Reklama

Jedni o awans, drudzy o utrzymanie. Polskie boje w Championship

redakcja

Autor:redakcja

21 września 2019, 09:11 • 8 min czytania 0 komentarzy

Ulubiona liga Jerzego Brzęczka. Miejsce, które może stanowić windę do wyśnionej Premier League. Mordercze natężenie meczów, maraton złożony z 46 gier, zakończony jeszcze psychicznym sprawdzianem godnym średniowiecznej komnaty tortur – play-offami, po których wysiłek z prawie pięćdziesięciu spotkań może zaprzepaścić pojedynczy błąd. Tak, wiemy, to oklepany frazes, ale Championship to naprawdę jest liga inna niż wszystkie. A w tym sezonie to też liga trochę bardziej polska niż inne. 

Jedni o awans, drudzy o utrzymanie. Polskie boje w Championship

Liczba może nie powala – mamy na zapleczu angielskiej elity sześciu, w porywach siedmiu zawodników. W przeciwieństwie jednak do większości klas rozgrywkowych na kontynencie – tutaj Polacy są na naprawdę eksponowanych stanowiskach.

PODSTAWOWY POMOCNIK LIDERA

klich kucza

Zacznijmy może od przypadku najbardziej bolesnego, przypadku, który musi powodować pewien dyskomfort nawet u najbardziej obiektywnych widzów, którzy nie ulokowali swoich uczuć w żadnym z klubów Championship. Zacznijmy od Leeds United.

Reklama

Trudno było się w tej ekipie nie zakochać w kilku fazach ubiegłego sezonu. Wiadomo, od momentu zatrudnienia Marcelo Bielsy, wśród fanów Leeds znaleźli się od razu wszyscy wyznawcy filozofii futbolu argentyńskiego szkoleniowca. To zresztą był naprawdę fajny obrazek – do tej, postrzeganej jako twarda i bezwzględna, angielskiej piłki trafiły dwa symbole myśli szkoleniowej opartej na frontalnym ataku. Pep Guardiola ze swoim Manchesterem City pozamiatał najwyższy szczebel rozgrywkowy, a na jego zapleczu podobną robotę wykonywał Bielsa. W Boxing Day, na parę dni przed końcem 2018 roku, Leeds United wydawało się pewniakiem do awansu, w dodatku awansu ugranego na swoich zasadach, ofensywnie, szybko, bez kompleksów. Na 24 mecze Klich z kumplami przegrali trzy – a od końca listopada do świątecznego zwycięstwa wygrali siedem razy z rzędu.

Potem oczywiście wszystko zaczęło się pieprzyć, a już najbardziej dobitnym podsumowaniem sezonu był przegrany baraż z Derby County. Zwycięstwo na wyjeździe, potem szybko strzelona bramka u siebie – na minutę przed przerwą Leeds miało komfortowe 2:0 w dwumeczu i w perspektywie grę o Premier League. Skończyło się 2:4, dalej przeszło Derby, które zresztą i tak nie zdołało wywalczyć awansu.

Leeds United mści się za zeszłoroczne play-offy i strzela Derby County przynajmniej 3 gole? Zagraj w ETOTO po kursie 2,35 (kliknij, aby zarejestrować się i odebrać bonus powitalny – 200% od pierwszego depozytu, aż do 200 złotych!)

Mateusz Klich i wtedy, i dzisiaj był pewnym punktem maszynki Bielsy. W ubiegłym sezonie rozegrał równiutkie 50 występów, zdobywając 10 bramek i dokładając do tego 9 asyst. Technika, mobilność, waleczność – ci, którzy obawiali się czy „techniczny” Klich poradzi sobie w „fizycznej” Championship dostali jakieś 50 dowodów na to, że sobie poradzi. W tych rozgrywkach Bielsa też nie daje odpocząć Klichowi – Polak zaczął od pierwszej minuty wszystkie mecze w lidze plus jeden w EFL Cup, już ma na koncie dwa gole i asystę. Poza tym Leeds znów mocno wchodzi w sezon – po siedmiu kolejkach prowadzi w tabeli z 16 punktami i 12 strzelonymi golami. Kibicujemy im, nie ma sensu tego ukrywać – Jerzemu Brzęczkowi przydałby się przecież pomocnik z Premier League. Poza tym pamiętajmy – w Leeds United jest także Mateusz Bogusz.

Były piłkarz Ruchu Chorzów dostał już 90 minut przeciw Stoke City w pucharowym meczu i zdaje się, że za jakiś czas może zadebiutować również w lidze. Występował w przedsezonowych sparingach, zdobył tam nawet dwie bramki, został powołany do kadry U-21. Swoją drogą – to dobrze wróży na przyszłość, uczyć się ofensywy od Bielsy i obrony od Michniewicza. W klubie nasz tercet uzupełnia Kamil Miazek, bramkarz zespołu Leeds U-23.

