Reklama

Polski rewolwerowiec podbija Włochy

redakcja

Autor:redakcja

28 września 2018, 07:30 • 6 min czytania 14 komentarzy

„Spluwę od początku wyciągał błyskawicznie, zanim ktokolwiek zorientował się, z kim ma do czynienia – w debiutanckim wakacyjnym sparingu zdobył bramkę już po siedmiu minutach; w krajowym pucharze wypalił po dwóch; w ligowym meczu trafił do siatki po sześciu minutach. Żeby znaleźć zagranicznego snajpera, który odpalił we Włoszech szybciej i w porównywalnym tempie, trzeba kopać w latach 50. ubiegłego stulecia” – czytamy w „Gazecie Wyborczej” o Krzysztofie Piątku.

Polski rewolwerowiec podbija Włochy

GAZETA WYBORCZA

Czy trzeba się przyzwyczaić do wpadek gigantów z LaLiga?

Katalończycy dominowali w Hiszpanii (siedem tytułów w minionej dekadzie), ale Real wygrał Ligę Mistrzów cztery razy w ostatnich pięciu latach. Przed startem tego sezonu nowy kapitan Barçy Leo Messi obiecał, że drużyna zrobi, co można by odzyskać Puchar Europy. Czy hiszpańskie kolosy zamienią się miejscami? Syty w Europie Real sięgnie po mistrzostwo Hiszpanii, a nasycona w Primera División Barça po triumf w Champions League? Na razie jedni i drudzy mają mnóstwo kłopotów. Droga do celu mglista i daleka.

Krzysztof Piątek ostrzeliwuje Italię.

Reklama

Gdy strzela, krzyżuje przed sobą ręce z wyciągniętymi palcami symulującymi pistolety. Jednak określenie „najszybszy rewolwerowiec w lidze” wzięło się również stąd, że nigdy nie zwleka i zawsze zachowuje zimną krew. Nie potrzebuje wielu dotknięć piłki, by groźnie uderzyć. Spluwę od początku zresztą wyciągał błyskawicznie, zanim ktokolwiek zorientował się, z kim ma do czynienia – w debiutanckim wakacyjnym sparingu zdobył bramkę już po siedmiu minutach; w krajowym pucharze wypalił po dwóch; w ligowym meczu trafił do siatki po sześciu minutach. Żeby znaleźć zagranicznego snajpera, który odpalił we Włoszech szybciej i w porównywalnym tempie, trzeba kopać w latach 50. ubiegłego stulecia.

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.09.30

SUPER EXPRESS

Cafu z Legii w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z „SE” między innymi o zabawnej historii z fety mistrzowskiej, na którą się… spóźnił.

Jaki był twój ulubiony moment w Legii do tej pory?
– Zaczął się od… spóźnienia, odwoziłem wtedy teściową na Okęcie. To był dzień fety, po zdobyciu mistrzostwa Polski. I ja na tę fetę się spóźniłem, bo nie miałem pojęcia, że z lotniska na Łazienkowską będą takie korki! Odjazd autokaru na Starówkę był o 17:00, trochę na mnie czekali, ale nie miałem szans. Gdy dotarłem na stadion, chłopaków już nie było. Wsiadłem znów do auta i pojechaliśmy z żoną na miejsce zbiórki. Zaparkowałem, ale nie potrafiłem się przebić do autokaru. Dzieliło mnie od niego tylko kilkadziesiąt metrów, ale ta przestrzeń była wypełniona tysiącami kibiców Legii. Nie miałbym szans się przepchać, ale nagle, w tłumie, ktoś mnie rozpoznał i zaczął krzyczeć: „To Cafu, to Cafu, zróbcie mu przejście!”. I cały tłum się rozstąpił, a ja dołączyłem do świętujących kolegów wśród wiwatujących fanów. Niesamowite przeżycie. Tego nigdy nie zapomnę.

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.14.29

Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.16.55

W ekstraklasie stawia się na młodych czy ufa wyjadaczom? Analiza Łukasza Olkowicza.

Jeżeli spojrzymy na tabelę i ostatnią kolejkę ekstraklasy w poszukiwaniu logiki, to jej nie znajdziemy. W poprzedni weekend najstarsze drużyny wystawiły Jagiellonia (średnia podstawowej jedenastki – 27,9 lat) i Zagłębie Sosnowiec (28,3). Pierwsi po wyjazdowym zwycięstwie z młodym Górnikiem Zabrze usiedli na fotelu lidera, ci drudzy po porażce w Kielcach spadli na przedostatnie miejsce, zagrożone już spadkiem. Doświadczenie gwarantuje wyniki? Niekoniecznie.

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.17.43

Andre Martins w rozmowie z Maciejem Kaliszukiem między innymi o przemianie Sa Pinto, z którym miał już okazję pracować w Sportingu.

