Reklama

Dyskretny debiut. Reca starał się, by po prostu nic nie schrzanić

redakcja

Autor:redakcja

07 września 2018, 23:30 • 4 min czytania 20 komentarzy

Nie spodziewaliśmy się cudów po Arkadiuszu Recy. W Ekstraklasie był w ścisłej czołówce na swojej pozycji, ale bycie czołowym lewym obrońcą w Ekstraklasie to splendor porównywalny z wyróżnieniem w konkursie matematycznym KANGUR. Dzisiaj zobaczyliśmy Recę na tle rywala poukładanego i zdecydowanie lepszego niż Śląsk Wrocław czy Pogoń Szczecin w zeszłym sezonie. I widzimy, że po transferze do Atalanty dużo w grze Arka się nie zmieniło – fizycznie daje radę, ale pod względem umiejętności czysto piłkarskich wciąż ma duuuuuuże rezerwy. Wyglądało to tak, jakby za wszelką cenę nie chciał starciem z Włochami trafić do grona tych, którzy w debiucie zaliczyli jakąś kosmiczną wpadkę.

Dyskretny debiut. Reca starał się, by po prostu nic nie schrzanić

Wobec kontuzji Macieja Rybusa wiedzieliśmy, że w meczach z Włochami i Irlandią będzie rozstrzygać się rywalizacją na lewej obronie o miejsce za plecami piłkarza Lokomotivu. Reca czy Pietrzak? Pietrzak czy Reca? Szybkość i wydolność (Reca) czy pójścia na obieg i współpraca z pomocnikami (Pietrzak)?

Szansę gry od pierwszych minut w starciu w Lidze Narodów dostał Reca, a że był to jego debiut w kadrze, to postanowiliśmy przyjrzeć mu się uważniej. No i co wiemy? Że na efekty jego treningów w Atalancie jeszcze musimy poczekać, bo dziś zobaczyliśmy Recę mocno przeciętnego.

W Ekstraklasie wyróżniał się chociaż wydolnością, szybkością, siłą. Wiedzieliśmy, że na tej lewej obronie w Płocku tkwi moc. Może nie czarował pięknymi wrzutkami, może nie babrał sobie papierów pojedynkami w ofensywie. Ale był solidny, a braki w ustawieniu potrafił załatać wybieganiem. Gdy przyszło zmierzyć się z Włochami, to żelazne płuca niewiele dawały. Obejrzeliśmy piłkarza, który nie mógł wykorzystać swoich atutów i był po prostu bezbarwny.

W ofensywie był właściwie niewidoczny. W pierwszej połowie wynotowaliśmy takie ciekawe zagrania w ataku:

Reklama

– dośrodkowanie w Gagliardiniego

– wyrzut z autu, gdy po dwóch przebitkach strzał oddał Krychowiak

– przechwyt przy linii środkowej, po którym Zieliński mógł rozpocząć kontrę

– wejście w drybling z Gagliardinim i strata, która zakończyła się niecelnym podaniem na kontrę do Zappacosty

… i to właściwie tyle. Dwa dobre zagranie w ofensywie, z czego jedno było wyrzutem z autu. Przez 45 minut. Po przerwie zresztą równie niewidoczny na połowie Włochów, nie potrafimy przypomnieć sobie choćby jednego jego zrywu do ofensywy.

W obronie Reca grał po prostu dyskretnie. Blisko niego starał się grać Jakub Błaszczykowski, więc piłkarz Atalanty był najczęściej drugim zasiekiem, do którego Włosi właściwie nie dochodzili. Drugi powód tego, że ex-piłkarz Wisły Płock był rzadko eksploatowany w obronie był taki, że grał na Federico Bernardeschiego. Czyli lewonożnego piłkarza na prawym skrzydle. Bernardeschi grał daleko od lewego obrońcy biało-czerwonych, raczej nie wchodzili w pojedynki między sobą. Gdy już raz rywal Recy zdecydował się na grę jeden na jeden, to drybling ten mu się powiódł i oddał niecelny strzał – w 54. minucie.

Reklama

Na plus w kontekście lewego obrońcy kadry przytomne ustawianie się głęboko wobec wsparcia Błaszczykowskiego. Do tego niezła gra głową przy przerzutach i dośrodkowaniach.

Ale czy to wystarczy, by rzucić wyzwanie Rybusowi? Oj, na pewno nie.

Czy wystarczy na to, by stać się numerem dwa na lewej obronie? Nie wykluczamy, że tak. Reca wciąż może się nauczyć hasania do przodu jak Rybus, wciąż może być efektywniejszy w defensywie. Dziś to był po prostu przeciętny występ gościa, który nie chciał nic zawalić w swoim debiucie. Ani nie będziemy go roastować, bo Włosi oddali tylko jeden celny strzał, a Reca w pewnym stopniu się do tego przyczynił. Ale też widzieliśmy co po drugiej strony defensywy wyprawiał Bereszyński, który jest jednym z odkryć tego spotkania. I do niego 23-latek dziś nawet nie ma co się równać.

Arek, pograsz trochę w Serie A, liźniesz nieco tej kadry, to może coś z ciebie będzie. Aż chciałoby się cię pochwalić, że wciąż jesteś względnie młody i debiutujesz w kadrze na pozycji, na której mamy kiepską obsadę. Ale dzisiaj nie spodziewaj się pochwał, bo nie ma nawet punktu zaczepienia do prawienia ci komplementów. A na siłę nie będziemy ich rzucać.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...