Wraz z przyjściem Sa Pinto do Legii Warszawa naszła nas refleksja, że ostatnimi czasy do Ekstraklasy zawitało sporo trenerów z naprawdę poważną karierą piłkarską. Oczywiście bardzo często nie ma ona żadnego przełożenia na warsztat trenerski, ale skoro już tak obrodziło w dobrych piłkarzy, zupełnie ciekawostkowo stworzyliśmy mały ranking szkoleniowców z najlepszymi klubami w CV i najpoważniejszymi trofeami. Braliśmy pod uwagę tylko tych, którzy zawitali do nas podczas dziesięciu poprzednich sezonów i pracowali na poziomie Ekstraklasy na posadzie pierwszego trenera (tymczasowych nie wliczaliśmy).
No dobra, który trener Ekstraklasy był najlepszym piłkarzem?
15. JERZY BRZĘCZEK (LECHIA, WISŁA PŁOCK)
Jeden z piłkarzy, który chwalić może się głównie karierą reprezentacyjną. Był kapitanem srebrnej jedenastki na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie, opaskę nosił także w dorosłej kadrze Wójcika, w której strzelił gola na Wembley. Może nie trafił do wielkich klubów, ale wszędzie, gdzie był, dawał radę. Czy to w Górniku, czy Lechu (mistrzostwo Polski), czy Sturmie Graz, czy Tirolu Innsbruck, gdzie także został kapitanem. Mimo swoich ograniczeń zdołał natrzaskać 42 mecze w kadrze narodowej.
14. PAVEL HAPAL (ZAGŁĘBIE LUBIN)
Połowę kariery spędził w lidze czeskiej, ale udało mu się rozegrać cztery sezony w poważnych ligach – niemieckiej i hiszpańskiej. W Niemczech w barwach Bayeru Leverkusen (zdobył Puchar Niemiec), w Hiszpanii w CD Tenerife, w której zagrał tylko jeden sezon, choć nie przeszkodziło mu to w wypełnieniu czteroletniego kontraktu.
13. STANISŁAW CZERCZESOW (LEGIA WARSZAWA)
Jeden z najlepszych rosyjskich bramkarzy lat dziewięćdziesiątych. Ma na rozkładzie dwa udziały w mistrzostwach Europy i dwa w mistrzostwach świata, a także regularną grę w tworach zwanych reprezentacją FIFA i kadrą Europy. W Spartaku Moskwa, do którego wracał trzykrotnie (a później czwarty raz jako trener) ma wręcz status legendy. Po odejściu z Rosji wielkiej kariery nie zrobił, choć bidy nie ma – najpierw pograł dwa lata w Dynamie Drezno, później sześć lat w Tirolu Innsbruck, między innymi z Jerzym Brzęczkiem. Buty na kołku zawiesił dopiero w wieku 39 lat.
12. JAN URBAN (LEGIA WARSZAWA, LECH POZNAŃ, ŚLĄSK WROCŁAW, ZAGŁĘBIE LUBIN, POLONIA BYTOM)
Jeśli o miejscu w rankingu miałby decydować jeden mecz, byłby na pierwszym miejscu. Hat-trick na Santiago Bernabeu to jeden z najlepszych indywidualnych występów w historii polskiej piłki, rzecz stojąca w jednym rzędzie z popisami Lewego w meczu z Realem czy VfL. Spędził kilka ładnych lat w Osasunie, gdzie został legendą i wyrobił sobie taką markę, że po latach proponowano mu tam pracę trenera. W reprezentacji w 57 występami zakręcił się bliskich okolicach Klubu Wybitnego Reprezentanta, był na mundialu w Meksyku.
