Reklama

PRASA: Futbol w cieniu siatkówki, Ronaldo w cieniu Piątka

Mariusz Bielski

Autor:Mariusz Bielski

01 października 2018, 06:54 • 6 min czytania 15 komentarzy

W taki dzień jak dziś to zupełnie naturalne, że piłka nożna schodzi na drugi plan. Skoro nasi siatkarze zostali mistrzami świata, trzeba się po prostu tym jak najbardziej nacieszyć! Ale spokojnie, jeśli jesteście tu dla futbolu, też dostaniecie porcję czytania – przede wszystkim na temat tego, co wydarzyło się w weekend. Mamy więc materiał o przełamaniu Lecha, kilka pomeczówek, ciekawą rozmowę z Enkeleidem Dobim, zachwyty nad Krzysztofem Piątkiem czy też bardziej tabloidowe wspomnienie o aferze z Cristiano Ronaldo w roli głównej. 

PRASA: Futbol w cieniu siatkówki, Ronaldo w cieniu Piątka

PRZEGLĄD SPORTOWY

Dziś króluje oczywiście siatkówka, ale nie ma się co dziwić – nie co dzień zostaje się mistrzem świata. I my również gratulujemy!

PS1

Natomiast część piłkarską zaczynamy od pomeczówki z Lecha. Kolejorz wreszcie zaczął wychodzić na prostą?

Reklama

Owszem, lechici w tym sezonie już raz przegrali u siebie, mimo dwubramkowego prowadzenia (2:5 z Wisłą Kraków), ale trudno było przypuszczać, że kolejny raz dadzą się tak zaskoczyć. Stało się niemal pewne, że przełamią wreszcie niemoc – na wygraną czekali bowiem aż od 12 sierpnia, kiedy rozbili innego beniaminka – Zagłębie Sosnowiec (4:0). Po 49 dniach dopisali do dorobku kolejne trzy punkty.

PS2

W „Prześwietleniu” Łukasz Olkowicz rozmawia z Enkeleidem Dobim, który niegdyś grał w Zagłębiu Lubin czy też Górniku Zabrze, a obecnie prowadzi Górnik Polkowice (3. liga)

– Co pan wziął od Francuzów?
– Od Benzemy na przykład… niecierpliwość.
– Spotkaliście się?
– W meczu mojej drużyny z rezerwami Lyonu, on miał 17 lat, ja 29. Gramy, sfaulowali mnie, Benzema uznał, że symuluję. – Wstawaj Jugolu – syknął. Pomylił się, jestem Albańczykiem. Na boisku jest hierarchia, nie mogłem pozwolić, żeby tak się do mnie odzywał. – Zamknij się młody. – Człowieku, tylko nie młody! – obruszył się. Dla niego to była najgorsza obelga. Myślę, że to mu pomagało, pchało do przodu w karierze, ta chęć, żeby na boisku nie być żadnym młokosem. Francja nauczyła mnie też, że najważniejsza jest drużyna.
– To wcześniej pan tego nie wiedział?
– To się tak ładnie mówi, że za wynik jest odpowiedzialny zespół, nie trener. W mojej drużynie różne sytuacje się zdarzały. Nie wychodziło nam, przegraliśmy pięć meczów z rzędu. Przyjechał prezes klubu, twardo zapowiadając: „Nie zmienię trenera. Prędzej sam się zwolnię,bo to ja go wybrałem. Niech każdy zajmie się swoją pracą i wspólnie wyjdziemy z tego kryzysu”. Oni tak do tego podchodzą (…) A w Polsce często zrzuca się winę na trenera (…) Zawodnicy powinni brać większą odpowiedzialność. Oglądam ekstraklasę i słyszę, że w przerwie padły mocne słowa. To się powtarza. A dlaczego nie przed meczem?

PS3

Cóż tam, panie, ciekawego za granicą?

Reklama

Pierwszy najważniejszy dla nas wątek: Krzysztof Piątek wciąż zamiata konkurencję.

Takiego startu w Serie A nie miał żaden napastnik od czasu nieżyjącego już Karla Aage Hansena, który w 1949 roku strzelił osiem goli w pierwszych sześciu występach w lidze włoskiej. Teraz wyczyn Duńczyka po prawie 70 latach powtórzył Piątek (…) Tak skutecznego u progu sezonu zawodnika w historii Genoi jeszcze nie było. We włoskiej prasie coraz częściej pojawiają się informacje, że w styczniu do szefów rossoblu zapukają działacznie znacznie mocniejszych klubów, zainteresowani Piątkiem. Kilka dni temu „La Gazzetta dello Sport” napisała, że Polak może wkrótce trafić do Juventusu. A przecież turyńczycy już mają najlepszego napastnika świata, kupili latem Cristiano Ronaldo. Słynny włoski dziennik pisze, że Portugalczyk miał zdominować ligę włoską i cieszył się, że nie będzie musiał walczyć o prymat z Lionelem Messim, tymczasem jego „Messim” we Włoszech został anonimowy do niedawna Piątek (…) Dziś nazywają go już „Il Pistolero”.

Drugi: Daniel Sturridge został super-rezerwowym, ponieważ w sobotę pięknym golem uratował Liverpool od porażki z Chelsea.

