Reklama

Setny mecz Lewandowskiego, Kuba pobije rekord Żewłakowa

redakcja

Autor:redakcja

11 października 2018, 08:12 • 12 min czytania 7 komentarzy

W czwartkowej prasie mamy naprawdę dużo czytania przed meczem z Portugalią. Postarały się nawet tytuły, w których często o piłce nie ma zbyt wiele ciekawego. 

Setny mecz Lewandowskiego, Kuba pobije rekord Żewłakowa

PRZEGLĄD SPORTOWY

ps okladka

Robert Lewandowski rozegra 100. mecz w kadrze, Jakub Błaszczykowski 103. – i pobije rekord Michała Żewłakowa.

Trener Brzęczek dopiero tworzy zespół według własnego pomysłu. Błaszczykowski może zacząć z Portugalią jako zmiennik, ale wejdzie na boisko i wyprzedzi Michała Żewłakowa pod względem liczby meczów rozegranych w kadrze. On i Lewandowski (najlepszy strzelec kadry w historii) to dwóch najważniejszych piłkarzy reprezentacji Polski ostatniej dekady. – W tym czasie mieli największy wpływ na drużynę narodową. Najpierw to Kuba znaczył najwięcej, ale w ostatnim okresie Robert strzelił wiele ważnych goli i sporo od niego zależało. Mając takich zawodników, ważne jest, by reprezentacja dobrze funkcjonowała jako całość, to oni wyznaczali i wyznaczają jej kierunek – mówił selekcjoner. Wszystko poszło w dobrą stronę.

Reklama

Dziewięć lat temu, w październiku 2009 roku obaj zagrali przeciwko Słowacji w przegranych już eliminacjach do mundialu w RPA (Kuba od początku, Robert wszedł na boisko w 68. minucie). Dla obecnego kapitana reprezentacji był to dopiero trzeci występ w kadrze – musiał wywołać traumę, bo Stadion Śląski odwiedziło wtedy cztery tysiące kibiców, którzy w ramach protestu przeciwko PZPN-owi zbojkotowali mecz. Dziś, nawet mimo nieudanego mundialu, to sytuacja niewyobrażalna. Reprezentacja wypiękniała i urosła, podobnie jak chorzowski „Kocioł Czarownic”, który przeszedł gruntowny remont i dziś jest obiektem na światowym poziomie.

ps1

Historia Jakuba Bednarczyka, który mógłby zapomnieć o MŚ U-20, gdyby urodził się dwa dni wcześniej.

Oprócz tego komentarze o zmianach trenerów w Płocku i Sosnowcu.

ps2

Maciej Jankowski ma swój najlepszy czas w Arce Gdynia, a Flavio Paixao tak łatwo z wykonywania rzutów karnych nie zrezygnuje, choć już dwa zmarnował w tym sezonie.

Reklama

ps3

Przechodzimy do dodatku przed meczem z Portugalią.

ps4

Krzysztof Piątek opowiada o swoich pierwszych tygodniach we Włoszech.

Włoskie powietrze ci służy.

Rozejrzyj się. Genua to piękne miejsce. Jest październik, a mamy 25 stopni. Morze, fajne miasto, port. Widziałeś, że tu zaczyna się trasa rejsów dookoła świata? Do tego dobre jedzenie – szczególnie do gustu przypadła mi bresaola – genialna wędlina wołowa. Pasuje mi włoski styl życia. Na początku trudno było przystosować się do ich sjesty, gdzie na kilka godzin miasto właściwie umiera, a ja na przykład nie zrobiłem wcześniej zakupów, ale po krótkim czasie taki rytm dnia wchodzi w krew. Naprawdę nie mam na co narzekać. Mieszkam w bardzo ładnym miejscu, blisko wybrzeża, w klubie przyjęli mnie z otwartymi rękoma.

Dolce vita.

Zgadza się. Żyje się tu trochę inaczej, spokojniej. Ludzie są bardzo otwarci. Wieczorami knajpki wypełnione mieszkańcami i turystami kosztującymi lokalne specjały. Od razu przychodzi mi na myśl fakt, że na początku dziwnie się czułem z winem na stole do obiadu, ale wiadomo – we Włoszech, Francji czy Hiszpanii nikt nie robi problemu z jednej czy dwóch lampek czerwonego trunku. Na zdrowie. Śmiać mi się chciało jak nasz lekarz siedział sobie z kieliszkiem i wypisywał nam jakieś recepty. Efekt zaskoczenia już minął.

Do Ligurii mogłeś trafić wcześniej.

