Reklama

Potrzebujesz rzutów karnych? Better Call Dąbrowski

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

27 kwietnia 2022, 22:52 • 3 min czytania 18 komentarzy

Żadna z drużyn nie zagrała dzisiaj dobrego meczu. Arka Gdynia wygrała przede wszystkim dlatego, że miała kluczowe ogniwo w postaci Macieja Dąbrowskiego. Tak jak ŁKS nie potrafił skruszyć defensywy Arki, tak sama Arka mogłaby mieć problem z golami, gdyby nie dwa podarowane rzuty karne przez obrońcę gości.

Potrzebujesz rzutów karnych? Better Call Dąbrowski

Dąbrowski kluczowym ogniwem Arki

Dużo wiatru, dużo fauli, tylko jeden celny strzał z połowy boiska. Tak można w skrócie podsumować działania ŁKS-u w pierwszej połowie. Działania dość jałowe, bo ani przez chwilę nie pomyśleliśmy, że Arka jest w opałach. Nawet ten strzał był bardziej z braku laku, był swego rodzaju gestem bezradności. Dominguez i spółka nie mieli bowiem sposobu na ukłucie gospodarzy, choć kontrolę nad meczem potrafili uzyskać. Mieli większe posiadanie piłki, ale co z tego, skoro bliżej szesnastki brakowało przyspieszenia.

Co więcej, od 11. minuty spotkania ŁKS musiał myśleć o uzyskaniu czegoś więcej. Stracił gola, w pewnym sensie wbił go sobie sam. Maciej Dąbrowski bezsensownie w polu karnym objął Czubaka, zrobił mu taki klincz, że sędzia nie mógł nie odgwizdać jedenastki. Do jej wykonania podszedł Adamczyk, który trafił do siatki po raz trzynasty w tym sezonie. O jego odrodzeniu napisaliśmy w lutym – od tamtej pory 24-latek dorzucił do swojego dorobku siedem goli i asystę, a więc wciąż jest na fali. Bardzo możliwe, że ta tendencja zwyżkowa w jego karierze potrwa aż do Ekstraklasy, skoro Arka w dużej mierze dzięki niemu jest na finiszu wśród faworytów do awansu.

Faworytem Arka była również w starciu z ŁKS-em, ale specjalnie tego nie pokazywała. Długie okresy tego meczu po prostu nużyły, były niczym usypiająca bajka na dobranoc przerywaną mocną walką w środku pola. No, chyba że dla kogoś zdecydowanie warta uwagi była optymistyczna próba z dystansu Marciniaka, oczywiście skazana na niepowodzenie. Albo pojedyncze podrygi Arki w postaci niecelnych dośrodkowań. Jeśli ktoś jest koneserem takich zagrań, to uhu, miał co oglądać. Coś takiego nie mogło jednak zadowolić większości. Jedynie kibic gdynian raczej nie mógł narzekać, bo wszystko szło zgodnie z planem trenera Tarasiewicza. Zgadzał się wynik.

Reklama

Drugi karny i pograne

W 62. minucie było jeszcze lepiej. Arka znów wywalczyła sobie rzut karny, ponownie sprokurował go Dąbrowski, a na listę strzelców wpisał się Adamczyk. Sytuacja kopiuj, wklej. Z tą różnicą, że za drugim razem Kozioł był bardzo bliski złapania strzelca. Finalnie jednak skapitulował, tak jak musiał skapitulować cały ŁKS, który mimo lepszej gry w drugiej połowie wciąż nie potrafił przekuć posiadania futbolówki na konkrety. Każda poważniejsza skucha natomiast (całe dwie), prowadziła do straty gola. Taki to był los – goście grali, gospodarze strzelali.

Po drugim golu dla Arki niewiele się wydarzyło. Obraz gry był podobny właściwie przez całe 90 minut. ŁKS dorzucił drugi celny strzał i tyle. Może użycie słowa „bezradność” to lekka przesada, ale łodzianie nie mieli patentu na defensywę przeciwnika. Nie byli ani pragmatyczni, ani efektowni. Byli po prostu nijacy.

Z kolei Arka wskakuje na drugie miejsce w tabeli 1. ligi, wykręcając przy okazji bilans sześciu meczów z rzędu ze zwycięstwem. Przy takim obrocie spraw za cztery kolejki być może to nie Widzew skończy sezon na miejscu gwarantującym awans do Ekstraklasy. Nic nie jest pewne, między jedną a drugą ekipą jest tylko jeden punkt. Na tę chwilę jednak to podopieczni trenera Tarasiewicza przekonują nas bardziej, bo przede wszystkim nie gubią punktów. Ba, oni na wiosnę zremisowali tylko jeden mecz w lidze, reszta – „do przodu”. To wymowne.

Arka Gdynia – ŁKS Łódź 2:0 (1:0)

Adamczyk 11′ i 62′

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

Fot. Newspix

Reklama

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
14
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
1 liga

Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Bartosz Lodko
4
Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
7
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

18 komentarzy

Loading...