Reklama

Który trener Ekstraklasy był najlepszym piłkarzem?

redakcja

Autor:redakcja

14 sierpnia 2018, 16:50 • 7 min czytania 27 komentarzy

Wraz z przyjściem Sa Pinto do Legii Warszawa naszła nas refleksja, że ostatnimi czasy do Ekstraklasy zawitało sporo trenerów z naprawdę poważną karierą piłkarską. Oczywiście bardzo często nie ma ona żadnego przełożenia na warsztat trenerski, ale skoro już tak obrodziło w dobrych piłkarzy, zupełnie ciekawostkowo stworzyliśmy mały ranking szkoleniowców z najlepszymi klubami w CV i najpoważniejszymi trofeami. Braliśmy pod uwagę tylko tych, którzy zawitali do nas podczas dziesięciu poprzednich sezonów i pracowali na poziomie Ekstraklasy na posadzie pierwszego trenera (tymczasowych nie wliczaliśmy). 

Który trener Ekstraklasy był najlepszym piłkarzem?

No dobra, który trener Ekstraklasy był najlepszym piłkarzem?

15. JERZY BRZĘCZEK (LECHIA, WISŁA PŁOCK)

Jeden z piłkarzy, który chwalić może się głównie karierą reprezentacyjną. Był kapitanem srebrnej jedenastki na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie, opaskę nosił także w dorosłej kadrze Wójcika, w której strzelił gola na Wembley. Może nie trafił do wielkich klubów, ale wszędzie, gdzie był, dawał radę. Czy to w Górniku, czy Lechu (mistrzostwo Polski), czy Sturmie Graz, czy Tirolu Innsbruck, gdzie także został kapitanem. Mimo swoich ograniczeń zdołał natrzaskać 42 mecze w kadrze narodowej.

14. PAVEL HAPAL (ZAGŁĘBIE LUBIN)

Reklama

Połowę kariery spędził w lidze czeskiej, ale udało mu się rozegrać cztery sezony w poważnych ligach – niemieckiej i hiszpańskiej. W Niemczech w barwach Bayeru Leverkusen (zdobył Puchar Niemiec), w Hiszpanii w CD Tenerife, w której zagrał tylko jeden sezon, choć nie przeszkodziło mu to w wypełnieniu czteroletniego kontraktu.

13. STANISŁAW CZERCZESOW (LEGIA WARSZAWA)

Jeden z najlepszych rosyjskich bramkarzy lat dziewięćdziesiątych. Ma na rozkładzie dwa udziały w  mistrzostwach Europy i dwa w mistrzostwach świata, a także regularną grę w tworach zwanych reprezentacją FIFA i kadrą Europy. W Spartaku Moskwa, do którego wracał trzykrotnie (a później czwarty raz jako trener) ma wręcz status legendy. Po odejściu z Rosji wielkiej kariery nie zrobił, choć bidy nie ma – najpierw pograł dwa lata w Dynamie Drezno, później sześć lat w Tirolu Innsbruck, między innymi z Jerzym Brzęczkiem. Buty na kołku zawiesił dopiero w wieku 39 lat.

12. JAN URBAN (LEGIA WARSZAWA, LECH POZNAŃ, ŚLĄSK WROCŁAW, ZAGŁĘBIE LUBIN, POLONIA BYTOM)

Jeśli o miejscu w rankingu miałby decydować jeden mecz, byłby na pierwszym miejscu. Hat-trick na Santiago Bernabeu to jeden z najlepszych indywidualnych występów w historii polskiej piłki, rzecz stojąca w jednym rzędzie z popisami Lewego w meczu z Realem czy VfL. Spędził kilka ładnych lat w Osasunie, gdzie został legendą i wyrobił sobie taką markę, że po latach proponowano mu tam pracę trenera. W reprezentacji w 57 występami zakręcił się bliskich okolicach Klubu Wybitnego Reprezentanta, był na mundialu w Meksyku.