Tak, już rok temu miałem konkretną ofertę z Genui. Nie wiem na jakich warunkach, ale bardzo mocno mnie wtedy chcieli. Ostatecznie zdecydowałem się zostać w Krakowie po konsultacjach z rodziną, menedżerami i trenerem Probierzem. Przyszedł wtedy do Cracovii, miał swoją wizję i pomysł na mnie. Powiedział, że jest jeszcze za wcześnie na wyjazd, w rok się rozwinę i wtedy mogę ruszać w świat. Zaufałem mu, zostałem i to zaprocentowało udanym startem w Serie A.

ps5

Duża rozmowa z Grzegorzem Krychowiakiem, który odżył w Lokomotiwie Moskwa. – Wracam do formy z Sevilli – deklaruje.

Na początku września udzielił pan wywiadu Pawłowi Wilkowiczowi, w którym bardzo ostro wypowiedział się na temat PSG. Ktoś z Paryża się odezwał, miał pretensje o te słowa?

GRZEGORZ KRYCHOWIAK: Zdaję sobie sprawę, że pewnych rzeczy nie mogłem powiedzieć, gdy tam byłem. Siedziało mi to w głowie, musiałem to z siebie wyrzucić, bo klub nie może działać w ten sposób. Gdy piłkarz jest pierwszoplanową postacią i chce zmienić zespół, wywiera presję na swoim pracodawcy, nie przychodzi na treningi wymuszając w ten sposób zgodę na odejście, wtedy robi się o nim głośno, jest krytykowany. Ale kiedy sytuacja dotyczy drugiej strony, gdy to klub wymusza na piłkarzu transfer, wtedy nikt o tym nie mówi, choć ewidentnie brakuje szacunku dla zawodnika. Tak było ze mną, chcieli się mnie pozbyć, sprzedać za wszelką cenę. W takiej sytuacji każdy powinien się bić o swoje. Kiedy podpisałem pięcioletni kontrakt z PSG, wiedziałem, że potrzebuję czasu, by się przebić do składu, zaadaptować się w nowym zespole. Sądziłem, że go dostanę. Nigdy bym się nie spodziewał, że po czterech miesiącach usłyszę, że mogę zmienić klub.

Tym bardziej, że trafiał pan do Unaia Emery’ego, którego doskonale znał z Sevilli.

GRZEGORZ KRYCHOWIAK: Dlatego aż trudno mi uwierzyć, że to wszystko tak się potoczyło. Kiedy trafiasz do szkoleniowca, który cię nie zna, to czasem się zdarza, że nie pasujesz do jego koncepcji. Ale gdy przychodzisz do trenera, który dokładnie wie, co potrafisz, to ja po prostu tego nie rozumiem. Zapytałem go wprost, czy chciał mnie ściągnąć do PSG. Odpowiedział, że tak. Wychodząc z jego biura byłem zaskoczony i nadal nie wiedziałem, w czym w takim razie tkwi problem. Byłem na niego wściekły.

On o tym wie?

GRZEGORZ KRYCHOWIAK: Wydaje mi się że nie, ale to mało istotne.

Mówi pan ostro o PSG, mimo że wciąż jest zawodnikiem tego klubu. Żeby pozostać w Lokomotiwie, musi pan rozegrać co najmniej połowę spotkań, wtedy automatycznie uruchomi się klauzula wykupu. A jeśli się nie uda?

GRZEGORZ KRYCHOWIAK: Wszystko może się zdarzyć.

ps6

W czołowych dwudziestu ligach Europy nie ma żadnego regularnie grającego polskiego lewego obrońcy. To nasza wielka dziura.

Chris Anderson i David Sally, przekonywali w książce „Futbol i statystyki”, że większym wzmocnieniem zespołu niż ściągnięcie nowej gwiazdy jest wymienienie najsłabszego ogniwa. Przenosząc tę teorię na polskie warunki, ważniejsze od eksplozji talentu kolejnego środkowego napastnika, jak Krzysztof Piątek, z perspektywy reprezentacji Polski byłoby pojawienie się solidnego, nawet nie tak spektakularnego, lewego obrońcy.