Sa Pinto zmienił się od czasu, gdy prowadził Sporting?
Rozwinął się jako trener, ma więcej doświadczenia. Wtedy była to dla niego pierwsza praca w tym zawodzie. Wcześniej też był dobrym szkoleniowcem, ale teraz jest jeszcze lepszy. Potrafi bardzo dobrze czytać grę, zwraca uwagę na detale. Lubi obdarzać zawodników zaufaniem. Stawia duży nacisk na przygotowanie fizyczne. I sami możecie się o tym przekonać, bo ostatnio biegamy więcej. Jako człowiek jest niesamowity. Ma pasję, taki był już jako zawodnik. Kibice Sportingu go kochają. Od czasu pracy w Lizbonie zmienił sposób prowadzenia treningów, ale charakter ma identyczny. I ciągle oczekuje tego samego od zawodników – zaangażowania, wkładania serca w grę. Dlatego może odnieść sukces. 

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.17.57

Łukasz Trałka zdradza, że nie wszyscy w Lechu dobrze sobie radzą, gdy nadchodzą kłopoty.

– Nie wszyscy potrafią radzić sobie z problemami. Zwłaszcza dla nowych zawodników ta sytuacja jest nowa. Emocje szarpią nas od środka, to jasne. Cóż, cieszmy się i grajmy w piłkę, bo nic piękniejszego nie może nam się trafić. To nie jest zajęcie, które powoduje, że jedzie się tylko z górki albo tylko pod górkę. Są różne momenty i my tego doświadczamy – opowiada lechita, który przez dłuższy czas był kapitanem Kolejorza. W końcówce sezonu 2016/2017 opaskę odebrał mu trener Nenad Bjelica. Teraz znów ją zakłada.

Po ostatniej kontuzji Djordje Cotra mógł nawet zakończyć karierę.

– Doszło do kilku uszkodzeń jednocześnie. Miałem mocne naderwanie więzadła pobocznego i mocne naderwanie krzyżowego tylnego. Do tego jeszcze mięsień podkolanowy był całkowicie zerwany. Jeździłem od lekarza do lekarza i starałem się zebrać możliwie wiele opinii. Jedni mówili: „Zabieg”, inni: „Nie trzeba, nie wiadomo, czy pomoże”. Dwa miesiące chodziłem w ortezie. Powiedziano mi jasno: „Jeśli wzmocnisz nogę i będziesz w stanie grać, to graj. Ale twoje kolano już nigdy nie będzie takie jak dawniej” – mówi Cotra.

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.18.45

Wypaliły zakupy Korony last minute.

W tym sezonie znów wszystko wskazuje na to, że wzmocnienia dokonane w ostatniej chwili okażą się strzałem, jeśli nie w dziesiątkę, to przynajmniej w ósemkę. Matej Pučko i Ivan Marquez w pierwszym składzie Korony zagrali raz (Słoweniec wystąpił jeszcze w dwóch meczach wchodząc z ławki), ale wejście do ligi zaliczyli przynajmniej dobre. Pučko w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowie był jednym z najlepszych na boisku. Nieźle dryblował, dobrze rozgrywał, a kiedy miał okazję do zdobycia bramki, pewnie ją wykorzystał. – To dobry, szybki piłkarz. Ma odpowiednio wysokie umiejętności, by nam pomóc – uważa Lettieri.

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.18.57

Rafał Wolski chce się odbudować i wrócić do reprezentacji.

Powrót do kadry to jeden z pana najbliższych celów?
Dokładnie. Po pierwsze muszę ustabilizować formę na wysokim poziomie w Lechii, a w dalszej kolejności myśleć o reprezentacji. Nie dostanę powołania, jeśli będę rezerwowym w klubie, więc czeka mnie ciężka praca. 

Nowe rozdanie w kadrze to większa szansa dla pana?
Mam za sobą dopiero jeden występ w lidze. Trudno, abym wychodził przed szereg. Chcę pomagać Lechii w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. 

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.19.17

Arkadiusz Milik ustrzelił dublet w najlepszym możliwym momencie – przed starciem z Juventusem. Carlo Ancelotti jest zmuszony, by postawić na Polaka w wyjściowej jedenastce.

Kiedy w środę na Stadio San Paolo reprezentant Polski mocnym strzałem pokonał Luigiego Sepe, przypomniał, jak dobrze ułożoną ma lewą nogę. Potem świetnie ustawił się i dołożył nogę po precyzyjnym podaniu Simone Verdiego, ale uczestniczył też w akcji bramkowej wykończonej przez najskuteczniejszego w tym sezonie Lorenzo Insigne (pięć goli). – Milik udowodnił, jak jest znakomicie wyszkolony technicznie. Potrafi nie tylko zdobywać bramki, ale też potrafi tworzyć sytuacje kolegom. Doskonale czuje przestrzeń i wie, w jakim miejscu powinien się znaleźć – chwalili go dziennikarze „La Gazzetty delo Sport”. 

Taki mecz przekonał Ancelottiego i powinien też zbudować pewność siebie, jakiej potrzebował Milik przed starciem z największym rywalem w walce o scudetto. 

Zrzut ekranu 2018-09-28 o 07.37.30

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
11
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

14 komentarzy

Loading...