Reklama

Wesołym autobusem na pokerowy podbój Pragi

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

14 sierpnia 2018, 22:10 • 8 min czytania 2 komentarze

Wesoły autobus zgodnie z planem ma ruszyć spod Pałacu Kultury o wpół do trzeciej nad ranem. Pogańska godzina, ale kolejne grupki powoli się schodzą. Jedni zaspani – prosto z łóżek. Inni rozbawieni – prosto z imprez. Przed nami długa droga, ale jedno jest pewne: nudno nie będzie. W ramach wyjazdu Legalnego Pokera do Pragi pojechało kilka takich autobusów, jak nasz – w sumie ponad 150 osób.

Wesołym autobusem na pokerowy podbój Pragi

O sytuacji pokera w Polsce pisaliśmy na Weszło już kilka razy. Nie będziemy się więc powtarzać, zainteresowani znajdą w archiwum. W największym skrócie: poker, w większości świata uznawany za grę umiejętności z niewielkim elementem losowym, u nas traktowany jest jak gra hazardowa, na równi z ruletką, czy black jackiem. W efekcie grać można tylko w kasynach, lub – od niedawna – w ramach inicjatywy Legalny Poker. W tym ostatnim przypadku – nie o pieniądze, a jedynie o nagrody rzeczowe. Zanim pomyślicie, że gra o fanty nikogo nie może ekscytować, powiemy jedno: na turniejach w skali całego kraju są grube tysiące graczy.

Ustawa pozwala na organizację turniejów, w których do wygrania są nagrody rzeczowe o wartości do 2,237 złotych. W regularnych spotkaniach, w formie rozgrywek ligowych w poszczególnych miastach, walczy się o telewizory, konsole, tablety, smartfony, książki pokerowe i tak dalej. Najlepsi gracze całej ligi awansują do finału, zwanego Mastersem. A tam do zgarnięcia są bilety na zagraniczne, legalne festiwale pokerowe, czyli – poniekąd – także nagrody rzeczowe. W ostatnim sezonie oznaczało to wyjazd autokarem do Pragi, dwie noce w wypasionym hotelu i trzy turnieje (od 15 do 70 euro wpisowego). Pojechałem sprawdzić, jak to wygląda.

Wesoły autobus

Z różnych miast Polski rusza kilka autokarów, pełnych entuzjastów pokera. Nam, w Warszawie, trafił się typowy, wesoły autobus, w którym nie brakowało alkoholu i imprezowej atmosfery. Bo choć celem wyjazdu była gra w pokera, to przecież nikt nie powiedział, że całą trasę trzeba pokonać o suchym pysku. W efekcie – co tu dużo gadać, było wesoło.

Reklama

Zresztą, spróbujcie sobie to wyobrazić: grupa entuzjastów pokera, w dużej mierze podchmielona, w środku nocy rusza na wycieczkę autokarem, żeby legalnie pograć w karty za granicą. Dla kierowcy sytuacja też musiała być mocno absurdalna, bo o trzeciej nad ranem na wszystkich pokładowych telewizorach odpalił „Zmienników” Barei, którzy towarzyszyli nam aż do Pragi. Wcześniej jednak autokar zgarniał kolejnych pasażerów: w Radomiu, Krakowie, Katowicach. Mocno objazdowa trasa plus częste postoje (na odpoczynek, uzupełnienie zapasów, uzupełnienie płynów, lub wręcz przeciwnie, i tak dalej), spowodowały, że podróż z polskiej do czeskiej stolicy zamiast 7-8 godzin, trwała 15. Ale trudno powiedzieć, żeby czas się jakoś szczególnie dłużył…

Był Bareja, napoje wyskokowe i generalnie – genialna atmosfera. Nie było za to za dużo spania, choć znalazł się jeden pacjent, który mimo żartów i wygłupów z tylnych siedzeń oraz hałasów z telewizora, zwinięty w kłębek na ciasnym siedzeniu przespał w zasadzie całą drogę. No i oczywiście – był poker. I to w wydaniu, które było idealną ilustracją do sytuacji tej gry w naszym kraju. A wyglądało to tak: gdzieś w tylnej połowie autokaru zebrała się grupka graczy. Jeden stał na środku i rozdawał karty. Drugi na kolanach trzymał walizkę z żetonami, która w międzyczasie służyła za stół. Gra prawdziwego pokera specjalnie nie przypominała, wprawdzie zgadzały się zasady i sposób rozgrywki, ale wszystko inne było jak żywcem wyjęte z filmów Barei.