Problem z obsadą tej pozycji nie jest ani sprawą nową, by przypomnieć tylko słowa Jakuba Wawrzyniaka, który określał siebie jako „zmiennika piłkarza, który nie istnieje”, ani sprawą wyłącznie polską. W większości nacji lewa obrona to najsłabiej obsadzona pozycja w zespole. Z Jerzym Brzęczkiem ręce mogliby sobie podać Roberto Martinez, selekcjoner reprezentacji Belgii, który zdobył brąz w ostatnim mundialu, nie zabierając na turniej żadnego lewego obrońcy oraz Joachim Loew, trener reprezentacji Niemiec, który na tej pozycji wystawia Jonasa Hectora, grającego na co dzień w 2. Bundeslidze. Brzęczek ma jednak gorzej od nich. Dopóki zdrowy był Maciej Rybus, Polska miała na lewej obronie choć jednego zawodnika na solidnym europejskim poziomie. Jego kontuzja sprawiła jednak, że wyboru nie ma praktycznie żadnego.

ps7

Druga pięćdziesiątka faktów i anegdot z życia Lewandowskiego.

ps8

Rozmowa z Goncalo Feio, portugalskim trenerem pracującym w Polsce. Jak to jest, że tak mały kraj ma pięciu trenerów w Lidze Mistrzów?

ps9

Jerzy Brzęczek jako reprezentant Polski trzykrotnie zagrał na Stadionie Śląskim. Teraz wraca tam jako selekcjoner.

Po swoich chorzowskich meczach z kadrą Jerzy Brzęczek skakał z radości i płakał ze złości. Więcej było jednak łez niż zachwytów – niesamowity, pechowo zremisowany 1:1 w eliminacjach MŚ 1994 mecz z Anglią, wyjątkowe zwycięstwo z Rosją 3:1 w meczu towarzyskim i wreszcie ponura przegrana ze Szwecją 0:1 w kwalifikacjach do EURO 2000 po błędzie… obecnego selekcjonera, który przez pół boiska gonił Fredrika Ljungberga. Gonił, gonił i nie dogonił, dzięki czemu as Arsenalu posłał piłkę do siatki. 

– Mam związane z tym stadionem interesujące wspomnienia, może z wyjątkiem jednego meczu – przyznał Brzęczek na konferencji podczas obecnego zgrupowania kadry. Nie musiał nawet uściślać, o jakie spotkanie chodzi, a żaden z dziennikarzy nie dopytywał. Pewnie przez grzeczność, żeby nie rozdrapywać zabliźnionych już ran. 

ps10

Nawet bez Cristiano Ronaldo zagramy z bardzo silnym rywalem, o czym pisze Dominik Piechota.

Od lat wszystko w zespole mistrzów Europy kręciło się wokół Cristiano Ronaldo i jego charakteru. On przewodził grupie, która grała dla niego. Szybko musiał z powodu kontuzji opuścić boisko w finale Euro 2016 z Francją (1:0), ale dyrygował kolegami zza linii bocznej, był w tej roli bardziej aktywny od trenera. Teraz jednak Portugalczycy musieli się usamodzielnić, a odpowiedzialność przejąć inni, znacznie młodsi zawodnicy.

To również zupełnie inny zespół niż ten, który odpadł w 1/8 finału mundialu z Urugwajem (1:2) ledwie kilka miesięcy wcześniej. W odnowionej reprezentacji Portugalii na środku obrony zaczął grać 21-letni Ruben Dias z Benfiki. Wymienione zostały też boki defensywy – tam pierwszeństwo mają teraz piłkarze szlifujący umiejętności w Italii: Joao Cancelo z Juventusu i Mario Rui z Napoli. W trójce środkowych pomocników, obok Williama Carvalho, widzimy 21-letniego Rubena Nevesa z Wolverhampton i ofensywnie grającego Pizziego z Benfiki. Ale na ławce na swoją szansę czekają już pomocnicy grający w Lizbonie: Bruno Fernandes ze Sportingu czy nastoletni Gedson Fernandes z Benfiki.

ps11

Na koniec Maciej Kaliszuk rozmawia z byłym snajperem portugalskiej kadry Helderem Postigą.

Zaskoczył pana remis Polski z Włochami?

Nie, choć na mundialu wasza gra nie wyglądała dobrze. Spodziewałem się więcej. Nie rozumiem, co stało się wtedy z waszą drużyną.

My też nie mogliśmy tego zrozumieć.

Stać ją na więcej, to nie jest prawdziwe oblicze waszej drużyny. Moim zdaniem rzeczywisty obraz zespołu pokazały mistrzostwa Europy. Mieliśmy wtedy wielki problem z pokonaniem Polski w ćwierćfinale tego turnieju. Początek Ligi Narodów udowodnił, że wasza reprezentacja jest dalej silna, choć to Portugalia jest faworytem najbliższego meczu. Wkrótce Polska powinna pokazać więcej niż na mundialu. Macie dobrych piłkarzy.

