Reklama

Sędziom długo żarło, a potem do akcji wkroczył Tomasz Kwiatkowski

redakcja

Autor:redakcja

28 sierpnia 2018, 13:44 • 3 min czytania 22 komentarzy

Trochę czasu upłynęło, ale wreszcie możemy to napisać. Za nami kolejka, w której żaden arbiter nie wypaczył wyniku meczu. Za nami kolejka, w której finalnie żadna drużyna nie może powiedzieć, że sędzia jej pomógł lub zaszkodził. Czy jednak za nami również kolejka, w której poważniejszych błędów sędziowskich nie było wcale? Niestety, tego ostatniego nie możemy już napisać.

Sędziom długo żarło, a potem do akcji wkroczył Tomasz Kwiatkowski

Długo wydawało się, że dla sędziów będzie to okres niemal idealny, bo do poniedziałku mieliśmy głównie kontrowersje, przy których decyzje arbitrów były z gatunku „do wybronienia się”. Zaczęło się od gorącego meczu na Cracovii, za który jednak nie można się specjalnie czepiać Pawła Raczkowskiego. Wyrzucenie z boiska Budzińskiego? Jak najbardziej słuszne. Uznany gol dla Piasta? Główka Helika była celowym zagraniem, więc pozycja spalona Papadopulosa została anulowana, a bramka słusznie uznana. Rzut karny dla Piasta? Po wnikliwej analizie można doszukać się przewinienia Gostomskiego. Innymi słowy, Raczkowskiemu za ten mecz należy się pochwała.

W drugim piątkowym starciu, w którym Korona mierzyła się z Arką, Szymon Marciniak wskazał na wapno po starciu Petraka z Helstrupem w szesnastce Korony. I mimo, że to zawodnik gospodarzy bardziej tam ucierpiał, decyzja o rzucie karnym była jak najbardziej prawidłowa.

W sobotę i niedzielę panowie z gwizdkiem dalej trzymali formę. Z największych kontrowersji – w meczu Wisły Kraków z Górnikiem gościom nie należał się w końcówce rzut karny, bo zachowanie Maciej Sadloka ciężko kwalifikować jako faul. To bardziej rywal na niego wpadł. Podobnie w meczu Pogoni z Lechią trochę zabrakło, by gospodarze dostali jedenastkę po upadku Benedyczaka. Natomiast w meczu Legii z Wisłą Płock prawidłowe były decyzje zarówno o drugim żółtym kartoniku dla Astiza (faul był delikatny, ale przerwana została korzystna akcja) oraz rzucie karnym dla gości po starciu Mączyńskiego z Łukowskim.

I kiedy wydawało nam się, że w dzisiejszym odcinku niewydrukowanej tabeli będziemy tylko chwalić, nadszedł poniedziałek i mecz Zagłębia Sosnowiec ze Śląskiem. Mecz, w którym Tomasz Kwiatkowski zupełnie się nie popisał. Jakim cudem, zarówno na żywo, jak i oglądając sytuację na monitorze, nie doszukał się faulu na Sanogo?

Reklama

Jakby tego było mało, w 61. minucie gry drugą żółtą kartkę zobaczył Augusto. Faul oczywiście był, ale ani jakiś szczególnie brutalny, ani z użyciem dużej siły, ani przerywający korzystną akcję. Najnowsze wytyczne są takie, że drugie żółtko powinno być pokazywane po naprawdę konkretnym przewinieniu, tudzież po tzw. uporczywym faulowaniu. Jako że żadna z tych okoliczności nie miała miejsca w przypadku Augusto, jego wykluczenie – przez które Śląsk przez ponad pól godziny grał w osłabieniu – traktujemy jako ewidentną krzywdę gości. Jako że Kwiatkowski skrzywdził obie drużyny po razie, finalnie udało mu się nie wpłynąć na wynik meczu, ale zadowolony z siebie z pewnością być nie może.

Po sześciu kolejkach ligi niewydrukowana tabela prezentuje się następująco:

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Niewydrukowana tabela

Ekstraklasa

Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela

Maciej Wąsowski
12
Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela

Komentarze

22 komentarzy

Loading...