Reklama

Czas spojrzeć na drugą półkulę. Show Mierzejewskiego w Sydney

redakcja

Autor:redakcja

16 grudnia 2017, 11:00 • 3 min czytania 25 komentarzy

Są tacy, którzy narzekają, że Adrian Mierzejewski wybrał niepoważną ścieżkę kariery i skupia się na zarabianiu pieniędzy, zamiast na grze w piłkę. Główny zainteresowany neguje te bzdury w najprostszy, ale jednocześnie najbardziej wymowny sposób – golami, asystami i robieniem show, nieważne czy to w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy teraz w Australii. Regularnie, praktycznie co tydzień macha nam zza oceanu przypominając, że żyje, gra i ma się dobrze. Tym razem popisał się świetnym rzutem wolnym. 

Czas spojrzeć na drugą półkulę. Show Mierzejewskiego w Sydney

O odbiorze jego transferu przez fanów z Australii mówi nam Adam Kotleszka, komentator A-League w Eurosporcie. – Australijczycy mają zasadę, że jeśli do klubu przychodzi obcokrajowiec, to z pewnością jest lepszy od miejscowych zawodników. Tacy piłkarze, w tym Adrian, zarabiają większe pieniądze, głównie z powodu restrykcyjnych przepisów federacji wobec obcokrajowców. Gdy ogłoszono przejście Marcina Budzińskiego do Melbourne, klub zrobił wokół tego transferu bardzo duży hype, zupełnie niepotrzebnie i niezasłużenie, bo były piłkarz Craxy nie jest aż tak dobry. Za to po Mierzejewskim oczekiwano dwa razy więcej, ale on mimo sporej wysokości poprzeczkę przeskoczył.

Mierzejewski zagrał dopiero osiem meczów, a na koncie ma już pięć bramek, z czego dwie zdobył w zeszłotygodniowych derbach Sydney, zresztą został wybrany MVP tego meczu. Za to dziś strzelił gola i zaliczył asystę w wygranym meczu 3:1 z Melbourne Marcina Budzińskiego. Samodzielnie otworzył wynik, a ostatnim podaniem go zamknął.


Przyszedł pod koniec przygotowań do rozgrywek. Jako że sezon A-League trwa od października do maja, to między majem a październikiem, pomijając urlopy, trwa okres przygotowawczy. Na początku nie grał w pierwszym składzie, musiał się zaaklimatyzować i nadrobić zaległości fizyczne. Przez miesiąc był pod parasolem ochronnym, ale wszyscy wiedzieli, że prędzej czy później do niego wskoczy i tak się stało. Gra głównie na prawej pomocy, można powiedzieć, że jest w TOP 3 piłkarzy swojej drużyny – mówi Kotleszka.

Reklama

Sydney FC lideruje w tabeli z ośmioma punktami przewagi nad Newcastle będącym rewelacją rozgrywek i dziewięcioma „oczkami” nad Melbourne. Z łatwością obronią mistrzostwo czy jest trochę inaczej niż na to wygląda? Kotleszka: – Sydney zdominowało poprzedni sezon. Liga australijska kiedyś charakteryzowała się tym, że nie tylko każdy mógł wygrać z każdym, a wręcz wszyscy mogli zdobyć mistrzostwo. Ale od dwóch-trzech lat Sydney robi się coraz mocniejsze i odjeżdża innym klubom, wiec w tym roku powinno być tak samo.

Za ocean nie patrzy jednak Adam Nawałka. Z Sydney do Warszawy z przesiadkami leci się ponad 24 godziny, ale trudno się spodziewać, żeby Mierzejewski nawet po tak długim locie stracił czucie piłki, drybling, wymierzone podanie i strzał. Kwestia dłuższej drzemki i na zgrupowaniu pokazałby na co go stać. Skoro można było powoływać Krzysztofa Mączyńskiego z Chin i wbrew pozorom sprawdził się on w kadrze, to czemu nie dać szansy Mierzejewskiemu? Zwłaszcza, że kogo jak kogo, ale dobrych zawodników odpowiedzialnych za konstruowanie akcji w reprezentacji zbyt wielu nie mamy nie mamy. Debiut Adama Nawałki jako selekcjonera był zarazem ostatnim ostatnim dla „Mierzeja” w kadrze narodowej. Nikogo nie zamierzamy wpychać do kadry, ale ciekawi nas, czy obaj panowie jeszcze kiedyś spotkają się ponownie.

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

25 komentarzy

Loading...