Reklama

Bananowa Hiszpania: Przekleństwo szerokiej kadry (?), ban Atlético i historyczny awans Girony

Janusz Banasinski

Autor:Janusz Banasinski

06 czerwca 2017, 19:45 • 6 min czytania 14 komentarzy

O szerokiej kadrze Realu Madryt i świetnym zarządzaniu nią przez Zinédine’a Zidane’a napisano już wszystko lub niemal wszystko. Nie ma bowiem najmniejszej wątpliwości co do tego, że właśnie w tym tkwił klucz Królewskich do sukcesu.

Bananowa Hiszpania: Przekleństwo szerokiej kadry (?), ban Atlético i historyczny awans Girony

Tak czy inaczej, bardzo proste, lecz zarazem niezwykle zasadne pytanie po finale Ligi Mistrzów na Twitterze zadał jednak Tomek Ćwiąkała:

Sam Zizou w sobotę po ostatnim gwizdku ze swojej strony stwierdził, że tajemnicą znakomitego sezonu było to, że jego piłkarze – cytując – zdołali wytworzyć między sobą zajebistą więź. Ciekawe jednak, w którym momencie zajebista więź może zacząć ustępować zwyczajnej sportowej ambicji i chęci grania pierwszych skrzypiec, nawet kosztem liczby zdobywanych trofeów.

Wystarczy przypomnieć, że przed decydującym starciem w Champions League Zidane na trybuny odesłał takich piłkarzy jak między innymi Pepe, James Rodríguez czy Lucas Vázquez. Z kolei Álvaro Morata mimo uzbierania w lidze drugiej największej liczby goli zaraz po Cristiano Ronaldo w obu meczach ćwierćfinałowych i półfinałowych oraz w finale na murawie spędził łącznie… trzy minuty.

Reklama

W Zidane’a jako trenera wątpić już zwyczajnie nie wypada. Latem przyjdzie jednak kolej na to, by dowiedzieć się, jak ma się jego dar przekonywania. Jak na razie oficjalnie z Realem Madryt pożegnał się już Pepe. Co ciekawe – reprezentant Portugalii w wywiadzie dla radia COPE dość wyraźnie dał do zrozumienia, że pożycie między nim i francuskim szkoleniowcem nie układało się zbyt sielankowo, a bardziej niż metody Zizou cenił sobie szczerość Rafy Beníteza.

Prawdziwą sztuką jest nie dotarcie na szczyt, lecz utrzymanie się na nim. Prawdziwą sztuką jest nie ulepienie szerokiej kadry, lecz utrzymanie w niej wysokich morale nawet wśród teoretycznie mniej istotnych ogniw, które gdziekolwiek indziej pierwszy plac otrzymałyby z urzędu. Stara zasada mówi bowiem, że jeśli dany zawodnik za wszelką cenę chce opuścić drużynę, zadaniem klubu jest już tylko wynegocjowanie za niego jak największej stawki.

Osobną kwestią jest natomiast to, czy nawet taki klub jak Real Madryt może sobie pozwolić, by na co dzień trzymać na ławce rezerwowych zmotywowanych gości, kosztujących jednak nieraz po kilkadziesiąt baniek.

* * *

Ściągasz młodzika z prowincji. Dajesz mu szansę rozwoju w wymarzonych warunkach, o których do tej pory nawet nie śmiał śnić. Chuchasz na niego i dmuchasz, by w przyszłości mógł stanowić o sile klubu ze światowego topu. Jeśli trzeba, załatwiasz jego rodzicom pracę. Jednym słowem robisz wszystko, by jego talent nie przepadł w piłkarskim ciemnogrodzie (w końcu to nie wina dzieciaka, że urodził się tam, gdzie się urodził), z czego wymierne korzyści czerpie każda ze stron.

A na koniec i tak przegrywasz z biurokracją. Mało rzeczy moim zdaniem – choć nie wykluczam, że zwyczajnie się nie znam – trąci podobnym absurdem, jak karanie klubów zakazami transferowymi za nieprawidłowości przy pozyskiwaniu graczy poniżej 18. roku życia. Taki los spotkał jakiś czas temu Barcelonę, teraz zaś sankcje po milionie złożonych odwołań utrzymano Atlético. „Los Rojiblancos” tego lata nie będą więc mogli zatrudnić żadnego nowego piłkarza.

Reklama

Bezsensy bezsensami, jednak paradoksalnie, nie zważając już nawet na stosowani podwójnych standardów – Realowi popełnienie podobnego grzechu jakimś cudem przecież się upiekło i Królewscy latem będą mogli normalnie przeprowadzać transfery – utrzymanie kary może Atlético koniec końców wyjść na dobre lub – w najgorszym przypadku – na zero.

