Reklama

Ask me anything w wykonaniu ŁKS-u Łódź

redakcja

Autor:redakcja

10 stycznia 2020, 13:44 • 6 min czytania 0 komentarzy

Ostatnie miejsce w tabeli. Jeden z najzdolniejszych młodych zawodników oddany za frytki do Legii Warszawa. Mimo zapowiedzi budowania składu w oparciu o młodych krajowych zawodników – okienko transferowe w klasycznym stylu, trzech obcokrajowców i 32-letni Polak. ŁKS Łódź ma za sobą parę ciężkich miesięcy, gdy po trzech latach usłanej różami ścieżki z III ligi do Ekstraklasy, nadszedł moment zderzenia z twardą ścianą rodzimej elity.

Ask me anything w wykonaniu ŁKS-u Łódź

Nic dziwnego, że temperatura dyskusji wokół klubu rosła, zwłaszcza, że ŁKS oszczędnie zabierał głos w najgłośniejszych kwestiach. Pomysł na wybrnięcie z sytuacji i uspokojenie nastrojów? Organizacja spotkania, które można śmiało określić mianem „Ask Me Anything”. Prezes Tomasz Salski, trener Kazimierz Moskal oraz piłkarze, Jan Grzesik i Arkadiusz Malarz, spotkali się z grupą kilkudziesięciu kibiców, którzy posiadają karnety jeszcze od czasów II ligi. Jako że w naszej redakcji jeden człowiek ma karnet na ŁKS od czasu IV-ligowej banicji – mieliśmy okazję podsłuchać to i owo.

Na 90-minutowym spotkaniu poruszono całe spektrum tematyczne – od rozmowy z piłkarzami na temat „ucieczki” do szatni po przegranym meczu z GKS-em Tychy, przez kontrakt Daniego Ramireza, aż po okoliczności rozstania z Piotrem Pyrdołem. Zacznijmy może od tych najważniejszych informacji, które zostały ujawnione przez trenera Moskala oraz przede wszystkim: prezesa Salskiego.

– Ostatnia oferta, jaką otrzymaliśmy za Daniego Ramireza to poprzednie okienko transferowe, kierunek wschodni, klub z pogranicza Europy i Azji. Obecnie nie mamy żadnych propozycji dotyczących ewentualnego transferu – zaczął prezes Tomasz Salski w odpowiedzi na najbardziej naglące pytanie: czy Hiszpan zostanie w Łodzi na kolejne pół roku. Już wcześniej podobne stanowisko zaprezentował Krzysztof Przytuła, dyrektor sportowy ŁKS-u, kiedy w rozmowie z Przeglądem Sportowym zdradził, że rynkowa wartość zawodnika kompletnie nie współgra z jego wartością na boisku. – Trzeba pamiętać, że czynnik warunkujące kwotę transferu to nie tylko dyspozycja przez ostatnie półtora roku, ale też wiek, wcześniejsza historia, długość kontraktu – wyliczał na spotkaniu Salski, puentując wprost: „rynek wycenia Daniego zdecydowanie niżej niż my”.

Kontrakt Hiszpana obowiązuje do końca przyszłego sezonu, co oznacza, że wiosnę Ramirez spędzi w ŁKS-ie, a jego dalsze losy będą zależeć przede wszystkim od utrzymania klubu w najwyższej lidze. – Zdajemy sobie sprawę, że przy ewentualnym spadku, będzie nam bardzo trudno namówić Daniego na grę w I lidze i próbę walki o powrót do Ekstraklasy.

Reklama

Drugi z kąsków transferowych w ŁKS-ie to Jan Sobociński. Tutaj prezes był zdecydowanie mniej wylewny, ale odpowiedział wprost: kontrakt reprezentanta U-21 nie wygasa w czerwcu 2020 roku, co oznacza, że klub przedłużył umowę z obrońcą. To o tyle ważne, że nie jest już możliwy scenariusz z utratą dwóch najzdolniejszych wychowanków za samą kwotę ekwiwalentu. Gdyby Sobociński odrzucił ofertę kontraktu, już dziś mógłby podpisać obowiązującą od lipca umowę z nowym pracodawcą. ŁKS otrzymałby wówczas zaledwie kilkadziesiąt tysięcy złotych tytułem ekwiwalentu za wyszkolenie.

W Łodzi są z tematem na bieżąco, bo właśnie w taki sposób tracą Piotra Pyrdoła.

– 5 stycznia otrzymaliśmy sygnał z Legii Warszawa, że klub chciałby pozyskać Piotra już w tym okienku transferowym. 6 stycznia Piotrek podpisał umowę z Legią, która będzie obowiązywała od lipca. I nam, i Legii, i samemu Piotrowi zależy na tym, by jak najszybciej przeniósł się do Warszawy, bo nikt z nas nie wyobraża sobie, by w meczu przeciw stołecznemu klubowi wybiegł z przeplatanką na piersi – tłumaczył Salski.

Dlaczego właściwie Pyrdoł odszedł? Przyzna braku porozumienia miała być dość prozaiczna. Otoczenie piłkarza i sam Pyrdoł uważali, że zawodnik gra za mało, a w dodatku brak minut ma stanowić „karę” za brak podpisania kontraktu. Na taką sugestię zapieklił się Kazimierz Moskal.

