Reklama

Balotelli trafił na równego sobie. Razem z nowym trenerem mogą wysadzić szatnię Sionu

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

01 marca 2023, 12:05 • 7 min czytania 17 komentarzy

Do kontrowersyjnej natury Mario Balotellego nie trzeba nikogo przekonywać. W Sionie trafił jednak na równego sobie prowokatora. Jest nim Christian Constantin, który ma nie mniejszą liczbę wybryków na swoim koncie, co „Super Mario”. Prezydent klubu kilka dni temu wysłał dotychczasowego trenera na urlop i sam zasiadł na ławce rezerwowych. FC Sion może eksplodować od przerostu ego Balotellego i Constantina.

Balotelli trafił na równego sobie. Razem z nowym trenerem mogą wysadzić szatnię Sionu

Sion to niewielkie miasteczko położone w malowniczej dolinie Rodanu, skąd o rzut beretem znajduje się zarówno Jezioro Genewskie, jak i Mount Blanc. Spokojny mir tej szwajcarskiej miejscowości raz na jakiś czas zostaje przerwany. Ostatnie dni są tylko tego dowodem. Po klęsce 0:4 z St. Gallen, FC Sion spadł na przedostatnie miejsce w tabeli Super League, co spotkało się ostrą reakcją zarówno kibiców, jak i samego prezydenta, ale po kolei.

FC Sion – mieszanka kontrowersyjności: Mario Balotelli i Christian Constantin

Związek = mafia

Od sierpnia piłkarzem Sionu pozostaje Mario Balotelli. Choć włoski napastnik ma dopiero 32 lata, to od kilku dobrych sezonów rozmienia swoją karierę na drobne. Grając w tureckiej Adanie Demirspor, nieco się odbudował, dlatego prezydent klubu Christian Constantin, a w zasadzie jego syn Barthelemy, który otrzymał posadę dyrektora sportowego, postanowił ściągnąć go za przeszło 2,5 mln euro. W jego mniemaniu kontrowersyjny „Super Mario” miałby pomóc drużynie w powrocie do szwajcarskiej czołówki i być ciekawym prezentem dla ojca. W ostatnich latach Sion nie radził sobie już tak dobrze w lidze, a w krajowym pucharze nie docierał do finałowych rund. Lekarstwem na to miał być właśnie Włoch.

Reklama

O ile pod względem strzeleckim Balotelli nie wygląda jeszcze tak źle, bowiem zdobywa bramkę raz na 150 minut, o tyle swoim boiskowym i pozaboiskowym zachowaniem nie przypomina wzoru profesjonalisty. Takiego gościa bierze się jednak albo całego, również z jego kontrowersyjną, prowokatorską naturą, albo wcale. Dlatego jego listopadowy wybryk rozszedł się po kościach. Warto jednak o nim wspomnieć. W końcu nie co dzień piłkarz pokazuje środkowy palec do kibiców rywali, w tym wypadku FC Basel, a następnie za pośrednictwem Instagrama atakuje krajowy związek.

Nie wiem, w jakiej mafii jesteście, ale wierzcie mi, piłkarze tacy jak ja nie są dumni z gry w lidze, w której dominuje niesprawiedliwość, korupcja i niekompetencja. Piłka nożna to praca i wszyscy musimy traktować ją poważnie, w tym sędziowie. Nie zamierzam ryzykować mojego zdrowia na boisku bez ochrony przed błędami rywali i atakami kibiców. Naprawdę nie obchodzi mnie, do czego jesteście przyzwyczajeni, ale musicie się zmienić jak najszybciej. Cały świat zobaczy haniebny sposób, w jaki funkcjonuje ta liga. Owszem, popełniłem błąd i zapłacę za to. Ale czy federacja popełniła błąd? Tak i powinna za niego zapłacić… Czy sędzia popełnił błąd? Tak i on też musi za niego zapłacić – napisał w mediach społecznościowych zawodnik, który w Sionie inkasuje 120 tys. euro miesięcznie. Za swoje słowa został zawieszony przez Sąd Sportowy na dwa spotkania.

Uderzenie trenera

Constantin puścił ten wybryk mimo uszu, gdyż sam w przeszłości miał na pieńku ze związkiem. W 2016 roku posądził sędziów o ustawianie meczów. Rok wcześniej porównał ówczesnego prezydenta FIFA Seppa Blattera do libijskiego dyktatora Mu’ammara al-Kaddafiego. Zdradził również, że Blatter umoczony jest w korupcję, a rocznie zarabia osiem milionów euro, co spotkało się z dużym szokiem w środowisku. Z UEFA wszedł natomiast na sądową ścieżkę ws. sprzedaży praw telewizyjnych i po zawieszeniu Sionu w europejskich pucharach, za występ nieuprawnionych zawodników. Z wyrachowaniem, zdecydowaniem i uporem maniaka starał się wojować z mocarzami futbolu, co w dużym stopniu mu się udało.

Blatter to dyktator, który stracił poczucie rzeczywistości i przedkłada dumę nad konstruktywną krytykę i właściwe rozwiązania. Jeśli nikt nie odważy się przeciwstawić dyktaturze dwóch głównych federacji piłkarskich, to ja to zrobię – mówił swego czasu, cytowany przez „11 Freunde”. Jednak to nie ofiarna walka z piłkarskimi wiatrakami przyniosła mu sławę i rozpoznawalność, a coś za co, podobnie jak Balotelli, został zawieszony przez Sąd Sportowy. Jego wyrok był jednak znacznie dłuższy i trwał półtora roku.

