Reklama

Dawaj na ring, czyli Nurmagomiedow wyzywa Mayweathera

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

15 października 2018, 17:35 • 4 min czytania 5 komentarzy

Chabib Nurmagomiedow właśnie po raz kolejny potwierdził, że w świecie MMA jest absolutnym kozakiem. W walce z dotychczasowym królem Conorem McGregorem był lepszy pod każdym względem. Wygląda na to, że gwieździe z Dagestanu panowanie w UFC nie wystarcza. Właśnie rzucił wyzwanie Floydowi Mayweatherowi Juniorowi, legendzie boksu, niepokonanej w 50 walkach. Pytanie tylko: czy taki pojedynek miałby jakikolwiek sens?

Dawaj na ring, czyli Nurmagomiedow wyzywa Mayweathera

Nurmagomiedow wytrzymał starcie z McGregorem praktycznie do końca. Rosjanin nie dał się sprowokować, kiedy Irlandczyk zaatakował wiozący go autokar. Nie wybuchł, gdy na konferencjach prasowych obrażał nie tylko samego Chabiba, ale także jego ojca i trenera. Do walki podszedł na tyle na chłodno, na ile to było możliwe. W klatce metodycznie pracował, aż zdołał znaleźć się za plecami rywala i zafundować mu duszenie. Wybuchł dopiero wtedy, gdy McGregor odklepał. Zaczęła się gigantyczna zadyma z udziałem członków obu ekip. Federacja UFC ostro skrytykowała Nurmagomiedowa za spowodowanie bijatyki. Pochwalił go za to… Władimir Putin. Rosyjski prezydent uznał, że Chabib zrobił to, co należy; coś, co powinien robić każdy Rosjanin, kiedy ktoś go obraża – wziąć sprawy w swoje ręce.

Faktem jednak jest, że Nurmagomiedowowi pod pewnymi względami trudno się dziwić. To on jest mistrzem UFC, to on nie przegrał ani razu w 27 zawodowych walkach, to on walczy najlepiej i najskuteczniej. Poza tym, to także on imponuje sportową postawą (może poza sytuacją po ostatniej walce), rywali traktuje z szacunkiem, ciężko pracuje i nie pajacuje. Słowem: prawdziwy mistrz. A jednak – zdecydowanie największą gwiazdą jest kto inny. Ktoś, kogo przed chwilą zdemolował w klatce. Ktoś, dla kogo zresztą była to już czwarta porażka w oktagonie. Nie można się dziwić, że Chabiba to uwiera.

No i oczywiście, jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wprawdzie Nurmagomiedow za każdym razem powtarza, że nie walczy dla kasy, to jednak w jego najnowszym pomyśle trudno szukać innych motywacji.

Podczas gali bokserskiej w Jekaterinburgu, Nurmagomiedow wpadł na Leonarda Ellerbe, szefa grupy promotorskiej Mayweather Promotions i najbliższego współpracownika Floyda Mayweathera Jr. Amerykanin zamieścił na Instagramie filmik z tego spotkania.

Reklama

Dawaj, Floyd! Musimy teraz walczyć! 50-0 kontra 27-0, dwóch facetów, którzy nigdy nie przegrali. Zróbmy to, bo w dżungli może być tylko jeden król. To ja jestem tym królem, bo Mayweather nie potrafił powalić McGregora, a ja zrobiłem to z łatwością – mówi na nagraniu Nurmagomiedow.

Rosjanin pije do Mayweathera, bo marzy mu się powtórka z sierpnia ubiegłego roku. Wtedy niepokonany w 49 walkach bokserskich Amerykanin stanął w ringu naprzeciwko debiutującego w ringu Conora McGregora. Zgodnie z przewidywaniami ekspertów, Irlandczyk nie stanowił dla niego najmniejszego zagrożenia, „Money” robił, co chciał i zakończył nierówną walkę w 10. rundzie, wcześniej kilkukrotnie wstrzymując ciosy, żeby nie zanotować nokautu za szybko. Ze sportowego punktu widzenia to starcie nie miało za dużo sensu, ale co z tego, skoro transmisje Pay-Per-View wykupiło 4,3 miliona Amerykanów, a walka przyniosła dochód zbliżający się do 400 mln dolarów?!

McGregor za występ dostał około 100 milionów, czyli wielokrotnie więcej niż Nurmagomiegow łącznie przez całą karierę. Nic dziwnego, że twardziel z Dagestanu, który pod każdym względem czuje się lepszy od Irlandczyka, także chciałby powalczyć o podobne pieniądze. Trzeba jednak pamiętać, że w walce bokserskiej z Mayweatherem szanse będzie miał jeszcze mniejsze niż Conor. Czemu? Bo zawodnik z Dublina bazuje na bardzo mocnych ciosach w stójce, dzięki czemu miał – przynajmniej teoretyczne – cień szans na znokautowanie Amerykanina. Rosjanin, którego najmocniejszą bronią jest parter, w ringu będzie bezradny, jak dziecko we mgle. Ale czy będzie mu to przeszkadzać, kiedy zobaczy na koncie kwotę z ośmioma zerami? Mocno wątpimy.

Mayweather na razie pomysłu walki nie komentuje, nazwiska Nurmagomiedowa nie wymienia. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że powoli zaczyna szykować grunt pod takie starcie.

Nie wiem zbyt wiele o gościu, który walczył z McGregorem, ale wiem, że jest niepokonany. McGregor był trudnym rywalem, ale jego przeciwnik wyskoczył z klatki i zaczął walczyć z ludźmi na widowni, to było bardzo nieprofesjonalne – mówi. – To będzie gigantyczna grzywna, jestem tego pewny. Po mojej walce z Zabem Judah była szalona bijatyka w ringu i potężna kara, potężna. Jeśli się nie mylę, siedmiocyfrowa. Nie dla mnie, ale mogła być dla Zaba Judah, albo mojego wuja Rogera, albo nawet Leonarda Ellerbe, więc jeśli gość wyskakuje z klatki na trybuny i bije tam różnych ludzi, to kara będzie szalona.

Jedno wydaje się nieuniknione: w 2019 roku raczej zobaczymy powrót Mayweathera ze sportowej emerytury. Na horyzoncie majaczy walka z Nurmagomiedowem, ale to nie jest jedyny pomysł na skok na kasę. „Money” ma rozmawiać także na temat rewanżowego pojedynku z inną legendą ringów – Mannym Pacquiao.

Reklama

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Antoni Figlewicz
1
Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Inne sporty

Komentarze

5 komentarzy

Loading...