Reklama

Chyba nawet pauza Klicha nie zmieni sytuacji Linettego

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

14 października 2018, 09:41 • 4 min czytania 17 komentarzy

Mateusza Klicha z dzisiejszego meczu wykluczył nadmiar żółtych kartek. W normalnych okolicznościach czekalibyśmy na występ Karola Linettego, ale bardzo prawdopodobne jest to, że pomocnik Sampdorii zacznie mecz na ławce. Czyli stara śpiewka, jak co zgrupowanie – obiecująca forma w klubie, duże nadzieje przed przyjazdem, a jak przychodzi co do czego, marginalna rola w narodowej kadrze.

Chyba nawet pauza Klicha nie zmieni sytuacji Linettego

– Jeszcze nie gram w kadrze tego, co potrafię w Sampdorii – mówił nam w maju Linetty. Minęło kilka miesięcy i właściwie nic się nie zmieniło, nadal nie gra w kadrze tego, co potrafi w Sampdorii. Gra mało, od meczu z Kazachstanem – inaugurującego eliminacje mistrzostw świata – uciułał 638 minut na 1890 możliwych. Niecałe 34 procent czasu gry. Ile minut zapamiętaliśmy, ile minut było naprawdę efektownych, ile minut wryło nam się w pamięć dzięki niekonwencjonalnym zagraniom czy otwierającym podaniom Karola? No, pewnie w przybliżeniu jakieś zero.

– W kadrze jestem w środku pola, nie wychodzę do boku, trzymam się tego centrum, pomagam w obronie i ataku. W Sampdorii gram pół skrzydłowego, pół środkowego. Gdy bronimy, muszę zejść do centrum boiska, gdy pressujemy, atakuje obrońca i muszę podwoić jego pozycję – tłumaczył nam Linetty. Ale nie ma co ukrywać – z czego sam zawodnik zdaje sobie sprawę – że problem leży gdzie indziej.

Bo o ile w Sampdorii Polak czuje się już komfortowo, jest pewny siebie i wie, na czym stoi, o tyle w reprezentacji tego mu brakuje. We Włoszech rozegrał w tym sezonie osiem ligowych spotkań. Siedem z nich w pierwszym składzie. Jest chwalony, ostatnio – przeciwko SPAL – strzelił nawet gola. Kiedy jednak przychodzi co do czego, zamyka się w sobie podczas zgrupowań reprezentacji.

Na razie nie odmienił go Jerzy Brzęczek, bo jego 24-minutowy występ z Włochami był mało konkretny. Pisaliśmy wówczas, że to największy, obok Błaszczykowskiego, przegrany meczu. Bo grał po głośnym wywiadzie, w którym skarżył się na brak minut podczas mundialu. Tymczasem nie pokazał zupełnie nic. Nie przeprowadził ani jednej ciekawej akcji zaczepnej.

Reklama

Z Irlandią – kiedy rozegrał pełne spotkanie – nie było lepiej, z naciskiem na gorzej. Mamy wrażenie, że w kadrze jest tak niemrawy, że gdyby faktycznie zagrał na mundialu, to jedyne co by pokazał, to drogę do bramki Kolumbijczykom czy innym Senegalczykom. Na szczęście nie mieliśmy okazji się przekonać, wyręczyli go inni.

Nie wiemy, która wiedźma rzuciła na Linettego klątwę, ale naprawdę trudno tutaj znaleźć inne wytłumaczenie niż działanie sił nieczystych. Ale z drugiej strony – nad czym ostatnio się zastanawialiśmy – może chodzi o podejście samego Karola? Spójrzmy na głośny wywiad, którego udzielił. Opowiada, że był bardzo zły na trenera Nawałkę. Że czekał, aż szkoleniowiec zaprosi go na indywidualną rozmowę, do której ostatecznie nigdy nie doszło. Z drugiej strony – on sam na nic nie nalegał, bo „atmosfera nie była najlepsza” i „nie chciał nikomu zawracać głowy”.

Pisaliśmy wówczas tak:

To chyba najlepiej oddaje podejście Linettego do rywalizacji o miejsce w składzie. Wieczne oczekiwanie, aż ktoś mu coś zagwarantuje, oficjalnie zapewni o zaufaniu. Jak powiedział trener Janusz Kudyba w jednej z rozmów z Weszło, piłkarz musi rozpychać się łokciami, walcząc o swoją pozycję w drużynie. Jeżeli jest zakompleksiony, nieśmiały, wycofany – zawsze skończy na lodzie. Trenerzy wolą konkretnych facetów od zabawy w podchody. Zwłaszcza w kadrze, gdzie czasu na zbudowanie sprawnie działającego zespołu jest podczas zgrupowań po prostu niewiele.

I to samo obserwujemy w wykonaniu Linettego teraz.

Oczywiście, nie wykluczamy, że Jerzy Brzęczek zdecyduje się postawić dziś na chłopaka z Damasławka (choć jest to bardzo mało prawdopodobne), a ten zamknie nam usta. Ale majątku byśmy na to nie postawili.

Reklama

Znamienne, że ma małe szanse na grę w sytuacji, kiedy Klich pauzuje za kartki. Jasne – grając dwójką napastników trudno znaleźć miejsce dla pomocnika Sampdorii (bo w środku są Krychowiak i Zieliński, bo Klich grał ostatnio bliżej prawej strony), ale i tak – to musi być dla Karola dobijające, bo w praktyce to Klich zajmuje jego miejsce w składzie.

Dziś jednak zapowiada się, że do łask powrócą skrzydłowi, konkretnie Błaszczykowski i Grosicki, którzy zagwarantowali ostatnio bardzo dobrą zmianę. Do tego Lewandowski, Piątek, Zieliński. Jakkolwiek spojrzeć, będzie kim straszyć.

Szkoda tylko, że i na naszej ławce znajdzie się osoba, która co zgrupowanie wydaje się przestraszona. Karol, chyba pora się obudzić. Wiadomo, zdarza się, że nawet najlepszym nie jest łatwo przełożyć dyspozycji klubowej na reprezentacyjną. Zostając na krajowym podwórku, możemy wymienić dawnego Lewandowskiego czy jakiś czas temu Zielińskiego, którego problemy często powracają. Ale Karol i tak każdego z nich detronizuje w mianie piłkarza, który tak bardzo traci swoje atuty podczas meczów reprezentacji.

***
Nie wiemy, czy możecie liczyć na dobry występ Linettego, choć wszyscy by sobie tego życzyli. Ale na pewno możecie liczyć na to, że w sklepach znajdziecie limitowane puszki Coca-Cola Zero Cukru, stylizowane na stroje naszej kadry z ostatnich lat. Pod mecz Polska-Włochy siądą idealnie, więc wiecie co z tym zrobić.

coca_cola_weszlo1920x1343

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

17 komentarzy

Loading...