Constantin, którego w Szwajcarii zwie się również CC bądź Król Słońca z Martigny, znany jest ze swojego wybuchowego usposobienia. Jego cierpliwość jest krótsza niż lont dynamitu, dlatego stołki pod kolejnymi trenerami są dość chybotliwe. Od 2002 roku, gdy na stałe przejął Sion, dokonał już 57 zmian szkoleniowców. Tylko pięciu z nich pracowało dłużej niż rok, więc nawet Józef Wojciechowski może patrzeć na niego z podziwem. I choć byłego właściciela Polonii Warszawa łączy wiele ze Szwajcarem, choćby smykałka do interesów, sposób bycia, a także apodyktyczny sposób zarządzania klubem, to nawet Wojciechowski nie dopuścił się do publicznych rękoczynów. W 2017 roku po spotkaniu Sionu z Lugano Constantin czterokrotnie uderzył w twarz i kopnął w tyłek byłego selekcjonera reprezentacji Szwajcarii i eksperta telewizyjnego Rolfa Fringera.

Reklama

Zsyłka do lasu

Po tym zajściu Constantin musiał usunąć się w cień. Sion spadł w hierarchii szwajcarskiego futbolu, a kolejny cios otrzymał w trakcie pandemii. Wtedy również prezydent dał o sobie znać, zwalniając dziewięciu piłkarzy, którzy nie zgodzili się na obniżkę pensji w związku z szalejącym wirusem. To nie pierwszy raz, gdy w dość stanowczy sposób obchodził się z zawodnikami. W przerwie zimowej sezonu 2017/18 wysłał całą swoją drużynę na czterodniowy obóz przetrwania do lasu nieopodal Montpellier.

Piłkarze byli szkoleni przez byłego członka Sił Specjalnych Armii Francuskiej. Porzucono ich w środku lasu. Do przetrwania przekazano im jedynie śpiwory, lekką broń, mapę i kompas. Ponadto trójka gracz była związana kajdankami. Pierwszą noc spędzili przy temperaturze bliskiej zera stopni, a o piątej w nocy zostali obudzeni hukiem petard. Każde spóźnienie groziło dodatkowymi pompkami dla całej drużyny, kontakt telefoniczny z rodziną mieli tylko raz dziennie przez dziesięć minut, a po wyjściu z lasu czekała ich jeszcze przeprawa przez zimne jezioro w samych kąpielówkach, treningi kickboxingu, zakończone sparingami i obóz piłkarski, który odbył się już w normalnych warunkach.

To dobre dla chłopców i ich szkolenia. Wojsko i sport polega na tym samym. Jest komenda, jakaś akcja i reakcja na nią – mówił na łamach „Blicka” CC. Z takim entuzjazmem o obozie nie wypowiadali się sami zawodnicy. – Na początku naprawdę się przestraszyłem. W nocy obudził nas huk i zacząłem zastanawiać się, kto do nas strzela. To było okropne, mówię ci! – opowiadał pomocnik i ówczesny kapitan Pajtim Kasami, a jego wypowiedź uzupełnił obrońca Martin Angha. – Najważniejsze, żeby twoje ubrania nie przemokły. W przeciwnym razie byłeś w dupie.

Spalona koszulka

Kto wie, czy i teraz trener Constantin nie zarządzi takiego obozu. Tak, trener prezydent Constantin po ostatniej porażce z St. Gallen odesłał dotychczasowego szkoleniowca Fabio Celestiniego, którego zatrudnił pod koniec listopada, na urlop, a jego następcę znalazł w lustrze. Przejął obowiązki szkoleniowe, bo w końcu kto, jak nie on, były wzięty bramkarz, poradzi sobie z wyjściem z kryzysu. A jest on niemały. Sion chwieje się nad strefą spadkową. A na trybunach wrze. Kibice są niezadowoleni z wyników, a upust emocjom dali podczas ostatniego spotkania, podczas którego spalili koszulkę Balotellego, krzycząc w jego kierunku, by ją spocił lub spadał z klubu.

CC stwierdził, że tylko on będzie w stanie opanować ten chaos, dlatego na co najmniej tydzień przejął obowiązki pierwszego trenera. Chce w tym czasie awansować do półfinału Pucharu Szwajcarii (spotkanie z Lugano odbędzie się w środę), dzięki czemu przybliży się do powrotu do europejskich pucharów po pięciu latach, a także oddali się od strefy spadkowej. To może być ostatni moment chwały Sionu. Prezydent klubu coraz mocniej rozważa odejście z klubu w 2024 roku. Niedawno zaangażował się organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Sionie w 2026 roku, ale jego zapał zgasł pięć lat temu i finalnie impreza odbędzie się w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo.

Constantin ma już 66 lat i choć wciąż według opinii jego bliskich jest energiczny, to posiada coraz mniej zapału do piłki. Z tego powodu ulokował swojego syna na stanowisku dyrektora sportowego. W wywiadach chętniej wypowiada się o inwestycjach i dzieli się fotografiami swoich pięknych nieruchomości zlokalizowanych m.in. nad Jeziorem Genewskim. Bierze również pod włos dziennikarzy, pytając, co oni by zrobili na jego miejscu, gdy pojawia się temat piłki. Często za to podkreśla, że wpompował w klub sto milionów euro, a jego miesięczne utrzymanie kosztuje go blisko 300 tys. Po raz ostatni ma jednak szansę zabłysnąć, ponownie czyniąc z Balotellego wielką gwiazdę. Nie bez przyczyny porównał go do Diego Maradony i twierdził, że w Sionie może powrócić do reprezentacji Włoch. Biorąc pod uwagę wybuchowość jednego i drugiego szybciej może się jednak skończyć wysadzeniem szatni od środka niż sukcesem sportowym.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

17 komentarzy

Loading...