Zwłaszcza Roberta Lewandowskiego, może go pan porównać z Cristiano Ronaldo?

Obie ekipy są bardzo uzależnione od swych liderów. Tyle że nasz zespół pokazał, że potrafi sobie radzić bez Cristiano. Wasz zależy od Roberta Lewandowskiego. Pewnie dla Polski znaczy on tyle, ile dla nas Ronaldo. Ale najważniejsze jest to, kto występuje obok nich.

ps12

SUPER EXPRESS

Kolejny wątek ws. grzechów z przeszłości Cristiano Ronaldo. Transfer do ligi portugalskiej może stać się dla niego koniecznością.

Cristiano Ronaldo (33 l.) znów w lidze portugalskiej? Jeszcze niedawno wydawało się to niemożliwe, ale… Ze względu na oskarżenia o gwałt z jakimi boryka się Portugalczyk, powrót do ojczyzny może się okazać jedynym wyjściem, aby uniknąć ekstradycji do USA. A to groziłoby gwiazdorowi Juventusu w przypadku udowodnienia mu winy.

Po ostatnim meczu Juventusu (CR7 strzelił gola) Ronaldo wsiadł do prywatnego samolotu i odleciał do Portugalii, aby tam, wraz ze sztabem prawników, przygotować linię obrony przed oskarżeniami Amerykanki. Sytuacja jest o tyle poważna, że policja w Las Vegas wszczęła ponownie postępowanie, a wczoraj w nocy po raz pierwszy amerykańscy stróże prawa przyznali, że zamierzają przesłuchać Ronaldo.

se1

Ebi Smolarek w 2006 roku dwukrotnie ukąsił Portugalczyków na Stadionie Śląskim. Dziś przewiduje, że znów wygramy 2:1. Przy okazji dowiadujemy się, co u niego słychać.

„Super Express” – Trochę się u ciebie zmieniło od tamtego czasu…

Ebi Smolarek: – Wtedy nie miałem ani żony, ani dwóch synów tak jak teraz. Ale wszystko ma swój czas. Skończyłem karierę, często bywam w Polsce, trochę działam w piłce, trochę też poza. A mecz z Portugalią oczywiście obejrzę. W polskiej telewizji, bo jestem właśnie w kraju.

– To co dokładnie robisz po zakończeniu kariery?

– W Uniejowie, niedaleko Łodzi, funkcjonuje akademia piłkarska, której jestem patronem. Odwiedzam to miejsce co najmniej raz w miesiącu, a nawet częściej. Pomagam też Polskiemu Związkowi Piłkarzy. Spodobało mi się to co robią, chcą zadbać o piłkarzy. Składka wynosi dla zawodnika tylko 25 złotych rocznie, a w zamian można liczyć na pomoc w przypadku kłopotów z kontraktem, zniżki przy ubezpieczeniu, a nawet wsparcie prawnika, bo PZP ma ich dziesięciu. Współpracuję też z łódzką agencją menedżerską jako doradca. Poza tym, załatwiam pewne sprawy w Łodzi. Kiedyś kupiłem tu ziemię i teraz nadszedł czas na decyzję co z nią zrobić.

Z kolei minimalne zwycięstwo Portugalczyków przewiduje pomocnik Legii Warszawa, Andre Martins. Nie jest to zbyt odkrywcza rozmówka.

– Na kogo pod nieobecność CR7 szczególnie muszą uważać Polacy?

– Świetnym piłkarzem jest Bernardo Silva z Manchesteru City, który czaruje w pomocy. Równie dobry jest napastnik Andre Silva, który przeszedł z Milanu do Sevilli. Zresztą każdy zawodnik naszej reprezentacji jest świetnym piłkarzem.

– Jak Portugalia traktuje Ligę Narodów? To dla waszej drużyny poligon doświadczalny do sprawdzenia nowych piłkarzy, czy też chcecie wygrać te rozgrywki?

– Każdy mecz w Lidze Narodów ma swoja rangę i znaczenie. Nikt w kraju nie traktuje tych spotkań jako towarzyskie. Nasza drużyna ma duży potencjał. Zawsze gramy o zwycięstwo. Teraz też celujemy w wygranie Ligi Narodów.

se2

Parę zdań o setnym meczu Lewandowskiego i pobiciu przez Kubę rekordu Michała Żewłakowa.

se3

GAZETA WYBORCZA

Szykuje się wielka afera w belgijskiej piłce.

