Reklama

Człowiek za milion funtów. Kosmiczny transfer Trevora Francisa do Nottingham

Janusz Banasinski

Autor:Janusz Banasinski

09 lutego 2017, 07:04 • 2 min czytania 4 komentarze

Tu wyłożonych lekką ręką 30 baniek, tam 40, jeszcze za chwilę 50. Jedni przychodzą, drudzy odchodzą, karuzela się kręci, zaś przemiał setek milionów euro podczas każdego okienka transferowego już dawno stał się zjawiskiem równie powszednim jak używanie telefonów komórkowych, internetu czy telewizorów z płaskim ekranem.

Człowiek za milion funtów. Kosmiczny transfer Trevora Francisa do Nottingham

Choć niektóre kwoty płacone za zawodników momentami – w ostatnich latach szczególnie w Chinach – nadal potrafią działać na wyobraźnie, to jednak po chwilowym szoku nikt nie ma raczej większych problemów z przejściem nad tym do porządku dziennego. Gdybyśmy dziś mieli z kolei zliczyć wszystkie transfery opiewające na co najmniej siedmiocyfrowe sumy, uzbieralibyśmy ich pewnie tyle, ile jest kropel w którymś z oceanów. No właśnie – dziś. To w tym przypadku słowo klucz.

Nawet jeśli trudno to sobie obecnie uświadomić, to jednak kiedyś wydatek rzędu miliona funtów na piłkarza nie był jedynie groszową sprawą dla wielu klubów porównywalną z rzuceniem dwóch złotych na tacę, lecz fortuną działającą na wyobraźnię niemniej niż lot na Księżyc. 1,18 miliona funtów – dokładnie taka suma sprawiła równo 38 lat temu, że cała Wielka Brytania złapała się za głowę i przecierała oczy ze zdumienia. Właśnie tyle 9 lutego 1978 Nottingham Forest zapłaciło  za napastnika Birmingham, Trevora Francisa. Na konto Niebieskich trafiło 950.000 funtów, transakcję do ponad miliona wywindował zaś podatek. Legendarny szkoleniowiec „The Tricky Trees” latami upierał się jednak, że tak naprawdę sam transfer opiewał nie na 950.000, a na 999.999 funtów. „Brakujący” funt miał według niego uchronić Francisa przed sodówką.

Tak czy owak, jedno nie ulegało wątpliwości – atakujący stał się na tamten czas najdroższym brytyjskim zawodnikiem w historii. Warto jednak zaznaczyć, że wcześniej gdzie indziej mimo wszystko zdarzało się już wydawać na piłkarzy więcej. Konkretniej we Włoszech – w 1975 roku za równowartość 1,2 miliona z Napoli do Bolonii trafił Giuseppe Savoldi, a 1,75 miliona kosztował Vicenzę Paolo Rossi. Na wyspach z czymś podobnym mieli jednak do czynienia po raz pierwszy.

Czy można powiedzieć, że Francis się spłacił? Cóż, przy zestawieniu z najdroższymi snajperami w dzisiejszych czasach, jak Cristiano Ronaldo, Gonzalo Higuain czy Luis Suarez, jego 28 goli w 70 występach w barwach Nottingham raczej nie robi wielkiego wrażenia. Tym niemniej, mówimy o gościu, który święcił przecież z tym zespołem największe sukcesy w historii klubu – w 1979 i 1980 Forest sięgali po Puchar Mistrzów, a w pierwszym z finałów 52-krotny reprezentant Anglii strzelił jedynego gola. Nawet jeśli po tak przełomowym transferze po Francisie można było spodziewać się więcej, podejrzewamy, że z kibiców, którzy pamiętają czasy świetności Nottingham nie ma osoby, która nie wspominałaby go z nieskrywanym rozrzewnieniem.

Reklama

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

4 komentarze

Loading...