Reklama

Diablo, czyli znowu wielkie nic

redakcja

Autor:redakcja

26 września 2010, 00:50 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wytłumaczycie nam może, o co chodzi z tą wydmuszą „Diablo” Włodarczykiem? Transmisje w ogólnopolskiej telewizji, na trybunach dziesiątki celebrytów, artykuły, wywiady, relacje. „Diablo” to, „Diablo” tamto, „Diablo” w „Tańcu z Gwiazdami”.
No to dzisiaj patrzymy – może w końcu będzie jakiś efektowny nokaut. Tyle walk Włodarczyka już widzieliśmy, a wszystkie kojarzą nam się tylko z klinczowaniem i przytulaniem się do przeciwnika. Ale teraz, bez przesady – teraz już musi gościa powalić i to w miarę szybko. W końcu przyjechał 35-letni były kick-bokser, który nie miał pieniędzy na sparingi i u którego w „sztabie” trener robi jednocześnie za lekarza (albo lekarz za trenera). Bukmacherzy byli bezlitośni – 1,05 za triumf Polaka.

Diablo, czyli znowu wielkie nic

Pierwsza runda – nic.
Druga – nic.
Trzecia – nic.
Czwarta – nic.
Piąta – nic.
Szósta – nic.
Siódma – nic.
Ósma – nic.
Dziewiąta – nic.
Dziesiąta – nic.
Jedenasta – nic.
Dwunasta – nic.

Dwanaście rund, w czasie których nie było wiadomo, czemu Włodarczyk jest w Polsce wielką gwiazdą, a Robinson nie ma kasy na sparingi. Raz oberwał jeden, raz drugi, ale nokautem nawet nie zapachniało. Na koniec Włodarczyk dostał wielką owację, co najmniej jakby jednym ciosem powalił sześciu wielkich Murzynów. Jutro włączymy telewizję i pewnie zobaczymy go w „Dzień dobry TVN”.

A Robinson – jak twierdzą dziennikarze – dalej będzie kupował ubrania w second-handzie.

Najnowsze

Ekstraklasa

Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

AbsurDB
0
Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...