11. BESNIK HASI (LEGIA WARSZAWA)

Reklama

Co łączy jego karierę trenerską i piłkarską? To, że sukcesy odnosił tylko w Belgii. Podczas kariery piłkarskiej obierał jednak mądrzejszą taktykę, bo z Belgii osiadł na stałe. Wykręcił tym samym 141 meczów w barwach Genk i 107 w Anderlechcie. Z tym pierwszym przeszedł drogę od drugiej ligi do mistrzostwa kraju, w Anderlechcie z kolei sięgał po tytuł trzykrotnie, choć to okres, w którym toczył nierówną walkę z kontuzjami.

10. TOMASZ HAJTO (JAGIELLONIA BIAŁYSTOK)

Jakkolwiek oceniać jego karierę trenerską i opiniotwórczość w roli eksperta – autorytet w postaci bagażu doświadczeń bezdyskusyjnie ma. W Duisburgu wszedł z buta w niemiecką piłkę i na dziewięć pierwszych meczów pięć razy trafił do jedenastki kolejki Kickera. W Schalke stworzył z Tomaszem Wałdochem jeden z lepszych duetów w Bundeslidze. No i może pochwalić się porządnymi sukcesami – wicemistrzostwem, pucharem Niemiec, występami w Lidze Mistrzów. Późniejsze lata działają na jego niekorzyść, zwłaszcza rozmienianie się na dobre w coraz to gorszych klubach (także Ekstraklasy), ale nie mogą przesłaniać one całego obrazu, który był zwyczajnie kozacki. W reprezentacji Hajto wykręcił 62 mecze.

9. PIOTR NOWAK (LECHIA GDAŃSK)

W sezonie 95/96 Kicker wybrał go najlepszym na swojej pozycji w Bundeslidze. Zaliczył trzy dobre sezony w TSV, skąd w glorii chwały odszedł do w MLS, w którym zresztą został i budował swoją markę jako trener. Ale zanim to nadeszło, zdobył mistrzostwo MLS i dwa krajowe puchary. W reprezentacji wystąpił tylko 19-krotnie i ciężko napisać, że to wynik na miarę możliwości.

8. ANGEL PEREZ GARCIA (PIAST GLIWICE)

Real Madryt w życiorysie to już nie przelewki, nawet jeśli zaliczył w nim tylko piętnaście meczów. Nie trafił tam jednak na moment, bo w klubie z Madrytu spędził dobrych kilka lat, przechodząc wszystkie szczeble juniorskie i grę w zespole B. Na tym jednak kończą się sukcesy Mistrza Painta, który nigdy nie zrobił kariery na miarę rozbudzonych nadziei – pozostałe lata spędził w Elche i Realu Murcii.

7. RADOSLAV LATAL (PIAST GLIWICE)

Trudny charakter, dyscyplina, Schalke 04 w CV. Nie, nie piszemy drugi raz o Tomaszu Hajcie, a o Radoslavie Latalu. Siedem lat w Gelsenkirchen, wygranie Pucharu UEFA, status gwiazdy reprezentacji Czech, wicemistrzostwo Europy. Choć rzadko o tym pamiętamy (głównie dlatego, że z Czech często przychodzą do nas trenerzy z mało ekskluzywną karierą piłkarską), Latal będzie miał się czym pochwalić wnukom.

6. MARIUSZ LEWANDOWSKI (ZAGŁĘBIE LUBIN)

Wolał być gwiazdą nieco mniejszej potańcówki niż porywać się na najlepsze parkiety świata. I wyszło mu to całkiem sprawnie – swoje wygrał (Puchar UEFA), trochę pograł w Lidze Mistrzów, swoje też na pewno zarobił. Jego styl nikogo nie zachwycał (w przeciwieństwie do, powiedzmy, Nowaka), ale jednak ma w swoim CV 66 meczów w reprezentacji i udział na dwóch dużych imprezach. Najbardziej oceniamy go jednak przez pryzmat Szachtaru Donieck, gdzie został wybrany do jedenastki wszechczasów.

