Reklama

Trudny start Smółki w ekstraklasie. I na boisku, i poza nim

redakcja

Autor:redakcja

07 sierpnia 2018, 13:22 • 3 min czytania 12 komentarzy

Przeskok z pierwszej ligi do ekstraklasy bywa trudny – może różnica w poziomie sportowym jest mała, ale już różnice w oczekiwaniach, otoczce medialnej, kibicowskiej, to da się zauważyć gołym okiem. Niektórzy potrzebują więc paru chwil, by się do tego wszystkiego dostosować i coś nam mówi, że w tej grupie jest Zbigniew Smółka. A konkretnie on sam wypowiada się w taki sposób, jakby do ekstraklasy jeszcze do końca nie dojechał.

Trudny start Smółki w ekstraklasie. I na boisku, i poza nim

– Uważam, że zagraliśmy najlepszy mecz spośród trzech dotychczasowych.

– Nie zagraliśmy słabego spotkania.

Te dwie myśli przekazał trener Smółka po dwóch spotkaniach z Jagiellonią i Cracovią. Gdybyście nie znali wyników, ile punktów obstawialibyście dla Arki po tych kilku słowach? Pewnie trzy-cztery, w końcu Arka w opinii swojego trenera źle nie grała. Niestety, słowa jedno, a rzeczywistość drugie, bo gdynianie zdobyli ledwie skromny punkcik i nie strzelili żadnej bramki, grając do bólu przeciętnie. Co i tak uznajemy za eufemizm, przecież meczu z Cracovią właściwie nie dało się oglądać.

Dziwi nas takie podejście Smółki, ponieważ po pierwsze wydaje się ono kompletnie niepotrzebne. Trener zna swoją wartość i bardzo dobrze, natomiast chyba nieco przytłoczył go ten słaby start w ekstraklasie i mimo złych wyników, chciałby pokazać, jakim jest kozakiem. A nie tędy droga, akurat ta ścieżka prowadzi tylko do śmieszności, wielu już było kozaków mocnych w gębie (pamiętacie debiut medialny Rumaka?), którzy później musieli wrócić do szeregu. To skrajnie głupie przekonywać do tego, jak to jest niby dobrze, skoro wciąż masz jajo po stronie bramek strzelonych.

Reklama

Po drugie mówiąc coś takiego, Smółka łatwo wystawia się na strzał, gdyż brakuje mu konsekwencji. Uważa bowiem, że Arka z Jagiellonią zagrała najlepszy mecz w sezonie, natomiast tydzień później jednak zamieszał w składzie, zmieniając dwa z trzech ogniw środka pola. W Gdyni grali Nalepa z Cvijanoviciem, natomiast już w Krakowie do pierwszego składu wskoczyli Sołdecki z Janotą. A skoro w poprzednim meczu było tak porządnie, to po co te zmiany? Przecież sprawy podobno szły w dobrym kierunku.

Kibicujemy Smółce, bo uważamy go za jednego z ciekawszych trenerów, ale jeśli chodzi o postawę ekstraklasowego debiutanta, bardziej cenimy tę Dariusza Dźwigały. On przyznaje się do błędów, wczoraj w Weszłopolskich (których możecie odsłuchać TUTAJ) mówił choćby:

– Będąc trenerem U-19, rozmawiając ze swoim synem, mówiłem: „jak taki piłkarz może nie grać?!”. A sam posadziłem Stilicia na ławce w meczu z Górnikiem, patrząc przez pryzmat zagęszczającego pole gry Górnika. Myślę, że to był mój błąd.

– Może czasami źle, że rozpatruję przeciwnika, nie skupiam się na tym, co mam w zespole najlepszego. To mój błąd.

Jakże różna narracja, a przecież oba zespoły dzieli ledwie jedno oczko i jedna pozycja w tabeli. Ale na dziś spokojniej spalibyśmy jako kibice Wisły Płock, mając pewność, że nasz trener rozumie swoje błędy.

Fot. 400mm.pl

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Dani Ramirez zabrał głos: Dziękuję za wsparcie. Z moim sercem wszystko w porządku

Piotr Rzepecki
1
Dani Ramirez zabrał głos: Dziękuję za wsparcie. Z moim sercem wszystko w porządku

Komentarze

12 komentarzy

Loading...