Grają wszyscy

Pamiętacie może piosenkę „Wyszków tonie” z repertuaru Kuby Sienkiewicza i „Elektrycznych Gitar”? Znajduje się w niej wyliczanka różnych ludzi, którzy znaleźli się w tej sytuacji nie do pozazdroszczenia:

Krawcy, lekarze, kierowcy, palacze,

Dozorcy, kobiety, fryzjerzy, spawacze,

Reklama

Sportowcy, pokraki, pijacy, uczniowie

Szewcy, wariaci, kasjerzy, ojcowie

Czemu o tym piszemy? Bo prawdę mówiąc, lista polskich uczestników praskiego festiwalu wyglądała podobnie. Od dzieciaków, którzy ledwie przekroczyli osiemnastkę, przez studentów, ludzi w okolicach trzydziestki, aż po sześćdziesięciolatków. Choć w pokera grają głównie mężczyźni, to w każdym autobusie znalazło się także kilka kobiet, które robiły, co mogły, by nieco złagodzić obyczaje. A jeśli chodzi o zawody wykonywane i wyuczone, legalni pokerzyści tworzą zbieraninę nawet lepszą niż w tonącym Wyszkowie Kuby Sienkiewicza. Dość powiedzieć, że w naszym autokarze jechało choćby małżeństwo stomatologów, urzędnik państwowy i właściciel prężnie działającego przedsiębiorstwa pogrzebowego, który – jak sam mówi – brudnej roboty się nie boi. I sypie soczystymi anegdotkami funeralnymi jak z rękawa. Jak choćby o młodej wdowie, która była niezwykle przejęta organizacją pogrzebu, a po wszystkim wparowała do karawanu z kluczowym pytaniem: „jak wypadłam?”.

1

W każdym razie, cała ta kolorowa ekipa do Pragi jechała z kompletnie różnym nastawieniem i odmiennymi oczekiwaniami. Jedni mieli po prostu ochotę na city break, wyrwanie się z pracy i spędzenie miłego czasu w pięknym mieście. Inni należeli do grupy typowo imprezowej, dla której festiwal był tylko pretekstem do zorganizowania spektakularnego melanżu. Ale zdecydowanie najwięcej było tych, dla których najważniejszy był poker: ci nerwowo odliczali godziny do startu turnieju, do ostatniej chwili czytali pokerowe książki, planowali strategię i tak dalej.

Pokerowo

Dla większości graczy Legalny Poker to ich pierwszy kontakt z grą na żywo. Siłą rzeczy – zagraniczny festiwal pokerowy, nawet stosunkowo niedrogi (turnieje za 15, 25 i 70 euro, czyli mniej więcej 60, 100 i 300 złotych) – to dla 90 procent z nich ziemia kompletnie nieznana. To jeszcze nic, dla tych, którzy debiutowali w turnieju za granicą, to był także pierwszy raz, kiedy grali z krupierem (w regularnych turniejach Legalnego Pokera gracze sami rozdają karty). Fakt gry w prawdziwym kasynie, w dodatku najstarszym w Pradze (ponad 100 lat historii), z profesjonalnymi krupierami i seksownymi kelnerkami, na większości robił piorunujące wrażenie.

Co jednak ważne, paraliżu nie było, a debiutanci spisali się bardzo dobrze. Idealnym przykładem jest gość, który po raz pierwszy na żywo zagrał na turnieju Legalnego Pokera w Pile, gdzie wygrał pakiet do Pragi. W Pradze z kolei zagrał po raz pierwszy na żywo w kasynie i… wygrał turniej główny na ponad 300 osób. Poza świetnym przeżyciem i przygodą, zgarnął 25 tysięcy złotych. Inaczej mówiąc, turnieje niby za symboliczne pieniądze i dla zabawy, ale koniec końców można wygrać naprawdę poważną gotówkę. Dość powiedzieć, że wspomniane 25 tysięcy złotych, to dokładnie tyle samo, ile dostał Michał Kwiatkowski za wygraną w Tour de Pologne! Łącznie gracze Legalnego Pokera przywieźli z Pragi ponad 100 tysięcy złotych.

2

Imprezowo

Już w autokarach, zmierzających do czeskiej stolicy, padło hasło, że „co się dzieje w Pradze, zostaje w Pradze”. Część uczestników wyjazdu postanowiła sprawdzić legendy o praskim nocnym życiu. Inna sprawa, że upalne lato, urocze praskie uliczki i zimne piwo to zestaw właściwie doskonały, trudny do przebicia.