184 policjantów belgijskich i 36 zagranicznych prześwietlało ustawianie meczów, pranie brudnych pieniędzy, oszustwa przy transferach. Są zarzuty m.in. dla Anderlechtu, w którym grał Łukasz Teodorczyk. Agentem polskiego napastnika przy sprzedaży do Udinese był najważniejszy zatrzymany.

W środę zaczęły się przesłuchania. Policja federalna zatrzymała Mogiego Bayata, najpotężniejszego agenta piłkarskiego na belgijskim rynku, wcześniej dyrektora Sportingu Charleroi. Przesłuchano też byłego dyrektora Anderlechtu Hermana van Holsbeecka, trenera Club Brugge Ivana Leko, oraz sędziów piłkarskich: Barta Vententena i Sebastiena Delferiere. Ale śledztwo dotyczy 57 osób: działaczy, menedżerów, trenerów, sędziów, nawet dziennikarzy.

Akcja wykracza poza Belgię. Do Francji, Luksemburga, na Cypr, do Macedonii, Serbii i Czarnogóry. Podstawowe zarzuty to ustawianie meczów ze względu na zakłady bukmacherskie, pranie brudnych pieniędzy, oszustwa transferowe, by płacić jak najniższe podatki.

Policja przeprowadziła i przeprowadza rewizje w klubach i w domach podejrzanych, konfiskuje umowy transferowe, dokumenty, które mają stanowić dowody w sprawie.

gw1

Czy Krzysztof Piątek dogada się na boisku z Robertem Lewandowskim?

Kibic reprezentacji przeżył wiele, ale nie mógł się spodziewać, że przed hitem jesieni z Portugalią na Stadionie Śląskim najsilniej obsadzoną pozycją w kadrze oprócz bramki stanie się atak.

Dla selekcjonera podobno nic się nie zmieniło. Liga Narodów wciąż jest tylko drogą do celu, czyli mistrzostw Europy w 2020 r. Mecze z Portugalią i Włochami mają służyć przygotowaniu zespołu, dzięki któremu reprezentacja wygra startujące w marcu eliminacje i pierwszy raz w dziejach pojedzie na trzeci wielki turniej z rzędu. Co nie oznacza, rzecz jasna, że nie zależy nam na awansie do turnieju finałowego.

Choć od debiutu selekcjonera minął ledwie miesiąc, czwartkowy mecz z Portugalią na Stadionie Śląskim odbędzie się w innej atmosferze. Wówczas piłkarze byli jeszcze otumanieni po mundialowym nokaucie, poznawali nowego selekcjonera, czuli, że kibice się odwrócili. Tłumów nie było ani pod warszawskim hotelem kadry, ani na wrocławskim sparingu z Irlandią. Pierwszy raz od co najmniej pięciu lat meczu reprezentacji w naszym kraju nie oglądał komplet publiczności.

Portugalia to ukochany wróg Polaków – pisze Rafał Stec.

Dzisiejszych rywali naszych piłkarzy w Lidze Narodów potwornie trudno pokonać, ale i oni muszą się zazwyczaj nacierpieć, by wymordować zwycięstwo. I potrzebują czuć, że grają o niebagatelną stawkę. 

Biorąc pod uwagę jej rozmiary, to nacja w futbolu wprost niewiarygodnie wpływowa. Cristiano Ronaldo pięciokrotnie odbierał nagrodę dla najlepszego gracza na świecie; José Mourinho, choć ostatnio podupadł, pozostał jednym z najszerzej rozpoznawalnych trenerów na świecie; Jorge Mendes to bodaj najpotężniejszy na świecie broker transferowy; reprezentacja kraju jest aktualnym mistrzem Europy. Imperium.

A jednak dla Polaków to niemal ukochany wróg, od kilkunastu lat kojarzący się bardzo dobrze. Kiedy pod przywództwem Leo Beenhakkera zderzyli się z nim jesienią 2006 roku, to rozegrali najwspanialszy mecz od kilkunastu lat (2:1), ruszając w podróż po historyczny awans na Euro. Kiedy rok później w rewanżu ocalili remis 2:2 po desperackim strzale Jacka Krzynówka w 88. minucie, zbliżyli się do owego awansu na wyciągnięcie nogi. I wreszcie ćwierćfinał Euro 2016 – przegrany, ale dopiero po remisie 1:1 i serii rzutów karnych, będący naszym szczytowym osiągnięciem od dekad. Nawet klubowy sukces(ik) ponad wszystkie w bieżącej dekadzie wymagał portugalskiej ofiary – gdy Legia w Lidze Mistrzów skutecznie biła się o przeniesienie do Ligi Europy, to w decydującym starciu uporała się z lizbońskim Sportingiem.

gw2

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...