to byli wtedy zdecydowanie mniej efektywni, niż rywale. A ci stosowali też zasadę, że najlepszą obroną jest atak i mogli prowadzić trzema, a nawet czterema bramkami, gdyby tylko świetny tego wieczoru Parejo do świetnych podań dołożył dobre strzały. Okazje miał dwie:

a) Gdy Nani najpierw minął z piłką Casemiro, potem już w bocznej strefie pola karnego pobawił się z Brazylijczykiem markując kolejne podania i jakby prowokując go: „może teraz? A może teraz?”. Aż w końcu zdecydował się na wycofanie piłki pasem przed szesnastkę, a bombę odpalił Parejo. Ale w bramce to ona nie wybuchła, raczej w ósmym rzędzie na trybunie za bramką,

b) Gdy Parejo kopnął piłkę z wolnego nad głową Cristiano Ronaldo i to w jego stylu, bo było to z gatunku „spadającego liścia”. Strzał świetny, ale piłkę zdołał sięgnąć Keylor Navas.

Reklama

Valencia po dziesiątej minucie nie była skuteczna, ale szalenie zaangażowana. A Real? Niejednego Stojana tam dziś widzieliśmy. Najlepszym przykładem James. Wolny, zagubiony, bez jakiegokolwiek błysku. Na tak zmotywowanego rywala potrzebny był Kovacić, który chyba odnalazłby się w tym ścisku o wiele lepiej.

Kolejne okazje były, choćby gdy Marcelo wypuścił Benzemę w polu karnym, Karim dojechał do linii i z powrotem oddał piłkę Brazylijczykowi. Ten kopnął tylko w gąszcz nóg obrońców Valencii. Lecz kibiców Realu zdecydowanie bardziej sfrustrował niepodyktowany karny po faulu Mangali na Ronaldo. Sędzia tego spotkania nie dojechał do poziomu spotkania, a na pewno nie do poziomu gry Valencii. Dla niej karnego też nie podyktował.
Mało kto spodziewał się takiego wyniku, ale skoro padł, trzeba spojrzeć co przyniósł on tabeli. Real ma 52. punkty, Barcelona 51., Sevilla 49., z tą uwagą, że druga i trzecia drużyna rozegrały o mecz więcej. Wciąż nie wygląda to dla Królewskich źle, ale wszyscy się spodziewali, że po Valencii będzie wyglądać jeszcze lepiej.

Najnowsze

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?
EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
2
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Hiszpania

Komentarze

21 komentarzy

Loading...