Bogusz i Miazek – przyszłość. Klich? Już teraz jeden z ważniejszych zawodników całej ligi, bo przecież tak trzeba określić podstawowego pomocnika trzeciej siły ubiegłego sezonu i obecnego lidera tabeli.

Reklama

PIERWSZY BRAMKARZ (PRZED)OSTATNIEJ DRUŻYNY

BAGGIOVARA 20.06.2019 DZIEN MEDIOWY REPREZENTACJI POLSKI U-21 --- POLISH FOOTBALL NATIONAL TEAM UNDER-21 MEDIA DAY KAMIL GRABARA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Drugi koniec tabeli i drugi ważny dla swojego klubu Polak. Kamil Grabara po wypożyczeniu do duńskiego Aarhus tym razem powędrował zdecydowanie bliżej swojego docelowego punktu, którym bez wątpienia jest Premier League. Huddersfield to jak na razie klub skrojony pod obecne potrzeby Polaka – gra toczy się głównie w ich polu karnym, a ostatnią rzeczą na jaką może narzekać bramkarz kadry U-21 jest brak pracy.

Jak podaje FootStats – na bramkę Huddersfield rywale uderzają średnio 15 razy w meczu, z czego co trzeci strzał leci w światło bramki. Grabara musiał interweniować blisko 35 razy, a przecież trzeba tutaj uwzględnić, że ogółem The Terriers raczej się bronią niż atakują, wobec czego golkiper ma też od razu szkołę wyłapywania dośrodkowań, rozpoczynania gry od bramki oraz ustawiania defensorów.

HUDDERSFIELD SPADA Z LIGI? KURS W ETOTO TO 2,75! 

To zresztą nie umyka fachowcom – przejrzeliśmy sobie m.in. noty wystawiane przez lokalny portal Examiner Live. Grabara otrzymał tam m.in. ósemkę za przegrany mecz z Fulham (plus oczywiście tytuł najlepszego piłkarza swojego zespołu) czy siódemkę za Luton. Co tydzień chwalone są jego interwencje na linii, jeśli ktoś ma jakieś zarzuty – to wobec długich podań. Średnia not według tamtejszych dziennikarzy? 7,2. Najwyższa w zespole, drugi Schindler jest wyceniany o pół stopnia niżej.

Okej, pocieszyliśmy się, pośmialiśmy, teraz ta gorsza wiadomość. Huddersfield przegrało 6 z 7 rozegranych meczów, Grabara wpuścił już 13 goli, ani razu nie zszedł z boiska z czystym kontem. Z drugiej strony – z polskiej perspektywy najważniejszy jest rozwój jego umiejętności jako bramkarza. Biorąc pod uwagę, że został kapitanem kadry Michniewicza a w ostatnich czterech meczach z Orłem na piersi trzy razy zagrał na zero z tyłu – chyba nie ma co narzekać.

 TURBO-NORMALNOŚĆ

Z Kamilem Grosickim sprawa jest jasna. Przed rozpoczęciem każdej rundy wiadomo, że pewnie będzie szukał nowego klubu. Pewnie spróbuje w jakimś zespole z ambicjami. Pewnie zabierze się za to za późno, pewnie zostanie w Hull City, pewnie dorzuci tam kilka goli i asyst.

Nie inaczej jest w tych rozgrywkach, które Grosicki po raz kolejny rozpoczął jako zawodnik Tygrysów. Ile już nieudanych prób opuszczenia Championship za nim? Ze cztery? A „Grosik” i tak cały czas konsekwentnie robi swoje. W ubiegłym sezonie 9 goli i 12 asyst w 40 meczach, wydatna pomoc w spokojnym utrzymaniu Hull City. Zwłaszcza, że eksplozja formy naszego skrzydłowego przyszła w najbardziej istotnym momencie – po 20. kolejce, gdy klub pałętał się w okolicach strefy spadkowej. Od stycznia do 10 kwietnia „Grosik” maczał palce przy 16 golach w 16 meczach.

KAMIL GROSICKI Z KOLEJNYM GOLEM? JEGO TRAFIENIE Z LUTON ETOTO WYCENIA PO KURSIE 3,20!

Po 7 kolejkach sezonu 2019/20, Hull City zajmuje 20. miejsce, a bez goli Grosickiego mogłoby być jeszcze gorzej. Na wagę remisu Kamil trafiał z Millwall oraz przeciw Wigan, a dołożył też sztukę w przegranym meczu ze Swansea na inaugurację sezonu. Duże wyzwanie przed Jerzym Brzęczkiem – u niego w zespole doświadczony pomocnik trafił tylko raz, nie dorzucił też żadnych asyst. I nie chodzi nam tutaj o tę padakę ze Słowenią i Austrią, mamy na myśli CAŁY okres rządów selekcjonera. I od razu dodajmy: nie przekonuje nas popularne tłumaczenie, że „za funty/marki/jeny to szczela”.