11. BESNIK HASI (LEGIA WARSZAWA)
Co łączy jego karierę trenerską i piłkarską? To, że sukcesy odnosił tylko w Belgii. Podczas kariery piłkarskiej obierał jednak mądrzejszą taktykę, bo z Belgii osiadł na stałe. Wykręcił tym samym 141 meczów w barwach Genk i 107 w Anderlechcie. Z tym pierwszym przeszedł drogę od drugiej ligi do mistrzostwa kraju, w Anderlechcie z kolei sięgał po tytuł trzykrotnie, choć to okres, w którym toczył nierówną walkę z kontuzjami.
10. TOMASZ HAJTO (JAGIELLONIA BIAŁYSTOK)
Jakkolwiek oceniać jego karierę trenerską i opiniotwórczość w roli eksperta – autorytet w postaci bagażu doświadczeń bezdyskusyjnie ma. W Duisburgu wszedł z buta w niemiecką piłkę i na dziewięć pierwszych meczów pięć razy trafił do jedenastki kolejki Kickera. W Schalke stworzył z Tomaszem Wałdochem jeden z lepszych duetów w Bundeslidze. No i może pochwalić się porządnymi sukcesami – wicemistrzostwem, pucharem Niemiec, występami w Lidze Mistrzów. Późniejsze lata działają na jego niekorzyść, zwłaszcza rozmienianie się na dobre w coraz to gorszych klubach (także Ekstraklasy), ale nie mogą przesłaniać one całego obrazu, który był zwyczajnie kozacki. W reprezentacji Hajto wykręcił 62 mecze.
9. PIOTR NOWAK (LECHIA GDAŃSK)
W sezonie 95/96 Kicker wybrał go najlepszym na swojej pozycji w Bundeslidze. Zaliczył trzy dobre sezony w TSV, skąd w glorii chwały odszedł do w MLS, w którym zresztą został i budował swoją markę jako trener. Ale zanim to nadeszło, zdobył mistrzostwo MLS i dwa krajowe puchary. W reprezentacji wystąpił tylko 19-krotnie i ciężko napisać, że to wynik na miarę możliwości.
8. ANGEL PEREZ GARCIA (PIAST GLIWICE)
Real Madryt w życiorysie to już nie przelewki, nawet jeśli zaliczył w nim tylko piętnaście meczów. Nie trafił tam jednak na moment, bo w klubie z Madrytu spędził dobrych kilka lat, przechodząc wszystkie szczeble juniorskie i grę w zespole B. Na tym jednak kończą się sukcesy Mistrza Painta, który nigdy nie zrobił kariery na miarę rozbudzonych nadziei – pozostałe lata spędził w Elche i Realu Murcii.
7. RADOSLAV LATAL (PIAST GLIWICE)
Trudny charakter, dyscyplina, Schalke 04 w CV. Nie, nie piszemy drugi raz o Tomaszu Hajcie, a o Radoslavie Latalu. Siedem lat w Gelsenkirchen, wygranie Pucharu UEFA, status gwiazdy reprezentacji Czech, wicemistrzostwo Europy. Choć rzadko o tym pamiętamy (głównie dlatego, że z Czech często przychodzą do nas trenerzy z mało ekskluzywną karierą piłkarską), Latal będzie miał się czym pochwalić wnukom.
6. MARIUSZ LEWANDOWSKI (ZAGŁĘBIE LUBIN)
Wolał być gwiazdą nieco mniejszej potańcówki niż porywać się na najlepsze parkiety świata. I wyszło mu to całkiem sprawnie – swoje wygrał (Puchar UEFA), trochę pograł w Lidze Mistrzów, swoje też na pewno zarobił. Jego styl nikogo nie zachwycał (w przeciwieństwie do, powiedzmy, Nowaka), ale jednak ma w swoim CV 66 meczów w reprezentacji i udział na dwóch dużych imprezach. Najbardziej oceniamy go jednak przez pryzmat Szachtaru Donieck, gdzie został wybrany do jedenastki wszechczasów.
