Reklama

Pogoń nie ma skutecznej dziewiątki, tyle że alarm byłby przedwczesny

redakcja

Autor:redakcja

11 lutego 2020, 15:08 • 4 min czytania 0 komentarzy

Zdaje się, że napastnik to całkiem ważna postać w drużynie piłkarskiej – skoro gramy na bramki, a napastnik ma strzelać bramki, to jeśli dodać dwa do dwóch: coś może być na rzeczy. Natomiast dziś wygląda na to, że przynajmniej Pogoń chce zadać kłam temu równaniu i osiągnąć duży sukces, jakim byłyby choćby puchary, bez udziału klasycznej dziewiątki. Trudno bowiem uznać, że jeśli Manias przedstawia się jako snajper, można mu bezgranicznie zaufać. Raczej nie, raczej mija się z prawdą.

Pogoń nie ma skutecznej dziewiątki, tyle że alarm byłby przedwczesny

ekstraklasa-2020-02-11-14-02-19

To znaczy, w ostatnim meczu z Wisłą Płock elegancko dostawił szuflę, jak ci najlepsi, którzy potrzebują ułamków sekund i centymetrów wolnej przestrzeni, żeby strzelić bramkę, ale problem polegał na tym, że Manias zrobił taki numer Stipicy, który jednak gra z nim w zespole. W polu karnym przeciwnika już tak skuteczny nie jest – przez cały sezon zaliczył osiem strzałów i tylko jeden udało mu się zmieścić w świetle bramki. Gola oczywiście z tego nie było.

Patrzymy na noty Maniasa i… jest wesoło. Nie dla niego, a dla obrońców rywali, którzy widząc go atakującego, mogą spokojnie ogłosić fajrant. Kolejne noty to 2, 3, 2, 2, czyli nie słabo, a dramatycznie słabo. Na cztery ocenione występy Grek trzy razy zmieścił się w jedenastce badziewiaków. Raz mu odpuściliśmy, gdy grał niecałe pół godziny, ale jak licznik wskaże więcej niż godzinę – Manias melduje się gdzie trzeba. Jest więc skuteczność, natomiast mamy nieodparte wrażenie, że nie o taką skuteczność chodziło.

[etoto league=”pol”]

Reklama

Tymczasem przy odejściu Adama Buksy, szczecinianie nie sprowadzili w jego miejsce typowej dziewiątki. Owszem, dobrano Pawła Cibickiego, natomiast nie wydaje się, by on miał charakterystykę klasycznego snajpera. Po pierwsze w ostatnim czasie grał częściej na skrzydle. Po drugie w swoim debiucie nie zmienił Maniasa, tylko też atakował z boku boiska, a Runjaić stwierdził: – Rozmawiałem z Pawłem i widzę go na skrzydłach. Po trzecie Anton Zetterman, dziennikarz szwedzkiego Fotboll Direkt, mówił nam: – Musi mieć często piłkę przy nodze, pod żadnym pozorem nie może być samotnym napastnikiem, wyizolowanym na szpicy od reszty drużyny. Optymalnie, gdyby miał obok siebie drugiego napastnika, a sam grał jako podwieszony. Mam wrażenie, że optymalnie mógłby grać na pozycji numer dziesięć, bo jest niezwykle kreatywnym graczem z dużą szybkością i potrafi regularnie stwarzać partnerom dogodne sytuacje.

Wreszcie po czwarte rozmawialiśmy w ostatni piątek z Jarosławem Mroczkiem w audycji Dwójka Bez Sternika i on raczej starał się tonować nastroje. Przekonywał: – Po pierwsze nie można robić transferów dla transferów, tylko po to, żeby je zrobić, bo jak ktoś ich nie robi, to jest biedny albo nie myśli. Tak wcale nie jest. Po drugie nie ma zawodników, których można zastąpić jeden do jednego – każdy z nich inaczej zachowuje się na boisku. Manias ma takie cechy, których nie miał Buksa. Adam wcale nie był ideałem, jeśli chodzi o typ napastnika, to nie była dziewiątka, która strzelała 15-20 bramek, tylko przez pierwszą rundę miał siedem i to nie wszystkie z gry. Spokojnie bym do tego podchodził i zaufał pracy skautów, a także decyzji trenera.

Jeśli chodzi o alternatywę z wyłączeniem zmiany pozycji, Pogoni zostaje teoretycznie Adam Frączczak i Soufian Benyamina. Teoretycznie, bo Frączczak ma kontuzję, a Benyamina nie jest w Ekstraklasie od wczoraj, tylko od sezonu 18/19 i raczej nas nie zachwycił. Runjaić ma więc bardzo wąskie pole manewru.

I po meczu z Wisłą Płock możemy przeczytać w Głosie Szczecińskim: Pytany o ewentualne kolejne transfery szkoleniowiec nie chciał nic powiedzieć, ale Pogoń może do końca lutego wzmocnić zespół. Nieoficjalnie mówi się, że kandydaci są, ale kosztują, a klub chciałby uniknąć dodatkowych wydatków.

No a niestety: bez sięgnięcia choć trochę do kieszeni, ściągnięcie sensownego napastnika może się okazać niemożliwe. Rynek jest tej zimy absolutnie przebrany, najlepszym przykładem niech będzie powrót do ligi Sheridana, który ani nie zachwycał po czasie w Jagiellonii, ani ostatnio nie miał pięknych chwil w kolejnych klubach. Ale znalazł się za rozsądną cenę i Nafciarze uznali, że można spróbować.

Pogoń nie ma więc napastnika i nie chce (albo nie może) wydawać większych środków na innego. Czy to oznacza, że będzie mieć pod górkę? Tak. Czy to oznacza, że na tę górkę się nie wespnie? Nie. Bo nie trzeba szukać daleko pamięcią – mistrzem Polski sezonu 18/19 został Piast Gliwice. Najlepszy strzelec, Piotr Parzyszek, miał dziewięć trafień. Ta liga naprawdę nie stawia wielkich wymagań, a że Runjaić to fachowiec klasy Fornalika, chyba nie ma co przesadnie bić na alarm. Owszem, wygodniej by mu było, gdyby w zespole albo został Buksa, albo klub zapewnił mu odpowiednią alternatywę, ale Fornalikowi też nie było wygodnie.

Reklama

W poważniejszych rozgrywkach mówilibyśmy o poważnych kłopotach. W tych mówimy o problemiku, który może się odbić czkawką, ale jeśli nie – nikt nie powinien być zdziwiony.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
0
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...