– Musiałbym być idiotą, żeby wystawiać gorszego zawodnika, bo lepszy nie chce przedłużyć kontraktu. Naciski z góry? Czyli od kogo? Chyba od Boga? – mówił wyraźnie wzburzony. Prawdy zapewne nie poznamy, fakty są takie, że transfer prawdopodobnie dojdzie do skutku w najbliższych dniach. Pyrdoł nie leci z ŁKS-em na zgrupowanie do Side, więc raczej nie zagra już w barwach ŁKS-u. – Żeby przedłużyć kontrakt, potrzebna jest wola zbliżenia stanowisk z obu stron. Nie jest prawdą, że zmienialiśmy warunki oferty dla piłkarza, po tym, gdy on już zaakceptował umowę – dodał prezes Salski, nawiązując do informacji płynących z otoczenia piłkarza.

Czyli tak: Sobociński przedłużony, Pyrdoł na wylocie, Ramirez pozostaje. Co poza tym? Oczywiście nie mogło zabraknąć pytań o szerszą politykę klubu, zarówno w kwestii stylu gry, jak i stawiania na krajowych zawodników.

Reklama

– Zostaliśmy trochę zmuszeni przez rynek do poszukiwania wzmocnień poza Polską. Poza tym grupa piłkarzy kreatywnych, których potrzebujemy do naszego sposobu gry, nie jest w Polsce zbyt duża – wyjaśniał Salski, jednocześnie dając do zrozumienia, że to raczej koniec wzmocnień i osłabień drużyny. Już wcześniej ŁKS zapowiadał, że dla niego okienko transferowe kończy się jutro, gdy kadra poleci do tureckiego Side. Kto wsiądzie do samolotu, może odejść z klubu dopiero w czerwcu, kto nie znajdzie się na pokładzie, raczej wiosną w ŁKS-ie nie zagra. Co wobec tego z młodzieżowcem? Nadal mocną pozycję zachowa Jan Sobociński, natomiast miejsce Pyrdoła zajmie zapewne utalentowany Adam Ratajczyk. W dalszej kolejności minuty łapać mogą Przemysław Sajdak ściągnięty pół roku temu z Puszczy Niepołomice czy Artur Sójka bądź Jakub Piela, wychowankowie ŁKS-u i uczniowie Szkoły Gortata. Nie wygląda to szczególnie budująco, ale jak wspominali ludzie z ŁKS-u – nikt nie ma zamiaru wydawać pieniędzy przekraczających możliwości budżetowe klubu.

Styl gry? Tu prezes i trener byli zgodni. Jest trudny, wymagający i bezlitośnie karci błędy, ale ŁKS nie może sobie pozwolić na drastyczne odejście od niego z prostych przyczyn – brakuje wykonawców do innej gry. Dośrodkowania na wysokiego napastnika nie mają za wiele sensu, bo ŁKS nie posiada wysokiego napastnika i tak dalej. Możemy więc się spodziewać, że wiosną nadal mecze ŁKS-u będzie się świetnie oglądało i nadal jedną z przyczyn będzie wysoka liczba goli w obu siatkach.

Balans pomiędzy obcokrajowcami a zawodnikami krajowymi? ŁKS dostosował się do Ekstraklasy. Obecnie w kadrze jest już siedmiu stranierich i jak wyliczył Dziennik Łódzki – jeśli na murawie pojawi się jednocześnie sześciu z nich, pobity zostanie ełkaesiacki rekord, dotychczas wynoszący pięciu zagranicznych piłkarzy jednocześnie na murawie.

Ostatnie tematy dotyczyły inwestora oraz stadionu, oba zresztą są ze sobą powiązane. Prezes Salski ujawnił, że duży inwestor po raz pierwszy zagościł na meczu ŁKS-u jeszcze w II lidze, gdy łodzianie grali z Radomiakiem. W kontakcie są do dziś, a najwięcej zależy tutaj od postępów przy budowie stadionu. Ten zaś ma szansę zostać oddany już w 2021 roku, bo wykonawcom zależy na jak najszybszym ukończeniu prac. Pogoda sprzyja, więc trybuny rosną w oczach – teraz najwięcej zależeć będzie od przenoszenia pieniędzy w budżecie – planowy koniec inwestycji to bowiem dopiero 2022.

Jaki wydźwięk miało więc spotkanie z kibicami? O dziwo, pozytywny, a paradoksalnie najwięcej optymizmu w serca fanów z Łodzi wlała zapewne odpowiedź prezesa Tomasza Salskiego na pytanie o przyszłość klubu w przypadku spadku do I ligi. Według niego kontrakty większości zawodników są skonstruowane w sposób pozwalający zachować finansową ciągłość pomimo pozbawienia dotacji z Canal+, a jednocześnie gwarantujący zachowanie kadry na sezon w I lidze i walkę o szybki powrót do elity. O tym, że w Łodzi są oszczędni świadczy zresztą najlepiej stanowisko w kwestii zawodników odstrzelonych przez Lechię Gdańsk.

– Są poza naszym zasięgiem finansowym. Ich obecne oczekiwania kontraktowe przewyższają mniej więcej dwukrotnie kwoty, które otrzymują nasi najlepiej opłacani zawodnicy – ucięto dyskusję, co oznacza, że mimo coraz wyraźniejszego widma spadku, ŁKS nie ma zamiaru wchodzić na stół „all-in”.

I to chyba najlepsza wiadomość z wczorajszego „AMA” ełkaesiaków.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
1
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Wiceprezes ŁKS zapowiada rewolucję kadrową: Będziemy musieli zastąpić 13 zawodników

Szymon Piórek
5
Wiceprezes ŁKS zapowiada rewolucję kadrową: Będziemy musieli zastąpić 13 zawodników

Komentarze

0 komentarzy

Loading...