W obliczu utrzymania zakazu pozostanie w klubie zapowiedział bowiem Antoine Griezmann, o którego zatrzymanie w przeciwnym wypadku byłoby o wiele trudniej. Powiedzmy sobie szczerze, że chyba żaden potencjalny nabytek nie byłby w stanie na chwilę obecną zagwarantować pokrycia strat w stosunku jeden do jednego po ewentualnym odejściu napastnika.

Sam Francuz udowodnił jednocześnie, że nawet we współczesnym futbolu piłkarze – nawet ci ze ścisłej czołówki – nie zawsze myślą o wyłącznie o czubku własnego nosa. No nic, teraz już tylko czas na podobną deklarację ze strony Diego Simeone. Deklarację, która – jestem o tym święcie przekonany – padnie z ust Argentyńczyka prędzej niż później.

* * *

Znamy już też dwie z drużyn, które od przyszłego sezonu występować w Primera División. Jakiś czas temu awans w cuglach zapewniło sobie Levante (14 punktów przewagi nad wiceliderem przed ostatnią kolejką), przed chwilą do klubu z Walencji dołączyła zaś Girona. Mamy więc do czynienia z sytuacją nieco podobną do tej sprzed roku, gdy do najwyższej klasy rozgrywkowej awansował Leganés – Katalończycy również dopiero po raz pierwszy w niespełna 90-letniej historii klubu zdołali przebić się do elity.

Nawet jeśli według wszechwiedzącego transfermarktu w Gironie nie ma na tę chwilę ani jednego zawodnika, który byłby wart więcej niż 2 miliony euro – najdroższy Pere Pons wyceniany jest na 1,8 miliona, cały zespół zaś na 17 milionów euro – jakoś trudno mi uwierzyć, by na tle tegorocznych spadkowiczów (Osasuny, Granady i Sportingu Gijón) którzy łącznie rozegrali w minionym sezonie ze cztery dobre mecze, Katalończycy mogli wypaść jeszcze gorzej.

Swoją drogą, w Wiśle Kraków będą mogli powiedzieć, że zimą sprowadzili do siebie zawodnika, który jeszcze do niedawna był związany kontraktem z ekipą, która właśnie wywalczyła awans do La Liga. Mowa rzecz jasna o Polu Llonchu, który w sezonie 2015/16 dla Girony rozegrał 11 spotkań w Segunda Divisón. – Sądzę, że bardziej niż o klasę rozgrywkową chodziło o drużynę. W Gironie zawodnicy znali się już bardzo dobrze, grali ze sobą od długiego czasu pod okiem tego samego trenera. W pierwszej rundzie rozegrałem kilka meczów, potem było już gorzej. Tak czy owak, jak już wspomniałem, według mnie problemem nie był szczebel. Trudno było wygryźć kogoś w drużynie, której szło dobrze i która była blisko awansu do Primera División. Zawsze jednak ciężko pracowałem, a w ogólnym rozrachunku uważam, że tamten czas mimo wszystko pomógł mi stać się lepszym graczem. Zetknąłem się tam z piłkarzami, w przypadku których jestem pewien, że w przyszłym sezonie awansują w La Liga. Wiele się od nich nauczyłem, a brak gry paradoksalnie sprawił, że jestem jeszcze silniejszy – wspominał jakiś czas temu na łamach Weszło gracz Białej Gwiazdy.

Cóż, Hiszpan się nie mylił – jego były zespół rzeczywiście zdołał wykręcić historyczny wynik. I choć pewnie absolutnemu beniaminkowi raczej trudno będzie sprawić, by nagle region przestał być w pierwszej kolejności kojarzony z miejscem urodzenia Salvadora Dalí, zawsze fajnie, gdy na horyzoncie pojawia się – miejmy taką nadzieję – jakiś powiew świeżości. No i dla urozmaicenia, po kilku ładnych latach wreszcie dostaniemy derby Katalonii niebędące meczami Barcelony z Espanyolem.

Do kompletu brakuje jeszcze jednego beniaminka, którego pod koniec czerwca wyłonią baraże. Przy odrobinie szczęścia (i umiejętności) nie jest powiedziane, że wkrótce na boiskach Primera División nie będzie nam dane podziwiać wyczynów… Alberto Cifuentesa, który z Piasta Gliwice przeniósł się do Cádiz.

Ban

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
2
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
1
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Hiszpania

Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
1
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa
Hiszpania

Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Arek Dobruchowski
0
Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”
Hiszpania

Araujo: Wolę zachować dla siebie to, co myślę o słowach Gündogana

redakcja
2
Araujo: Wolę zachować dla siebie to, co myślę o słowach Gündogana

Komentarze

14 komentarzy

Loading...