Reklama

Co się działo w polskiej piłce klubowej, gdy reprezentacyjna zbierała cięgi?

redakcja

Autor:redakcja

17 października 2018, 16:28 • 7 min czytania 6 komentarzy

Reprezentacje rozjechały się do domów, w najbliższy weekend wracają więc najmocniejsze ligi, przeciętne ligi, no i ekstraklasa. Kiedy byliśmy skupieni na kadrze Brzęczka, trochę się wokół polskich boisk działo, więc warto wynotować to, co najważniejsze, żebyście siadając w piątek przed telewizorem, byli w pełni przygotowani do oglądania.

Co się działo w polskiej piłce klubowej, gdy reprezentacyjna zbierała cięgi?

1. Przede wszystkim ruszyła karuzela, trenerów zmieniono w Wiśle Płock i Zagłębiu Sosnowiec. Zwolnienie Dariusza Dźwigały nie mogło specjalnie dziwić, gdyż Nafciarze prezentowali się fatalnie, wygrali ledwie dwukrotnie – ze słabą Legią i szczęśliwie z Lechią – a ostatnio dostali po dupie od Pogoni aż 0:4. Każdy z zawodników obniżył tam loty, czego czołowym przykładem jest Stilić, u Brzęczka czołowy pomocnik ligi, u Dźwigały bezbarwny i przeciętny człapak.

Następcą został Kibu Vicuna, znany u nas wcześniej z asystentury u Jana Urbana, a ostatnio pracujący w litewskich Trokach. I to z niezłym skutkiem, bo w pucharach Hiszpan ograł walijskie Cefn Druids i kazachski Irtysz, odpadając po zaciętym dwumeczu z Partizanem (0:1 i 1:1). Natomiast w krajowej lidze Vicuna punktował też dobrze, wygrywając pięć meczów, remisując i przegrywając po dwa razy. Jest to więc ciekawa zmiana, ale szerzej piszemy o Vicuni TUTAJ.

Co do Sosnowca – z jednej strony może dziwić, że Dudek zdecydował się opuścić ten pokład tak szybko. Pewnie, nie szło jemu i zawodnikom, ale ciężko pracowali, by dostać taką szansę i ucieczka tak prędko mogłaby dziwić. No, ale jeśli zestawić to z pogłoskami, że Dudkowi zaczęła się rozłazić szatnia oraz z faktem, że kilka dni później zaprezentowano go jako trenera GKS-u Katowice, już tak dziwnie jest. Następca? Tak jak w przypadku Wisły Płock, opcja zagraniczna, a konkretnie Valdas Ivanauskas. Piłkarz – świetny, jeden z najlepszych w historii litewskiej piłki, mający w CV Austrię Wiedeń, HSV, CSKA i LokomotiwTrenersko – tak sobie. Pisaliśmy:

Reklama

Pracę trenerską Ivanauskas rozpoczął w 2003 roku jako asystent w reprezentacji Litwy, ale po dwóch latach zaczął działać na własny rachunek. Po mistrzostwie z FBK Kowno zaczęła się wędrówka po Europie. Ze szkockim Hearts zdobył krajowy puchar. Jego podopiecznymi byli wtedy m.in. Craig Gordon, Mauricio Pinilla, Neill McCann czy inna litewska legenda Edgaras Jankauskas. Relacje z ekscentrycznym i podejrzewanym o wiele machlojek właścicielem „Serc” Władimirem Romanowem (i jego synem Romanem, który został prezesem) bywały burzliwe. Przejście do Szkocji było naturalnym krokiem, bo FBK Kowno również należało do Romanowa. 22 października 2006 roku Ivanauskas stracił posadę, by… miesiąc później wrócić do łask. Takie to były czasy w Hearts, a o Romanowach raczej niewiele dobrego mogliby powiedzieć Polacy, którzy mieli z nimi styczność – na czele z Dawidem Kucharskim i Adrianem Mrowcem.

