Reklama

Bobo „Król Kibiców” może więcej podróżować…

redakcja

Autor:redakcja

22 grudnia 2010, 15:48 • 3 min czytania 0 komentarzy

Kojarzycie faceta, który przebiera się za króla i szwenda po stadionach, kiedy gra reprezentacja Polski? To samozwańczy Król Kibiców, zwany Bobo (nie mylić z Bobo Kaczmarkiem). Gość ma siedem dych na karku, ale zamiast oglądać Klan i bawić się z wnukami, jeździ po świecie i ogląda mecze. Trzeba przyznać, że ma łeb na karku – bo większość tych wyjazdów ktoś mu finansuje. Jako że dobrze nas znacie i nie jesteśmy typem ludzi, którzy przechodzą do porządku dziennego nad zjawiskiem typu: „mężczyzna przebrany w szmaty z berłem w dłoni”, musimy zabrać głos.
Usłyszeliśmy niedawno anegdotkę, która zwaliła nas z nóg, ale nie ze śmiechu. W środku lata Bobo ruszył do Afryki, by podbijać stadiony RPA, zostawiając w domu ciężko chorą żonę. Kiedy wrócił z wojaży po Czarnym Lądzie, a bujał się tam aż do finału, zdążył tylko wrócić do domu, żeby pożegnać małżonkę przed jej śmiercią.
Kilka tygodni później Bobo spotyka znajomych na jednym z ligowych stadionów.
– Moje kondolencje – mówi do niego kolega.
– Dziękuję, ale wiesz, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! – Król zaskakuje rozmówcę. – Przynajmniej mogłem przyjechać na mecz.

Bobo „Król Kibiców” może więcej podróżować…

Właściwie tutaj powinniśmy skończyć. Ale mamy jeszcze kilka luźnych przemyśleń. Wiecie, bywa tak, że ludziom coś tam się przestawia w głowach. Na pewno nie jeden raz słyszeliście od sąsiada/wujka/babci o kimś: – Ech, ten Heniek, co się z nim porobiło na stare lata. Przebiera się za Napoleona.

Albo: – Słyszałeś, co Mundek wyrabia? Wychodzi wieczorem w stroju strażaka i udaje, że gasi pożar w ogródku. A tu, proszę. Facet przebrany za króla, chodzi po ulicach, nikt go za to nie zamyka, mało tego – przypadkowo spotkanym ludziom rozdaje wizytówki z nadrukiem „KING OF POLISH SOCCER FANS”. Uroczo, prawda? Bywa na salonach, zapraszany jest na różne gale, a nikomu nie przychodzi do głowy zadać mu pytania, które zazwyczaj zadaje swoim rywalom Patryk Małecki.

Bobo ma wielkie parcie na popularność. Kilka dobrych lat temu podczas mistrzostw Europy nagabywał jednego dziennikarza: – Kiedy zrobimy jakiś wywiad?
W końcu dziennikarz, chcąc się uwolnić od natręta, zostawił mu dyktafon i poszedł na obiad. Wraca, a tam już trzy taśmy leżą na stole. Niestety, król dopiero się rozwija ze swoją opowieścią: – W 1984 roku…

Nieprawdopodobne to wszystko. Mówi się, że jakiś menedżer jest dyzmą, jakiś trener, jakiś piłkarzyna przebujał się na jednym strzelonym golu 10 lat, ale to jest po prostu szok…
Być może podróżowanie w stroju króla ma jakieś głębsze przesłanie? To rodzaj czegoś, co nas przerasta intelektualnie, albo ma drugie dno? Próbował to kiedyś robić David Gahan, wokalista Depeche Mode, ale niestety z teledysku nie wynika, czy w końcu doszedł na jakiś mecz.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
0
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

0 komentarzy

Loading...