Reklama

„Dajcie nam zabawki, a będziemy potrafili się nimi bawić”. Teraz tak będziemy oglądać Ligę Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

19 września 2018, 16:13 • 5 min czytania 48 komentarzy

Zaczął się sezon Champions League, a wraz z nim zmiany. UEFA systemu VAR jeszcze nie wprowadziła, ale nowinki będziemy mieli w telewizji. Liga Mistrzów w Polsacie może kojarzyć się nam z Mateuszem Borkiem komentującym mecze z Santiago Bernabeu czy Tomaszem Smokowskim z Parc des Princes. A od teraz także ze studiem Polsatu Sport. Jakie ma funkcje? Ile osób przy nim pracuje? Czym zaskoczy nas przez kolejne trzy sezony?

„Dajcie nam zabawki, a będziemy potrafili się nimi bawić”. Teraz tak będziemy oglądać Ligę Mistrzów

Zastanawialiście się kiedyś, co byście wymyślili, gdybyście urodzili się w epoce kamienia łupanego? Polsat na pewno coś olbrzymiego. Dlaczego? Bo teraz, w epoce rozwiniętej technologii, smartfonów i małych gadżetów, Polsat umieścił w swoim nowym studiu ogromny ekran LED. O wymiarach 24×3 metry. Złożony z 1728 modułów LED. W 33 milionach pikseli. A jest umieszczony w części studia, które ma 700 metrów kwadratowych powierzchni.

Najważniejszym słowem w stacji wydaje się być „nowinka”. Jedna za drugą. Poznacie je w dalszej części tekstu, najpierw przedstawmy dziennikarską „jedenastkę” Polsatu na Ligę Mistrzów.

20180913_114951

Podczas każdego dnia meczowego przy obsłudze samych kanałów, jak i studia w Polsat Sport Premium pracuje około 100 osób. Wśród nich goście, między innymi piłkarze, którzy nie raz usłyszeli hymn Ligi Mistrzów z poziomu murawy. A do tego skład dziennikarzy:

Reklama

Renke, Kadlec, Koch (31. Hristov), Kuka, Marschall, Ratinho (75. Reich), Roos, Schjönberg, Schäfer, Sforza, Wagner

Chylewska

Lepa Włodarczyk Iwańczyk Rojek

Feddek Kołtoń Kowalski

Smokowski Borek Iwanow

Jak mówi Wojciech Mann – trema tworzy albo zabija. Patrząc na nazwiska w ataku Polsatu – tę drugą z opcji raczej wykluczamy. Nazwiska, które przy Champions League zbierały zawodowe doświadczenie. Sęk, że ta ekipa ma uchwycić momenty, które przed laty były dobre. Po prostu je odkurzyć. To w połączeniu ze świeżością i nowinkami ma dać widzom show godne kaszanki, to znaczy hymnu Champions League.

Reklama

Oglądając mecz Ligi Narodów Włochy – Polska, zastanawialiśmy się, czy jest opcja, że selekcjoner Jerzy Brzęczek postawi na taktykę z dwójką napastników. Równie ciekawe jest to w przypadku Polsatu. Czy Mateusz Borek będzie tworzył parę z Tomaszem Smokowskim? Odpowiada nam popularny „Smok”: – Raczej nie, para komentatorów to „jedynka” i „dwójka”. Nie chodzi tu o żadną hierarchię, tylko o styl komentowania. W duecie jest komentator prowadzący i piłkarski ekspert. Sadzanie w kabinie czy wysyłanie na stadion dwóch „jedynek” trochę kłóci się warsztatowo. Chociaż zdarzało nam się z Matim komentować mecze w końcówce lat dziewięćdziesiątych. Nie wiem, jakie to dokładnie były mecze, Mati ma dobrą pamięć, więc on by zaraz pewnie wymienił, kto z kim grał oraz kto strzelał gole.

