Reklama

Trzeci brat Grimm: Mats Hartling

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2019, 15:45 • 3 min czytania 0 komentarzy

Hulk Hogan, zwany pieszczotliwie Matsem Hartlingiem, zdobył się na wywiad z Sebastianem Staszewskim ze Sport.pl i stara się tam z całych sił wyjść na pokrzywdzonego. Przeklina, rzuca oskarżeniami, dochodzi swoich praw. Generalnie, gdyby reaktywować Platformę Oburzonych, bo coś takiego chyba istniało, tak zwany biznesmen byłby tam przewodniczącym dożywotnio. Tylko my zastanawiamy się:

Trzeci brat Grimm: Mats Hartling

Po co ta szopka, panie Hartling?

Gdziekolwiek bowiem nie spojrzeć, rysuje się nam w tym wywiadzie obraz człowieka niepoważnego. To znaczy rysował się on już znacznie wcześniej, ale teraz ktoś dorzucił kolorowych kredek. Hartling mówi tak:

Dla mnie umowa jest umową. Wisła podpisała dokumenty i to jest istotne.

(…)

Reklama

A 12,2 mln zł wpłynęło na konto Wisły?

Nie.

Może ktoś na Reymonta otrzymał chociaż potwierdzenie przelewu?

Myślę, że nie.

(…)

Wróćmy do pieniędzy, bo te są w sprawie kluczowe. 40 procent z 12 mln zł to blisko 5 mln zł. Dlaczego sam nie przelał pan na konto Wisły części pożyczki za wasze akcje?

Reklama

Bo nie musiałem.

Generalnie ten potok myśli – choć słowa „myśli” użyliśmy z grzeczności – można związać jednym zdaniem. Pan Hartling uważa się za 40% udziałowca Wisły, ale nie wpłacił żadnych pieniędzy i w najbliższym czasie wpłacić nie zamierza. Można więc to ująć nawet dwoma słowami: jest śmieszny. Dochodzi swoich praw, mimo że ani on, ani jego wspólnik, nie wyłożyli na klub nawet złotówki.

Tak, wątpimy też w tę złotówkę, gdyż Hartling mówi:

Czy na konto Towarzystwa Sportowego wpłynęła złotówka za klub?

Pan Ly przekazał prezes Sarapacie złotówkę w zamian za akcje klubu. Odbyło się to w biurze Wisły. Świadkiem wszystkiego był Adam Pietrowski. Ly wciąż zresztą posiada całość akcji.

Szymon Michlowicz twierdzi, że TS nie otrzymało złotówki.

Ly ją przekazał.

Przecież to jest, cholera jasna, żałosne. Typ chce być biznesmenem, a niby nie wie, że nawet przekazanie tej jednej pieprzonej złotówki musi być zaksięgowane? Że nie może Vanna Ly wyjąć sobie z tylnej kieszeni zeta i dać jej Sarapacie? Że świadkowanie Adama Pietrowskiego jest tyle samo warte co zdjęcia potwora z Loch Ness? Idąc tą ścieżką niepoważności, można myśleć, że Hartling byłby zadowolony, gdyby te mityczne dwanaście baniek przekazać w walizce zostawionej pod mostem. Przecież Pietrowski miałby widzieć jak Ly tam walizkę kładzie! Ręce opadają.

Poza tym, może panowie Hartling i Pietrowski ustalcie wersje, bo Pietrowski mówił:

– Nie wiem czy złotówka była wpłacona, czy nie. Mogę o to zapytać pana Hartlinga.

Przecież to jest hit hitów. Jeden mówi, że drugi widział jak wpłacano ZŁOTÓWKĘ. Drugi mówi, że trzeba pytać pierwszego, bo on sam nie wie!

Alelega okazała się firmą-krzakiem, a Ly jakimś oszustem. Wprowadził w błąd nas wszystkich. Pokazywał dokumenty według których jego firma obracała setkami milionów dolarów, a teraz nawet nie wiemy, czy ona wciąż istnieje. W 2017 roku jeszcze istniała, ale czy dziś funkcjonuje? Nie wiem. Po prostu chcę się dogadać.

Czyli tak: Hartling idzie w kimś biznes, sprawdza, że w 2017 roku firma współwłaściciela istniała i stwierdza: „no tak, mamy 2018 rok, ale już nie będę drążył.” Ręce opadają i szkoda klawiatury, by komentować te brednie.

Na koniec jedno zdania prawdy:

Mały gnojek (…) mały dupek. 

To się zgadza, Vanna Ly jest niski i okazał się dupkiem. Ale warto by powiedzieć, że pan co prawda wysoki, ale nie dał jeszcze argumentów, by w drugiej poruszonej kwestii szczególnie się różnić.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...