Reklama

Wino, kobiety i ekstraklasa

redakcja

Autor:redakcja

28 sierpnia 2018, 17:03 • 4 min czytania 15 komentarzy

Czy po ostatniej wygranej KTS-u nie balowaliśmy zbyt długo? Czy to nam się śniło? Czy dział PR-u ekstraklasy wyrzucił z siebie wszystkie pieniądze i podmienił nam obraz w telewizorze? Pytamy sami siebie, bo siedzieliśmy na stadionach i przed telewizorami z rozdziawionymi gębami. Ekstraklasa tak naprawdę może wyglądać? Szósta kolejka stwierdziła, że owszem.

Wino, kobiety i ekstraklasa

k1

W końcu mieliśmy wrażenie, że oglądamy mecze piłkarskie, a nie wyroby meczopodobne, mocno niestrawne i powodujące ogromny ból istnienia. To rzadko się zdarza, ekstraklasowicze w minionej kolejce rzeczywiście uprawiali futbol. Przecież ile możemy przywołać momentów, kiedy liga mówiła ludzkim głosem? Oj wiele. W sobotę czarowała Wisła Kraków, która rozjechała Górnika Zabrze, grając efektownie i skutecznie, wcześniej tego dnia show zaprezentowały Pogoń z Lechią, walcząc o punkty do – dosłownie – ostatnich sekund spotkania. Następnego dnia obserwowaliśmy płocki walec rozjeżdżający Legię ze sporym rozmachem i super spotkanie w Białymstoku. A mecz poniedziałkowy, w Sosnowcu? Poniedziałki kojarzą nam się z najgorszym ligowym sortem, tymczasem tutaj Śląsk wymienił pięć podań z pierwszej piłki na połowie rywala (!!!), potem swój koncert zagrał Sanogo. No, działo się, tylko szkoda, że dzieje się tak rzadko, bo też nie mamy większych wątpliwości – w kolejnych kolejkach znów będzie smutno.

k2

Postawimy na Jakuba Araka, bo mamy wrażenie, że mógłby wciąż biegać po boisku w Szczecinie, gdy nie ma już na nim innych piłkarzy, a i tak nie potrafiłby wcelować w ten przeklęty prostokąt. Załuska wypluwa piłkę, napastnik ma tak naprawdę sporo czasu i może spokojnie dobić na właściwie pustą bramkę. Tymczasem nie robi tego, kopie tak niecelnie, że futbolówki można szukać gdzieś w Niemczech. Niby miał ten strzał na gorszej nodze, ale rany, jeśli ekstraklasowy zawodnik z pięciu metrów nie potrafi gorszą kończyną zmieścić piłki z tak bliska… To o czym my mówimy? Poza tym Arak nie pomagał Lechii też w innych sytuacjach i nic dziwnego, że na drugą połowę już nie wyszedł. Gdy Sobiech dojdzie do pełnej sprawności fizycznej, przy takiej postawie Kuba może mieć naprawdę problemy z grą, bo na pozycji numer dziewięć może występować też Flavio, nie tak dynamiczny jak Arak, ale piłkarsko jednak lepszy.

Reklama

k3

Postawa Legii. Oczywiście, można szukać usprawiedliwień, że Sa Pinto dokręcił śrubę i teraz drużyna trenuje mocniej, by być gotowa na kolejne mecze. Ale dla takiej drużyny to i tak wstyd, dostawać czwórkę od Wisły Płock, która wcześniej nie potrafiła pokonać nikogo.

k4

Petteri Forsell. O jego niemałych umiejętnościach słyszano już dawno, kiedy potrafił czarować w pierwszej lidze, ale jeśli chodzi o ekstraklasę, był stworem wręcz mitycznym. Bywał od niej o krok, ale wieczne problemy z wagą nie pozwalały mu do tej naszej umownej elity wejść. Jednak gdy już wszedł, no, to jest na co popatrzeć. Przede wszystkim ma ten facet uderzenie z dystansu i nie takie w stylu Borysiuka, że dziewięć razy w zegar stadionowy, a raz w bramkę. Nie, u Fina widać powtarzalność, kojarzą się jego bomby w Gdańsku, kiedy cudów dokonywał Kuciak, ale w Białymstoku Kelemen zatrzymać Forsella nie potrafił. Sześć meczów, trzy gole na koncie piłkarza Miedzi. Oby tak dalej, oby romans z nadwagą nie napisał kolejnych akapitów.

k5

Petrak z Korony. Piłkarz bez jakichkolwiek zalet – do przodu nic, do tyłu nic, do boku nic. W końcu odejdzie z Kielc (oby prędko), będzie się bujał od klubu do klubu, gdy przyjdzie czas, ogłosi zakończenie kariery piłkarskiej. Wtedy my zapytamy: czy znajdą się świadkowie, że ją kiedykolwiek zaczął?

Reklama

k6

Całkiem przyzwoicie zaprezentował się Adam Chrzanowski z Lechii. Pewnie, gdańszczanie dali się dwa razy zaskoczyć, ale przynajmniej przy drugiej bramce piłkarz nie mógł nic zrobić, bo zgłupiał Mladenović, interweniując w sposób intrygujący, ale tez komiczny. Natomiast potem Chrzanowski wziął odpowiedzialność na swoje barki i wyprowadził Lechię na prowadzenie, którego ta już nie straciła. Konkurencja – czyli Augustyn, Nalepa i Vitoria – gra w tym sezonie dobrze, ale nie jest na tyle silna, by przy dobrzej grze młodego Polaka odsunąć go od składu.

k7

Na osłodę dla Legii wychodzi na to, że najlepszego szota zaserwował Carlitos.

k8

Nic dziwnego, że Kulenović nie chciał wracać do Juventusu, z tak ułożoną stopą trzeba mierzyć wyżej.

k9

Bombonierka dla ligowców. Panowie, dziękujemy, taką ligę chcemy oglądać.

k10

 – Michał Pazdan nie czuje się po mundialu w 100 procentach gotowy do gry – powiedział Sa Pinto. Tyle od nas:

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...