Reklama

Jeśli Griezmann powoli żegna się z Atletico, robi to pięknie

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2018, 23:06 • 2 min czytania 13 komentarzy

Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych i pewnie jest w tym dużo racji, bo patrząc tylko na futbol można stwierdzić, że ten nie znosi pustki i szybko kreuje nowych bohaterów. Po odejściu Griezmanna z Atletico pewnie będzie podobnie, ale serio, dziś, jeśli bylibyśmy fanami zespołu z Madrytu, mielibyśmy potężny ból głowy myśląc o swojej drużynie bez tego genialnego napastnika.

Jeśli Griezmann powoli żegna się z Atletico, robi to pięknie

Francuz grał jak z nut i dał właściwie wszystko, co mógł dać zespołowi. Koledzy nie musieli czekać, aż Griezmann wejdzie w mecz, aż nastawi celownik. Nie, już pierwszą sytuację, jaką miał, zamienił na bramkę. Wyszedł sam na sam z Mandandą i nie dał rywalowi żadnych szans, bramkarz poszedł w jedną stronę, Griezmann uderzył w drugą. Kolejna setka? Nie ma sprawy, pan piłkarz spokojnie ją ogarnął. Tym razem w stylu Tomka Frankowskiego, kiedy idealną podcinką Francuz przerzucił wychodzącego golkipera.

Wiecie, co jest w tym najlepsze? Że gdy blisko akcji jest właśnie Griezmann, czuć wieczne zagrożenie, jakby rekin krążył wokół tratwy pełnej rozbitków. A to wszystko nie było przecież oczywiste, to OM lepiej weszło w mecz i Francuz długo nie mógł przejąć piłki, a co za tym idzie przeprowadzić jakiejś składnej akcji. Tylko co z tego, skoro właściwie jego pierwszy kontakt z futbolówką w szesnastce skończył się golem dla Atletico.

A do tego wszystkiego Griezmann mógł mieć co najmniej jedną asystę. Wrzucił świetnie z rzutu rożnego na krótki słupek, dobrze znalazł się tam Godin, jednak minimalnie przestrzelił, piłka tylko musnęła górną siatkę. Była jeszcze podobna sytuacja, tym razem Griezmann wrzucał z wolnego, jednak strzał Saula został w ostatniej chwili zablokowany.

Koncert, prawdziwy koncert. Piszemy o konkretach lub o sytuacjach, gdy do konkretów brakowało centymetrów, ale Francuz szalał i w mniej ważnych scenach. Tu wywalczył stały fragment gry, tam przełożył rywala jak dziecko, gdzie indziej powalczył o piłkę i zanotował ważny odbiór. Porównajcie tylko grę Costy do postawy Griezmanna. Przepaść.

Reklama

Można było się zastanawiać, czy Francuz to nie jest jeden z tych piłkarzy, którzy przechodzą obok finałów, bo przecież i w finale Ligi Mistrzów, i w finale Euro, napastnik nie zaznaczał specjalnie swojej obecności. Wiadomo, Liga Europy to półka niżej, ale dziś wieczorem wciąż grano finał, któremu zawsze towarzyszy ogromna presja. Griezmann nie miał z nią żadnych problemów.

Barcelona czy ktokolwiek inny z wielkich. Kolejna drużyna Francuza będzie miała z niego wiele pociechy.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...