REKORDOWY TRANSFER

WARSZAWA 02.09.2019 TRENING REPREZENTACJI POLSKI --- POLISH FOOTBALL NATIONAL TEAM TRAINING SESSION IN WARSAW JACEK MARCZEWSKI KRYSTIAN BIELIK FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

U Grosickiego mamy zasiedzenie, u Krystiana Bielika trochę drugi biegun. Po otrzaskaniu się z angielskim futbolem już w czterech klubach – bo poza treningami w Arsenalu doszły wypożyczenia do Birmingham, Walsall oraz Charltonu – Krystian Bielik zdecydował się na transfer. Świnkę-skarbonkę rozbito dla niego w Derby, gdzie wylądował na drugim miejscu w klasyfikacji najwyższych zakupów – wyprzedza go tylko Vydra, nabyty w sezonie 2016/17 za niemal dziesięć baniek w europejskiej walucie.

– Po dotarciu do finału play-offów, wiele osób z zewnątrz spodziewa się, że Derby w tym sezonie jeszcze się poprawi i zapewni sobie awans do Premier League. Jednak po zmianie menedżera i położeniu nacisku na filozofii stawiania na młodych graczy, w klubie nie ma ciśnienia na awans, fani też zdają się akceptować taki stan rzeczy. Kibice przede wszystkim chcą ładnej gry i ekscytującego sezonu pod wodzą Cocu – mówił nam swego czasu Mark Wakefield z „The Derby Telegraph”.

Czy ten sezon jest ekscytujący? Na razie Derby wygrało 1 z 7 meczów, w dodatku z Huddersfield, które – jak się okazuje – ogrywa prawie każdy w lidze. Bielik zagrał w sześciu meczach, o miejsce w składzie właściwie nie musi się martwić, natomiast trzeba też przyznać – wędruje między defensywną pomocą a pozycją stopera, czasem nawet środkowego w trzy-osobowym bloku. Na razie najlepiej wypadł chyba jego pucharowy debiut ze Scunthrope, gdzie był bodaj najlepszy na boisku, ale nie docierają do nas sygnały, by w pozostałych spotkaniach zaniżał poziom gry kolegów.

Ważny niuans – Philipp Cocu przebudowuje dość gruntownie Derby po tej nieudanej misji Franka Lamparda. Nawet dziennikarze podkreślają, że trudno traktować dzisiejszy mecz Derby z Leeds jako zemstę tych drugich. Bo istotnie, choć nazwy się zgadzają, to dziś ekipa Cocu jest w zupełnie innym miejscu, niż w ubiegłym sezonie kończyła grupa Lamparda. Ci drudzy pozbawili Klicha i Bielsę szans na Premier League, ci pierwsi… Cóż, sezon jest długi, ale zdaje się, że ten będzie raczej „przejściowym” niż „przełomowym”.

SOLIDNOŚĆ

Na koniec zostaje Bartosz Białkowski, 32-letni golkiper Millwall. Szkoda strasznie, że nie wyszedł ten transfer do Premier League, z drugiej strony – Białkowski przynajmniej broni regularnie, co na wyższym szczeblu wcale nie byłoby oczywiste. Recenzje za swoje występy w Championship zbiera całkiem niezłe – do tej pory najwięcej zarzutów pojawiło się chyba po golu… Grosickiego, który pokonał rodaka strzałem z rzutu wolnego. W kolejnym meczu Białkowski bronił już jednak naprawdę świetnie, a London News Online zatytułował swoją relację bardzo wymownie: „Bart Białkowski odpowiedział swoim krytykom mocną dyspozycją”.

Millwall pewnie w tym sezonie będzie próbowało utrzymać się w środku tabeli, co na razie wychodzi im doskonale – po niezłym początku ligi (7 punktów w 3 meczach) zanotowali serię czterech meczów bez wygranej i osunęli się na 15. pozycję.

***

W sumie fajnie się to Championship pod nas poukładało. Chłopak potrzebujący gry i zaufania, by dalej się rozwijać – mamy tu na myśli Bielika – trafił pod skrzydła niezłego holenderskiego trenera, gdzie dostał od razu sporo gry i zaufania, bez ciśnienia na natychmiastowy wynik. Młody bramkarz jest w drużynie, która głównie się broni. Kreatywny pomocnik w zespole, który sporo kreuje. Grosicki strzela, to prawdopodobnie wystarczy i jemu, i nam, by być w miarę szczęśliwym. Białkowski dalej gra od deski do deski. Jeszcze tego Bogusza wpuścić i naprawdę, sezon zapowiada się kapitalnie.

A czego byśmy sobie życzyli w kolejnym? By przynajmniej połowa wspomnianych piłkarzy grała już o ligę wyżej.

Fot.400mm.pl

PAMIĘTAJCIE O PROMOCJACH W ETOTO!

etoto

Najnowsze

Igrzyska

Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Kacper Marciniak
0
Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Anglia

Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha
Anglia

Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów

Bartosz Lodko
1
Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów
Anglia

Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Michał Kołkowski
2
Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Komentarze

0 komentarzy

Loading...