Reklama

Czarny czerwiec w Hiszpanii trwa: najpierw Preciado, teraz Roque

redakcja

Autor:redakcja

26 czerwca 2012, 10:32 • 6 min czytania 0 komentarzy

Czerwiec 2012 na zawsze zostanie zapamiętany w Hiszpanii jako miesiąc tragiczny. Najpierw zmarł bowiem Manolo Preciado, teraz przedwcześnie z tego świata odszedł 23-letni Miki Roque, były obrońca m.in. Liverpool FC i Realu Betis Balompie.
Przyczyną śmierci wychowanka UD Lleida był guz miednicy. Ten sam, który najpierw zmusił go do chwilowego zawieszenia butów na kołku, a później rzucenia ich w kąt na zawsze. Była 1 po południu 24 czerwca, Hiszpanie na sto różnych sposób analizowali jeszcze wygrany ćwierćfinał EURO 2012 z Francją i głowili się jak skutecznie powstrzymać w półfinale Cristiano Ronaldo i spółkę, kiedy w Andaluzji oraz w Katalonii, występy „La Furia Roja” nagle zeszły na dalszy plan. Na Twitterze bowiem ktoś poinformował o śmierci Roque. Trudno było tą informację uznać z oficjalną, zwłaszcza, że nie pochodziła od nikogo związanego z Betisem. Dopiero kiedy kilka minut później potwierdzili ją lekarze „Verdiblancos” stało się jasnym, że doszło do najgorszego.

Czarny czerwiec w Hiszpanii trwa: najpierw Preciado, teraz Roque

– To była lekcja dojrzałości nieświadomego człowieka, który będący u progu swojej piłkarskiej kariery nagle dowiaduje się, że ma raka i może już nigdy nie wrócić na boisko. Mimo to z uśmiechem na ustach walczy i wierzy, że jego czas jeszcze się nie skończył – tak przegraną walkę z nowotworem Miki Roque opisuje „Diario de Sewilla”. Trafnie, bo przecież wiadomość o śmiertelnej chorobie zastała defensora, gdy ten wreszcie zadomowił się w wyjściowej jedenastce Betisu i z klubem Estadio Benito Villamarin pewnie zmierzał do Liga BBVA. Wcześniej bowiem nie miał szczęścia do podejmowania trafnych decyzji.

W 2005 r., nie mając jeszcze skończonych 18 lat, dał się namówić Rafaelowi Benitezowi na przeprowadzkę do Liverpool FC, chociaż na koncie nie miał jeszcze żadnego spotkania w Segunda Division, nie mówiąc już o grze w Primera Division. Nie przejmował się jednak brakiem jakiegokolwiek doświadczenia, gdyż na Anfield Road mógł liczyć na pomoc licznej grupy rodaków. W ekipie „The Reds” grali wówczas bowiem Jose Manuel Reina, Anotnio Barragan, Josemi, Xabi Alonso i Luis Garcia. Krajanie jednak nie pomogli mu w zrobieniu kariery na Wyspach, a on sam zdał sobie sprawę, że trudno przebić się do pierwszego składu LFC bez ogrania w dorosłym futbolu. W zasadzie kibiców swoją postawą zachwycił tylko raz- w finale FA Youth Cup, w którym Liverpool rozgromił Manchester City 3:0, a Roque strzelił jedną z bramek. Benitez zachwycał się wówczas dzielnymi, młodymi piłkarzami i w nagrodę włączył kilku z nich (w tym Mikiego) do kadry pierwszego zespołu tuż przed rozpoczęciem sezonu 2005/2006. – Liverpool będzie miał z tych chłopaków jeszcze wiele radości- zapowiadał, ale ostatecznie żaden z nich kariery na Anfield Road nie zrobił. Bilans Roque w drużynie 18-krotnych mistrzów Anglii w latach 2005-2009 zamknął się na zaledwie jednym meczu – z Galatasary Stambuł w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów sezonu 2006/2007, kiedy Miguel Roque Ferrero jak brzmi jego pełne imię i nazwisko, zmienił w końcówce spotkania Xabiego Alonso.