Klopp wykazał się cierpliwością. Niemiec zdecydował, że da piłkarzowi jeszcze jedną szansę i na pewno nie żałuje. – Jeszcze nigdy nie widziałem go w tak dobrej formie – twierdzi menedżer The Reds. Widać to w liczbach. W tym sezonie Sturridge uzbierał już siedem występów, najwięcej na tym etapie rozgrywek w ostatnich pięciu latach. Dodatkowo strzela gole, trafiał do siatki w każdym z trzech ostatnich spotkań we wszystkich rozgrywkach. Na grę w pierwszym składzie nie ma szans, ale Klopp jest spokojny, bo wie, że jeśli Firmino będzie potrzebował odpoczynku, może postawić na Anglika.

PS4

Przemysław Rudzki pisze o Jose Mourinho i degrengoladzie, w jaką popada.

Jose Mourinho był już The Special One, czyli wyjątkowym, ale też The Happy One – czyli szczęśliwym, kiedy po europejskich wojażach wracał do Anglii i tak siebie określał. Ale szczęście nie trwało długo. Portugalczyk znalazł się dzisiaj na jednym z największych zakrętów w karierze. I można odnieść wrażenie, że im bardziej stara się temu przeczyć, tym bardziej fakty są przeciwko niemu. Sobotnia porażka Manchesteru United z West Hamem to pewien symbol. Nie jest to tylko zwykła ligowa przegrana, lecz porażka Mourinho jako menedżera w szerszym aspekcie. W każdym ruchu jego piłkarzy da się dostrzec, że jako trener stracił swoich ludzi. Że nie skoczą za nim w ogień. A może przede wszystkim, że nie rozumieją, dokąd ich prowadzi.

 PS5

SUPER EXPRESS

Najwięcej miejsca poświęcono oczywiście siatkarzom, natomiast jeśli chodzi o tematy bardziej piłkarskie, mamy ten typowo tabloidowy – Cristiano Ronaldo oskarżony o gwałt.

Mayorga twierdzi, że po powrocie do domu czuła ból. Złożyła doniesienie na policję. Została też przebadana w szpitalu. Adwokaci przekonali ją, żeby nie oskarżała Ronaldo, bo w procesie karnym ciężko będzie udowodnić mu winę. Zamiast tego doszło do ugody. Gwiazdor miał zapłacić jej 375 tys. dol. za milczenie. Kobieta twierdzi, że potem cierpiała na depresję, miała myśli samobójcze. Teraz pod wpływem innych prawników zdecydowała się znów pozwać Ronaldo. „Der Spiegel” publikuje zeznania, które miał złożyć piłkarz w rozmowie z prawnikami. Miały zostać wykradzione przez hakerów. CR7 przyznaje w nich, że był dość brutalny, a do stosunku doszło wbrew woli kobiety. „Ale nie jestem taki jak inni. Przeprosiłem ją po wszystkim. Skarżyła się, że zrobiłem to wbrew jej woli. Nie powiedziała nic, że pójdzie na policję” – miał się tłumaczyć.

SE1

GAZETA WYBORCZA

Koncentruje się na lidze włoskiej. Mamy więcej zatem kolejną porcję zachwytów nad Piątkiem.

Piątek wyrasta dziś na rewelację początku sezonu w najlepszych europejskich ligach. Wiarygodna „La Gazzetta dello Sport” pisała niedawno, że uważnie ogląda go Juventus, mniej lub bardziej poważne serwisy z Hiszpanii i Anglii umieszczają go w czołowych zespołach La Liga i Premier League. Jedyne, co Piątkowi jesienią nie wyszło, to debiut w reprezentacji. Napastnik Genoi wrześniowy sparing z Irlandią (1:1) zaczął od pierwszej minuty, ale nie sposób było w nim zobaczyć tego samego zawodnika, który podbija Serie A. Nie rozumiał się z Arkadiuszem Milikiem, nie stworzył sobie ani jednej szansy na gola i po godzinie został zmieniony. Kolejną szansę od Jerzego Brzęczka napastnik powinien dostać już za kilka dni. W poniedziałek selekcjoner ogłosi kadrę na mecze Ligi Narodów z Portugalią (11 października) i Włochami (14 października) na Stadionie Śląskim.

Cristiano Ronaldo zaliczył nietypowy dla siebie hattrick asyst.

Akurat jemu warto jednak pozwolić na leniuchowanie. To Portugalczyk oddał pierwszy celny strzał – mocny, bramkarz musiał piąstkować. To on błysnął pierwszym udanym dryblingiem po stronie Juve i zwieńczył go dośrodkowaniem, które okazało się asystą przy golu Mario Mandżukicia na 1:1. To jego powalili na miarę rzutu wolnego, z którego sam huknął, a David Ospina znów nie zdołał chwycić piłki – neapolitańczycy ocaleli wyłącznie dzięki gapiostwu Emre Cana. To jego nogi zaatakował mijany zwodem Kalidou Koulibaly, lider neapolitańskiej defensywy, który od tego momentu musiał stąpać ostrożniej, ze świadomością wlepionej mu żółtej kartki. To Ronaldo tuż po przerwie przywalił w słupek, co pozwoliło Mandżukiciowi kopnąć do pustej bramki i podwyższyć na 2:1. To wreszcie Ronaldo musnął piłkę głową, zanim wepchnął ją do siatki (na 3:1) Leonardo Bonucci. Jednoosobowa machina oblężnicza. Im intensywniej udzielał się Portugalczyk ofensywnie, tym bardziej zasłaniał wszystkich. Charakterystyczna scenka po pierwszym golu: turyńczycy biegną do niego zamiast do Mandżukicia, który gola strzelił, zresztą sam Chorwat również natychmiast pognał w kierunku megagwiazdora, by podziękować za przysługę, czyli podanie.

GW

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...