5. KRZYSZTOF WARZYCHA (RUCH CHORZÓW)
W Grecji nazwisko Warzycha wciąż otwiera wszystkie możliwe drzwi (no, może poza tymi w Pireusie). Trzykrotnie zdobywał tytuł króla strzelców i mistrza kraju w mocnym Panathinaikosie, który wówczas docierał nawet do półfinału Ligi Mistrzów. Rysą sporych rozmiarów na jego wizerunku jest reprezentacja, w której grał tak, że aż problemy z przełożeniem formy klubowej na kadrową zaczęto nazywać „syndromem Warzychy”. Nie zmienia to jednak faktu, że w klubie robił rzeczy wielkie. Legenda przez duże „L”.
4. SA PINTO (LEGIA WARSZAWA)
Kariera nowego szkoleniowca Legii wspominana jest głównie z momentu, gdy uderzył selekcjonera reprezentacji Portugalii. A przecież jest w niej kilka znacznie weselszych faktów. Na przykład 45 spotkań rozegranych dla kadry narodowej wraz z Luisem Figo czy Rui Costą. Albo brązowy medal, zdobyty na mistrzostwach Europy 2000. Albo mistrzostwo i puchar ze Sportingiem Lizbona, w którym spędził dziewięć lat kariery. Nigdy nie rozwinął się tak, jak jego koledzy z kadry. Jedynym podejściem do naprawdę poważnej ligi było przejście do Realu Sociedad, ale i stamtąd czmychnął po trzech latach.
3. THOMAS VON HEESEN (LECHIA GDAŃSK)
Potwierdzenie tego, że sama bogata kariera zawodnicza to zbyt mało, by osiągnąć sukces w trenerce. Von Heesen swoją całą karierę związał z HSV, w którym przeżył 14 lat, osiągnął status legendy i wyjechał dopiero wtedy, gdy był już na hamburski zespół zbyt słaby (do Arminii Bielefeld na trzy sezony). Załapał się na złotą epokę drużyny HSV – sięgnął po Puchar Mistrzów, mistrzostwo RFN, trzy wicemistrzostwa, puchar krajowy. Może zbić sobie piątkę z Tomaszem Wieszczyckim, bo licznik jego bramek dla HSV zatrzymał się na liczbie 99.
2. HENNING BERG (LEGIA WARSZAWA)
Prawdopodobnie nie ma lepszej szkoły trenerskiej niż gra u Aleksa Fergusona. Wprawdzie niekoniecznie przełożyło się to na sukcesy, ale świadczy przynajmniej o tym, że kariera Henninga Berga nie była kopaniem się po czole. Manchester wyłożył za niego piątkę milionów funtów. Rozegrał w nim 65 meczów, a w całej Premier League ogólnie – 274. Zdobył Ligę Mistrzów w sezonie 98/99, był pierwszym Norwegiem, który sięgnął po mistrzostwo Anglii, a tym samym legendą tamtejszej piłki. W skrócie – kozak. Jeśli tylko nie stoi przy linii.
1. JOSE MARIA BAKERO (POLONIA WARSZAWA, LECH POZNAŃ)
To nie Angel Perez Garcia, który tylko liznął wielkiego klubu. Bakero w FC Barcelonie spędził dziewięć bitych lat i rozegrał 327 meczów. Nie będzie przesadą napisanie, że za nim wybitna kariera piłkarska. Tworzył kataloński dream team wraz z Guardiolą, Koemanem, Laudrupem czy Stoiczkowem, a do „Dumy Katalonii” ściągał do Johan Cruyff. Czterokrotnie wygrywał ligę, ma na koncie Ligę Mistrzów, był ważną postacią reprezentacji Hiszpanii. Jak na trenowanie dwóch klubów Ekstraklasy, jest to kariera wręcz absurdalna. W Polsce nie pozostawił po sobie dobrej opinii, ale w Hiszpanii wciąż jest ceniony. Rok temu objął stołek dyrektorski w… FC Barcelonie.
Fot. FotoPyK