Reklama

Świetny Bohar. Witamy kozaka?

redakcja

Autor:redakcja

28 lipca 2018, 20:44 • 2 min czytania 3 komentarze

Dawno nie widzieliśmy tak fajnego debiutu obcokrajowca w naszej lidze. A co tam, zaryzykujemy – ostatnio tak efektownie „dzień dobry” powiedział chyba Thibault Moulin, który w swoim pierwszym meczu niemalże w pojedynkę pokonał Jagiellonię Białystok i rozbudził wielkie oczekiwania. Dziś z Ekstraklasą przywitał się Damjan Bohar i… ulala, parafrazując klasyka – jak on zaczyna od takiego grania, to na czym skończy?

Świetny Bohar. Witamy kozaka?

Na jedenastce sezonu kozaków.

Słoweńca, który pojawił się na placu gry w 58. minucie, należy uznać za najciekawszy letni transfer Zagłębia. Trafił do Polski z Mariboru – najlepszego słoweńskiego klubu, w którym spędził łącznie pięć lat i zagrał dla niego prawie 200 meczów, w samym minionym sezonie na boisku pojawił się 34 razy. Przez te pięć lat do gabloty wsadził trzy mistrzostwa i jeden puchar. Zagrał 12 spotkań na poziomie fazy grupowej Ligi Mistrzów – w sezonach 14/15 i 17/18. W obu edycjach strzelał bramki – Schalke i Spartakowi Moskwa. W CV ma do tego jeden mecz w reprezentacji. Jakim cudem trafił do Polski? Ano takim, że wiosną poszedł w odstawkę i raczej znajdował się na trybunach aniżeli boisku.

Dziś jednak po Boharze ani przez moment nie było widać ostatnich kłopotów. Luz – widoczny. Technika – stwierdzono i to w dużych ilościach. Dynamika – jest. Chęć do gry – owszem, duża. Prostopadłe podanie – znakomite. Bohar pojawił się na placu gry za Janoszkę (skrzydłowego), ale widać, że to zawodnik, który może obsadzić kilka pozycji w pomocy. Zarówno na boku, jak i w środku.

Lista zasług? Jak na trzydzieści minut gry – dość okazała. Nie będzie przesadą jeśli stwierdzimy, że to on był najjaśniejszą postacią ostatnich dwóch kwadransów. To Bohar w jednym ze swoich pierwszych kontaktów wypuścił idealnym podaniem Tuszyńskiego w sytuację sam na sam. I to tak, że napastnik położył na glebę bramkarza (a potem zbyt długo zwlekał ze strzałem). To Bohar wypuścił sam na sam Maresa, gdy ten – wzorem kolegi – także położył bramkarza, tylko że zachował więcej zimnej krwi. Wreszcie to Bohar w ostatniej akcji meczu jako ostatni podawał do czeskiego napastnika, który stanął oko w oko z bramkarzem i trafił go w głowę.

Reklama

Na dobrą sprawę mógł skończyć mecz z trzema asystami, skończył „tylko” z jedną. Na tle Sosnowca Bohar zaprezentował się spektakularnie. Jak wypadnie z mocniejszymi ekipami?

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...