Tomasz Smokowski, który wraca do pracy po 11 miesiącach przerwy, to najgłośniejszy transfer tego lata w dziennikarstwie sportowym. – Cieszę się na robotę przy Lidze Mistrzów, to wszystko wygląda imponująco. Ostatnie miesiące, by nie powiedzieć lata, były bardzo męczące. Zacząłem zawodowo pracować w wieku 16 lat i do 2017 roku nie było żadnej przerwy. Po pierwsze odpocząłem, po drugie odpocząłem, po trzecie też odpocząłem, po czwarte przygotowywałem z żoną „1 Milę”, a po piąte szykowałem się do dalszej pracy przy piłce. Rok, nie wyrok. Przez pierwszy miesiąc nie obejrzałem w telewizji żadnego meczu.  Wróciłem i czy coś się zmieniło? Nadal pracuję przy tym, przy czym mam najwięcej zabawy, czyli przy futbolu. Zmieniły się rozgrywki, zamiast Ekstraklasy jest reprezentacja Polski. A z Ligą Mistrzów dobrze się znamy, tylko że teraz spotykamy się w innym miejscu. Pora wracać do żywych – opowiada komentator.

Jak usłyszeliśmy, studio w Polsacie to nie mają być jedynie gadające głowy w wytaliowanych koszulach i odpowiednio dociśniętych do kołnierzyka krawatach. Elegancja i poczucie ekskluzywności – naturalnie, ale do tego wszystkiego Polsat planuje dołożyć luz i zapowiadane wyżej nowinki.

Wprowadzany jest system „libero”. W nim w pierwszej kolejności Marcin Feddek i Tomasz Łapiński będą analizować akcje bramkowe i kluczowe, najciekawsze zachowania piłkarzy podczas meczu. Wszystko za pomocą planu z dotykowym ekranem do rozrysowywania i wypunktowania każdej sytuacji.

20180913_115827

20180913_114502

W studiu jest też kącik social mediów. Kto podejrzewa siebie o cierpienie na FOMO i nie lubią terapii szokowej, czyli zabronienie sobie zerkania na Twittera w danym czasie, ma inne wyjście. Żeby skupić się na meczu, a nie na smartfonie, w studiu pomeczowym będą przytaczane najciekawsze tweety. Do tego wszystkiego, ekspertom w scenerii towarzyszyć będą wirtualne wizerunki piłkarzy. Jedna rzecz do gustu nam nie przypadła. Pomysł fajny jak centro-strzały Brzyskiego, ale wykonanie średnie. Mianowicie – prowadzący będzie się przenosił do  szatni Barcelony czy też Juve. Ale czy pusta szatnia wygląda realistycznie? Sami oceńcie oglądając filmik poniżej.

20180913_113606

– Nigdy nie powiem złego słowa na to, co wcześniej robiliśmy z grupą ludzi, którą lubiłem i przyłożyłem do jej pracy bardzo dużą rękę. Ale nie zmienia to faktu, że tutaj, w Polsacie możliwości technologiczne są większe. Bez wątpienia. Sam fakt, że pracujesz na 700 metrach kwadratowych, na których jest tyle wirtualnych możliwości. Dajcie nam zabawki, a będziemy potrafili się nimi bawić. Na pewno ich nie zepsujemy – ocenia Tomasz Smokowski.

I kontynuuje: – Na pewno nikt nie zaśnie! Kiedyś komentowałem mecz reprezentacji Tunezji z trenerem Henrykiem Kasperczakiem. Pan Henio, mimo że był po długiej podróży, zaczął z wysokiego „C”, na początku był bardzo ożywiony. Ale wraz z upływem kolejnych, nudnych minut, coraz bardziej osiadał. 0:0, dogrywka, patrzę kątem oka na trenera, a on śpi! Co tu zrobić? (śmiech) Postanowiłem lekko podskoczyć na krześle, lekko go szturchając. I zadziałało – skomentował ze mną spotkanie do końca. Jeden taki przypadek przez lata pracy się zdarzył, ale jak widzicie – tutaj trudno będzie zmrużyć oko. Może raczej w obawie o stratę jakiegoś „obrazka” widzowie będą przygotowywać wszystko co potrzebne do oglądania studia i meczu odpowiednio wcześniej. (śmiech)

Kiedyś czterokrotny zwycięzca Ligi Mistrzów, legenda Barcelony Andres Iniesta, powiedział: „Ligę Mistrzów można przyrównać do niezwykłej, olśniewającej dziewczyny, która pozwala ci przeżyć niezapomnianą noc”. Przed nami cała jesień niezapomnianych wieczorów i walki o fazę pucharową najlepszej ligi świata.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

48 komentarzy

Loading...