No i nie da się zaprzeczyć, że dla części uczestników wyjazdu to właśnie nocne odkrywanie Pragi było największą atrakcją. Było na tyle dobrze, że niektóre grupki do hotelu wracały nad ranem.

Plan zresztą był opracowany w idealnych szczegółach: koniec baletu o szóstej i powrót do hotelu dokładnie w chwili, kiedy restauracja zaczyna serwować śniadania. W teorii miało to zagwarantować pustą salę i szybką obsługę. W praktyce okazało się, że na podobny pomysł (śniadania o 6:30, a nie balowania do rana) wpadła cała wycieczka z Azji. Na widok grupy rozbawionych i mocno zaprawionych w bojach pokerzystów ich oczy zrobiły się jakby mniej skośne.

Azjaci w hotelu to jedno, ale festiwale pokerowe to zawsze okazja do spotkań z pokerzystami z innych krajów. I tak był na przykład zawodowy gracz niskich stawek z Włoch. Na każdym kroku dumnie podkreślał, że pochodzi z Pompejów, czyli miasta, które w starożytności zostało zniszczone przez wybuch Wezuwiusza. Co pół godziny z cudownym włoskim akcentem zamawiał „short espresso”, które pomagało mu zachować przytomność umysłu przy pokerowym stole do białego rana. Inna sprawa, że deklarowane przez niego 15 espresso dziennie trudno uznać za zdrową dawkę.

4

Obok niego dwójka dzieciaków. Jeden z Indii, na wakacjach. Przyleciał sam i się szwenda po Europie, wieczorami zaglądając do kasyn. To gracze z Polski uświadomili go, że kiedy zajrzy do naszego kraju, o pokerze może zapomnieć. Drugi – z Izraela. To dopiero ananas. Właśnie skończył liceum i wybrał się na długie wakacje z rodzicami. Wakacje szczególne, bo zaraz trafi w kamasze. Przepis jest sztywny: po szkole każdy, chłopak, czy dziewczyna, idzie do wojska. I to nie na symboliczne szkolenie, tylko regularną, trzyletnią służbę. Kiedy wróci do kraju, zgłosi się do jednostki, gdzie pewnie czeka go ciężkie życie. Na razie jest z rodzicami, którzy spełniają wszystkie jego zachcianki. Także tę, żeby o północy zajrzeć do kasyna, pograć trochę w pokera. On siada do stołu i bawi się za tysiąc koron (165 złotych), oni siadają obok i dopingują. Podrywają się po każdej wygranej puli, gratulują, cieszą się, choć przecież nie o pieniądze tu chodzi. Wreszcie mają dość i usypiają, chłopak bawi się jeszcze trochę i też się zbiera, dziękując wszystkim przy stole za wspólną grę. Ewidentnie, poker zbliża ludzi.

Na koniec szybki rachunek. Pomińmy koszt podróży 150 osób z Polski do Pragi, choć trochę to musiało kosztować. Dalej: w przybliżeniu 80 pokoi na 2 noce w dobrym, czterogwiazdkowym hotelu to koszt rzędu 60 tysięcy złotych. Do tego kasyno: ponad 800 wejść do trzech turniejów, w pulach łącznie prawie milion koron, z czego 5 procent, czyli ponad 8 tysięcy złotych to prowizja dla kasyna. A to jeszcze nie koniec, bo przecież z każdej puli w grach cashowych kasyno także pobiera 5 procent. No i oczywiście wszystkie rozrywki poza kasynem: restauracje, kluby, taksówki, i tak dalej – wszystkie pieniądze od polskich graczy trafiają w ręce czeskich przedsiębiorców. A wystarczyłaby drobna zmiana zapisów ustawy, żeby taki festiwal można było organizować na przykład w Warszawie. No, ale wtedy nie byłoby wesołego autobusu…

Na zmianę przepisów w Polsce w najbliższym czasie zdecydowanie nie ma co liczyć. To z kolei gwarantuje, że jedyne legalne rozgrywki pokerowe w kraju dalej będą się rozwijać w dobrym tempie. Jesienią szykuje się kolejna pokerowa wycieczka – tym razem to Bratysławę czeka najazd polskich graczy.

JAN CIOSEK

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

2 komentarze

Loading...