5. KRZYSZTOF WARZYCHA (RUCH CHORZÓW)

W Grecji nazwisko Warzycha wciąż otwiera wszystkie możliwe drzwi (no, może poza tymi w Pireusie). Trzykrotnie zdobywał tytuł króla strzelców i mistrza kraju w mocnym Panathinaikosie, który wówczas docierał nawet do półfinału Ligi Mistrzów. Rysą sporych rozmiarów na jego wizerunku jest reprezentacja, w której grał tak, że aż problemy z przełożeniem formy klubowej na kadrową zaczęto nazywać „syndromem Warzychy”. Nie zmienia to jednak faktu, że w klubie robił rzeczy wielkie. Legenda przez duże „L”.

4. SA PINTO (LEGIA WARSZAWA)

Kariera nowego szkoleniowca Legii wspominana jest głównie z momentu, gdy uderzył selekcjonera reprezentacji Portugalii. A przecież jest w niej kilka znacznie weselszych faktów. Na przykład 45 spotkań rozegranych dla kadry narodowej wraz z Luisem Figo czy Rui Costą. Albo brązowy medal, zdobyty na mistrzostwach Europy 2000. Albo mistrzostwo i puchar ze Sportingiem Lizbona, w którym spędził dziewięć lat kariery. Nigdy nie rozwinął się tak, jak jego koledzy z kadry. Jedynym podejściem do naprawdę poważnej ligi było przejście do Realu Sociedad, ale i stamtąd czmychnął po trzech latach.

3. THOMAS VON HEESEN (LECHIA GDAŃSK)

Potwierdzenie tego, że sama bogata kariera zawodnicza to zbyt mało, by osiągnąć sukces w trenerce. Von Heesen swoją całą karierę związał z HSV, w którym przeżył 14 lat, osiągnął status legendy i wyjechał dopiero wtedy, gdy był już na hamburski zespół zbyt słaby (do Arminii Bielefeld na trzy sezony). Załapał się na złotą epokę drużyny HSV – sięgnął po Puchar Mistrzów, mistrzostwo RFN, trzy wicemistrzostwa, puchar krajowy. Może zbić sobie piątkę z Tomaszem Wieszczyckim, bo licznik jego bramek dla HSV zatrzymał się na liczbie 99.

2. HENNING BERG (LEGIA WARSZAWA)

Prawdopodobnie nie ma lepszej szkoły trenerskiej niż gra u Aleksa Fergusona. Wprawdzie niekoniecznie przełożyło się to na sukcesy, ale świadczy przynajmniej o tym, że kariera Henninga Berga nie była kopaniem się po czole. Manchester wyłożył za niego piątkę milionów funtów. Rozegrał w nim 65 meczów, a w całej Premier League ogólnie – 274. Zdobył Ligę Mistrzów w sezonie 98/99, był pierwszym Norwegiem, który sięgnął po mistrzostwo Anglii, a tym samym legendą tamtejszej piłki. W skrócie – kozak. Jeśli tylko nie stoi przy linii.

1. JOSE MARIA BAKERO (POLONIA WARSZAWA, LECH POZNAŃ)

To nie Angel Perez Garcia, który tylko liznął wielkiego klubu. Bakero w FC Barcelonie spędził dziewięć bitych lat i rozegrał 327 meczów. Nie będzie przesadą napisanie, że za nim wybitna kariera piłkarska. Tworzył kataloński dream team wraz z Guardiolą, Koemanem, Laudrupem czy Stoiczkowem, a do „Dumy Katalonii” ściągał do Johan Cruyff. Czterokrotnie wygrywał ligę, ma na koncie Ligę Mistrzów, był ważną postacią reprezentacji Hiszpanii. Jak na trenowanie dwóch klubów Ekstraklasy, jest to kariera wręcz absurdalna. W Polsce nie pozostawił po sobie dobrej opinii, ale w Hiszpanii wciąż jest ceniony. Rok temu objął stołek dyrektorski w… FC Barcelonie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...