Ivanauskas później przez chwilę trenował niemiecki Carl-Zeiss Jena, wówczas rywalizujący w drugiej lidze. Tam jego zawodnikiem był na przykład Nils Petersen, dzisiejsza gwiazda Freiburga. Litwin stanowisko objął we wrześniu 2007, wyleciał w grudniu. W dwunastu ligowych meczach odniósł zaledwie dwa ligowe zwycięstwa, więc trudno się dziwić. Kolejne lata to po prostu łapanie posad (kluby azerskie, gruzińskie czy krajowe). W latach 2013-2015 prowadził rosyjskiego drugoligowca SKA Chabarowsk. Sezon 2016/17 niemal w całości spędził jako szkoleniowiec cypryjskiego ekstraklasowca Ethnikosu, gdzie współpracował z polskim bramkarzem Patrykiem Prockiem, niedawnym obrońcą Sandecji Nowy Sącz Płamenem Kraczunowem czy strzelającym jeszcze niedawno gole dla Korony Kielce Niką Kaczarawą.

2. Odchodząc jeszcze od ekstraklasy, ale pozostając na karuzeli, warto zaznaczyć, że pracę w Chojniczance dostał Maciej Bartoszek, pozostający bez roboty od czasu zwolnienia z Bruk-Betu. Trenera zmieniła też Garbarnia i wywołało to powszechny niesmak. Po pierwsze jest to klub, w którym pieniądze ogląda się nie dwa razy, a piętnaście i to pod mikroskopem. Po drugie w takich warunkach Mirosław Hajdo zrobił dwa awanse, z trzeciej ligi do drugiej, z drugiej do pierwszej. Teraz Garbarnia jest ostatnia, ale czego tam oczekiwano, kolejnego awansu? Po trzecie wręcz obrzydliwe są kulisy tego zwolnienia, a mówił o nich sam Hajdo na antenie Weszło FM: – W pewnym momencie przestał grać syn wiceprezesa, który żył historią, kiedy występował w Górniku Zabrze. Jednak na teraz nie był w stanie dać rady w pierwszej lidze ze swoimi umiejętnościami. Czekałem na moment, kiedy to się na mnie odbije i dzisiaj się odbiło. Uważam, że robiliśmy wyniki, ale miano do mnie pretensje o tę jedną osobę. Całość TUTAJ.

Stery po Hajdzie przejął Bogusław Pietrzak. Gdy po raz ostatni wygrał jakiś mecz, w 2009 roku prowadząc Ruch Chorzów, jego rywalem była Polonia Bytom z Jerzym Brzęczkiem w składzie. Do Pietrzaka nic nie mamy, ale ta fajna historia, którą pisała Garbarnia, przestała budzić sympatię.

3. Wywiadów postanowili udzielić Damian Dukat i Marzena Sarapata. Temat: wiadomy, powiązania Wisły Kraków z bandytami. Sarapata oraz Dukat chcieli przerwać milczenie i skutecznie się bronić, niestety, wyszło trochę odwrotnie, niż w teorii miało wyjść, bo oba wywiady wypadły blado, szczególnie Dukat pokazał się bardzo słabo. Punktował to wszystko u nas Szymon Jadczak, autor reportażu w Superwizjerze. – Przygotowując się do rozmowy, wypisałem sobie pięć stron kłamstw, które są w tych wywiadach. Praktycznie można tu przy każdym zdaniu się do czegoś przyczepić i powiedzieć, że coś jest nieprawdą, manipulacją czy żartem – mówił na antenie Weszło FM. Zapis tej rozmowy znajdziecie TUTAJ.

4. Powody do optymizmu dla Wisły? Dogadała się w sprawie rozwiązania kontraktu z Kiko Ramirezem. Pieniędzy w krakowskiej kasie nie ma za dużo, więc każde zejście z niepotrzebnego etatu jest na wagę złota.

Reklama

5. Problemy ma Pogoń Szczecin. Izba ds. Rozstrzygania Sporów FIFA orzekła, że przy transferze Spasa Delewa doszło do nieprawidłowości i nałożyła na Pogoń zakaz transferowy na najbliższe dwa okienka, a samego zawodnika ukarała czteromiesięcznym zawieszeniem i karą finansową. O jakie nieprawidłowości chodzi? Ano o takie, że Delew, chcący opuścić swój poprzedni klub – Beroe Starą Zagorę – po konflikcie z kibicami, wypowiedział swój kontrakt. Klub oczywiście kręcił nosem, licząc na zarobek, ale tamtejsza federacja nie widziała w tym nic złego i przekazała certyfikat kolejnemu zespołowi, czyli właśnie Pogoni. FIFA jednak miała na tę sprawę inny pogląd i wszczęła postępowanie.