Następne trzy lata Hiszpan spędził na wypożyczeniach w Oldham Atheltic, Xerez i Cartagenie. Choć z każdego wypożyczenia cieszył się jak dziecko, podkreślając, że jest to dla niego szansa na zebranie odpowiedniego doświadczenia i powrotu na Anfield jako piłkarz bardziej ukształtowany, to jednak w końcu zdał sobie sprawę, że czas zaczyna mu już uciekać i nie można wiecznie budować swojej pozycji w zespole na zwycięstwie w FA Youth Cup. Kiedy więc latem 2009 r. po udanym pobycie w Kartaginie, zgłosił się po niego Real Betis, bez wahania związał się z klubem z Andaluzji na 3 lata, najpierw występując w rezerwach, a od sezonu 2010/2011 już w pierwszej drużynie”Beticos”. Coraz mocniejsza pozycja w zespole, będący na wyciągnięcie ręki awans do Primera Division i nagle ta idylla została przerwana szokującą wiadomością o raku miednicy. Wyrok od lekarzy Roque otrzymał w lutym, a 5 marca, dzień przed potyczką z Las Palmas, kiedy Betis miał uczynić kolejny milowy krok w kierunku upragnionego awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej, piłkarz zorganizował specjalną konferencję prasową, by poinformować kibiców i dziennikarzy, że nie pomoże „Verdiblancos” w walce o Primera Division, gdyż sam ma do stoczenia o wiele ważniejszą batalię – o swoje życie. Przedstawiciele mediów, którzy pojawili się na tym brefingu prasowym, do dziś wspominają go z traumą. – Choć wszystko działo się 16 miesięcy temu to jednak pamiętam jakby to było wczoraj. W życiu nie byłem chyba na straszniejszej konferencji prasowej. Miki przyszedł ubrany w szary sweter i szary szalik i oznajmił, że musi zawiesić chwilowo swoją karierę, z powodu raka miednicy – wspomina Javier Merida z „Diario de Sevilla”. Sam piłkarz na spotkaniu z dziennikarzami przyznał ze łzami w oczach: – Dla mnie sezon się skończył. Mam guza miednicy, ale lekarze są optymistami, wy też bądźcie.

Dzień wcześniej o tragedii Roque dowiedzieli się jego koledzy z Betisu. Ten jednak nie chciał, by mu współczuli, a jedynie powiedział to samo, co kilka godzin później hiszpańskim żurnalistom. Wszyscy w szatni byli w szoku, ale jak przyznał trener Pepe Mel: – Swoim spokojem i pewnością, że wszystko dobrze się skończy, zaraził również nas. W momencie gdy cała Hiszpania dowiedziała się o chorobie Roque, ruszyła wielka akcja pomocy piłkarzowi. Operację w szpitalu Dexeus w Barcelonie w całości sfinansował klub z Sewilli, sprzedając pamiątki z wizerunkiem swojego zawodnika. Do pomocy Mikremu włączyła się również FC Barcelona, a zawodnika w szpitalu odwiedził m.in. Carles Puyol, który po finale Ligi Mistrzów z Manchester United paradował w koszulce z napisem „Animos Miki” (czyli trzymaj się Miki). W podobnym trykocie w sierpniu wystąpił były gracz Betisu, Alfonso Perez w trakcie charytatywnego meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium, pokazując, że pamięta o młodszym koledze.

Reklama

Roque pierwszą operację przeszedł 24 maja pod okiem wybitnego specjalisty dr Enrica Caceresa, dzięki czemu piłkarz już po dwóch tygodniach mógł opuścić szpital i na chwilę wrócić do rodzinnego Tremp w Lleidzie. Wydawało się, że powoli wraca do zdrowia. Zwłaszcza po tym jak październiku pojechał specjalnie do Barcelony, by po meczu z Espanyolem spotkać się ze swoimi klubowymi kolegami. Betis akurat nie miał wówczas dobrej passy- przegrana z „Los Pericos” była już ich piątą z rzędu, ale Miki od razu przypomniał, że w zeszłym sezonie październik dla jego zespołu również było mało udany, a potem „Beticos” grali aż miło. Ogólnie jak na człowieka chorego na raka, wyglądał nieźle. Choć zabronił fotografować się, to jednak absolutnie nie wyglądał na kogoś, kto jeszcze parę miesięcy temu miał poważną operację. Kilka dni później niespodziewanie pojawił się na konferencji prasowej przed meczem Hiszpanii w Pucharze Davisa w Kordobie. Było to jego pierwsze publiczne wystąpienie od marca 2011 r., kiedy oznajmił Półwyspowi Iberyjskiemu, że zmaga się z rakiem miednicy. – Ciężko pracuje, by już wkrótce wrócić na boisko- zapowiedział wówczas i można było dać temu wiarę, wszak naprawdę wydawało się wtedy, że jego choroba się cofa.

Niestety było to złudne wrażenie. W lutym Roque przeszedł w tajemnicy drugą operację, po której stało się jasnym, że rak znów atakuje i to ze zdwojoną siłą. Od tego momentu piłkarz zmuszony był ciągle się przemieszać- z domu do szpitala, ze szpitala do domu. W piątek w ciężkim stanie trafił ponownie do kliniki Dexeus w, której cierpiał aż do niedzielnego popołudnia, kiedy Bóg postanowił zabrać go do siebie już na zawsze. – Całe jego życie było walką. Walczył w młodym wieku o uznanie na Wyspach Brytyjskich, o awans i grę w Liga BBVA z Betisem, w końcu walczył o życie. Szkoda, że akurat tej ostatniej walki nie udało mu się wygrać- powiedział trener Betisu, Pepe Mel.

MACIEJ KANCZAK

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
1
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...