Paweł Zarzeczny w jednym ze swoich felietonów na naszej stronie opowiedział ciekawą anegdotę o Ryszardzie Tarasiewiczu. W przerwie meczu dziennikarz spotkał trenera na fajce i zapytał, czy nie powinien teraz być z piłkarzami w szatni. Odpowiedź była rozbrajająca – „Pawełek, a co ja im będę teraz pierdolił?”. Martin Allen, menedżer angielskiego Gillingham poszedł o krok dalej. Do przeprowadzenia rozmowy meczowej zatrudniłâ€¦ przypadkowo napotkanego kibica tego klubu.
– Kiedy wysiadaliśmy z naszego autokaru zaczepiła mnie kobieta w koszulce Gillingham z prośbą o autograf. Okazało się, że przejechała całą trasę na swój koszt, zapewniła również, że nie opuszcza żadnego meczu – opowiedział po meczu z Port Vale, Martin Allen. Kobieta musiała wzbudzać sympatię, a jej długa podróż za klubem – szacunek. Trener nie wiele myśląc złapał kobietę i wrzucił ją do szatni. – Dała chłopakom krótką pogadankę z perspektywy wiernego kibica – komentował Allen.
Kobieta, którą określił mianem „Donna” musiała natchnąć piłkarzy – wygrali wyjazdowe spotkanie 2:0 umacniając się na pozycji lidera. Od tej pory idzie im w kratkę – w trzech meczach zdobyli zaledwie cztery punkty.
Może czas pomyśleć o stałym zatrudnieniu Donny, pracownicy urzędu pocztowego w charakterze psychologa motywującego zawodników przed meczami?
***
Spróbowaliśmy wyobrazić sobie fankę Korony zastępującą Leszka Ojrzyńskiego w kieleckiej szatni. Nie udało się.
Z drugiej strony – może ten doping fanek to nie jest najgorszy pomysł? Fenerbahce co prawda w tym meczu zremisowało, ale ponoć oglądało się go świetnie.