– W klubie nie ma paniki. Trener Kosta Runjaić zareagował spokojnie. Delew to ważny zawodnik, brakuje go, ale istnieje szansa, że bardzo szybko będzie mógł grać. Jego prawnik lada dzień wniesie zastrzeżenie co do zawieszenia, tutaj decyzja powinna zapaść w ciągu tygodnia. W 99 procentach takie wnioski są rozpatrywane pozytywnie, bo uznaje się, że prawo krajowe jest istotniejsze niż „fifowskie”. Myślę, że tak naprawdę jego zawieszenie potrwa teraz tydzień, a nie cztery miesiące. Wróci do gry i będzie czekał na wyrok w Lozannie. Prawnik Spasa jest przekonany, że się wybronią, a jeśli oni się wybronią, to tym bardziej my – mówił nam prezes Pogoni, Jarosław Mroczek.

Cały artykuł znajdziecie TUTAJ.

6. Pozaboiskowe problemy ma też Śląsk. Klub przegrał w sądzie sprawę z Sebino Plaku i będzie mu musiał wypłacić milion złotych odszkodowania. Obecne władze nie chcą uciekać od odpowiedzialności, ale też sądzą, że od tej odpowiedzialności nie powinien uciekać Paweł Żelem, który kierował klubem, gdy Plaku był traktowany mocno nie fair.

Pisaliśmy:

Z tego co słyszymy – nikt w Śląsku nie będzie machał szabelką i przeciągać procesu. Zresztą nie bardzo jest co przeciągać – jeśli w ciągu 30 dni klub nie dopełni zobowiązań, to dobierze się do nich Komisja Dyscyplinarna, która w wachlarzu kar ma nawet wycofanie licencji na grę w Ekstraklasie. Więc siłą rzeczy władze wrocławian wiedzą, że sprawa jest przegrana. Ale próbują ustalić winnego tej sytuacji. A właściwie już go znaleźli i prawdopodobnie będą próbowali obciążyć go częścią lub całością kary nałożonej na nią przez CAS i PSP.

Chodzi o Pawła Żelema, który miał prowadzić „negocjacje” z Plaku i który miał wydawać decyzje o tym, by Albańczyk pokornie przekonał się do obustronnego rozwiązania kontraktu lub obniżki pensji.

Całość TUTAJ.

7. Problemy prawne Pogoni i Śląska to nowość, ale ogólne problemy ze sobą Sławomira Peszki już tą nowością nie są. W tym sezonie najpierw było zawieszenie za bydlacki atak na Novikovasa, teraz jest odsunięcie od pierwszego składu Lechii. Peszko miał popisać się niesubordynacją na treningu i oczywiście coś jest na rzeczy, natomiast trzeba spojrzeć na sprawę szerzej. Peszko trenerowi Stokowcowi nie pasuje i trudno się szkoleniowcowi dziwić. Ma kłopot bogactwa na skrzydłach, a Sławek to przepłacony gość w zaawansowanym wieku, który zarabia głównie kartki i kreuje afery, bo na boisku pożytku z niego Lechia miała od dłuższego czasu coraz mniej.

Niewykluczone, że to koniec Peszki w Lechii, a szerzej pisaliśmy o tym TUTAJ.

8. Raport medyczny: pół roku będzie pauzować Tomasz Nowak, który zerwał więzadła krzyżowe. Jak nie idzie Zagłębiu, to nie idzie. Słaba gra, zmiana trenera, a teraz to. Utrata ważnego ogniwa ze środka pola. Nowak może futbolu nie wymyślał na nowo, ale w miernym beniaminku był jedną z nielicznych jasnych postaci.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
3
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

6 komentarzy

Loading...